Prace nad projektem ustawy o kredycie konsumenckim, której formalnym celem jest wdrożenie dyrektywy CCD2, ruszyły w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) w I kw. i miały formę dwóch badań przeprowadzonych przez urząd wśród organizacji zrzeszających kredytodawców. W II kw. zostały przeprowadzone prekonsultacje. Odbyło się też kilka spotkań. Pod koniec września projekt ustawy został zgłoszony do wykazu prac Rady Ministrów.
— Wpisanie projektu ustawy do wykazu nie oznacza, że projekt jest gotowy. To tylko skierowanie uzasadnienia i oceny skutków regulacji. Obecnie trwają już prace nad treścią ustawy. Na tym etapie konsultujemy również pewne kwestie z interesariuszami, KNF i Rzecznikiem Finansowym. Na przełomie I i II kw. 2025 r. planujemy przedstawić projekt ustawy do szerszych konsultacji publicznych. W II kw. powinny zakończyć się prace rządowe, a III i IV kw. pozostawiamy pracom parlamentarnym — mówi Artur Zwaliński, zastępca dyrektora departamentu ochrony zbiorowych interesów konsumentów w UOKiK.
Polska jest zobowiązana do wdrożenia dyrektywy CCD2 do 20 listopada 2025 r. Nowe przepisy mają wejść w życie najpóźniej do 20 listopada 2026 r.
W unijnej otulinie
Ustawa w jeszcze większym stopniu niż dotychczasowa (wielokrotnie nowelizowana z 2014 r.) ma chronić konsumentów w relacji z bankami, firmami pożyczkowymi czy podmiotami oferującymi płatności odroczone (buy now, pay later — BNPL), a także innymi dostawcami usług, np. ubezpieczycielami.
— W przypadku badania zdolności kredytowej zmieni się paradygmat. W nowej ustawie głównym punktem odniesienia będzie konsument. Badanie będzie przede wszystkim służyło jego ochronie przed nadmiernym zadłużeniem, a dopiero w drugiej kolejności będzie uwzględniało kwestię wypłacalności banku. To będzie bardzo duża zmiana — mówi Artur Zwaliński.
Takie ujęcie kwestii badania zdolności kredytowej jest trudne do zaakceptowania przez bankowców.
— Unia Europejska od kilku lat idzie w bardzo niebezpiecznym kierunku. W dyrektywie CCD2 chodzi o jeszcze większą ochronę kredytobiorców, ale przecież nie można zapominać, że w bankach są ulokowane miliardy złotych depozytów klientów, za które banki ponoszą odpowiedzialność. Zgłosiliśmy już uwagi do projektu ustawy, wskazując na ten aspekt — mówi PB jeden z dyrektorów Związku Banków Polskich.
Porady dla zadłużonych
Inną nowością w ustawie będzie powołanie instytucji prowadzącej doradztwo oddłużeniowe. Klienta, którego opóźnienie w spłacie kredytu sięga powyżej 90 dni, bank czy inny kredytodawca ma automatycznie kierować do firmy doradztwa zadłużeniowego, by uświadomiła mu, że jest przekredytowany, i zaproponowała rozwiązanie problemu.
Banki prowadzą windykację na własną rękę. Sprzedają też w pakietach portfele kredytów niepracujących (NPL) firmom obrotu wierzytelnościami.
— Być może to nie jest taki zły pomysł z punktu widzenia kredytobiorców. Wielu z nich staje się ofiarami tzw. firm antywindykacyjnych, które pobierając wysokie wynagrodzenie, doradzają, jak ukryć swój majątek i nie dać się zwindykować, mimo że często sprawa już na starcie dla klienta jest przegrana — mówi PB jeden z bankowców.
Na razie nie wiadomo, w jaki sposób i przez jaki podmiot ma być finansowana instytucja doradztwa oddłużeniowego.
— Spodziewam się, że te koszty ponosiłyby banki, ale może należałoby pomyśleć o powierzeniu takiej funkcji lokalnym rzecznikom konsumentów — dodaje bankowiec.
