Polska Agencja Kosmiczna zawarła porozumienie z dowództwem strategicznym Stanów Zjednoczonych (United States Strategic Command), zapewniające nam dostęp do danych z zakresu tzw. świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej (Space Situational Awareness - SSA). Chodzi m.in. o „ostrzeżenia o zderzeniach, fragmentacji czy niekontrolowanym wejściu w atmosferę obiektów”, stanowiących wytwór człowieka i naturalnych.

Dane umożliwiają kontrolę m.in. Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i około 2 tys. satelitów obserwacyjnych, telekomunikacyjnych i nawigacyjnych. „To ochrona przyszłej narodowej infrastruktury kosmicznej (satelitarnej), jak również bezpieczeństwo statków powietrznych, naziemnej infrastruktury krytycznej, bezpieczeństwo obywateli. Porozumienie ma także znaczenie technologiczne dla polskiego sektora kosmicznego” — podkreśliła w komunikacie Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.
W przyszłości z danych będą pośrednio korzystać rodzime firmy specjalizujące się w budowie infrastruktury monitorowania obiektów w kosmosie, sensorów oraz systemów analiz satelitarnych.
Pod koniec ubiegłego roku Polska dołączyła do europejskiego konsorcjum Space Surveillance and Tracking (obserwacja obiektów kosmicznych). Tworzone jest również krajowe Centrum Operacyjne SSA.
Z danych od Amerykanów korzystają już: Europejska Agencja Kosmiczna, Europejska Organizacja Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych oraz państwa, m.in. Francja, Niemcy czy Wielka Brytania. Sięgają po nie operatorzy satelitów komercyjnych.
CIEKAWE DANE:
10 tys. - Tyle nowych nanosatelitów (o masie poniżej 10 kg) i większych jednostek satelitarnych (do 100 kg) zostanie wyprodukowanych do 2030 r. - wskazują szacunki przedstawione w Krajowym Programie Kosmicznym na lata 2019-21.
48 proc. – Taką część światowego rynku usług bazujących na danych obserwacyjnych kontrolują obecnie Stany Zjednoczone.