Taka jest według UOKiK liczba umów kredytów konsumenckich, których opóźnienie w spłacie zadłużenia sięga 90 dni i więcej.
Na styku dwóch branż
Ustawa o kredycie konsumenckim będzie dotyczyła także sprzedaży ubezpieczeń w bankach, które rokrocznie dokładają do sprzedaży polis kilka miliardów złotych. Dyrektywa CCD2 w zasadzie nie dopuszcza sprzedaży wiązanej produktów finansowych z dwoma wyjątkami — gdy dotyczy to rachunku płatniczego oraz ubezpieczenia będącego zabezpieczeniem spłaty kredytu.
W dyrektywie wprost jest powiedziane, że państwa członkowskie mogą zezwolić kredytodawcom, aby wymagali od konsumenta stosownej polisy. Jednak pod pewnymi warunkami. Przed zawarciem umowy kredytowej konsument powinien być poinformowany o wszelkich usługach dodatkowych i znać koszty z nimi związane. Ponadto ubezpieczenie ma stanowić racjonalne zabezpieczenie spłaty kredytu, a nie jedynie dodatkowy koszt dla klientów. Trudno bowiem byłoby znaleźć uzasadnienie do ubezpieczenia kredytu na kwotę 500 czy 1 tys. zł.
— Obecnie kredyt gotówkowy nie jest sprzedawany w bankach z obowiązkowym zabezpieczeniem w formie polisy. W kontekście wysokich stóp procentowych dołożenie obligatoryjnego ubezpieczenia czyniłoby tę ofertę niekonkurencyjną — mówi Michał Staniszewski, dyrektor biura bancassurance w VeloBanku.
W nowej ustawie o kredycie konsumenckim znajdzie się także zapis, w myśl którego kredytodawcy będą zobowiązani do akceptowania polis ubezpieczeniowych wystawionych przez ubezpieczyciela innego niż preferowany przez bank (np. firmy ubezpieczeniowej z grupy kapitałowej). Warunkiem jest, aby polisa dostarczona przez klienta zapewniła ochronę adekwatną do w tej, którą proponuje kredytodawca.
— Na dłuższą metę proponowane zmiany będą korzystne dla rynku, bo konsumenci będą bardziej świadomie kupowali polisy — uważa przedstawiciel UOKiK.
Ubezpieczenia o takiej wartości sprzedały banki w ciągu trzech kwartałów 2024 r., o ponad 500 mln zł więcej niż rok wcześniej.
Siła przyzwyczajenia
Novum jest wprowadzenie określonego czasu na porównanie przez klienta ofert ubezpieczeniowych związanych z umową o kredyt. Będzie miał na to trzy dni. Jeśli jest zdecydowany na polisę do kredytu oferowaną przez bank, może zrezygnować z tego prawa, ale na swoje wyraźne życzenie.
Bankowcy są nieco sceptyczni co do tego, że osoby zaciągające kredyt konsumpcyjny będą masowo porównywać oferty jego ubezpieczenia.
— Kredyt konsumencki to szybka gotówka coraz częściej sprzedawana w kanałach zdalnych na klik. Klient chce mieć pieniądze na koncie po 15 minutach. Ubezpieczenie jest ważne i przydatne, ale to my dopiero uświadamiamy klientowi potrzebę konieczności pokrycia ryzyka w postaci ubezpieczenia — mówi Michał Łabenda z Banku Millennium.
Inne podejście mają klienci zaciągający kredyt hipoteczny. Ubezpieczenie nieruchomości jest bowiem obowiązkowym zabezpieczeniem kredytu. W takim wypadku klienci zanim dostarczą polisę, porównują ofertę w innych bankach czy agencjach ubezpieczeniowych i często decydują się na ubezpieczenie typu stand alone.
— Gdyby pojawił się przepis o obowiązkowym ubezpieczeniu CPI [polisa do produktów kredytowych — red.], to dopiero wtedy rynek mógłby się zmienić, bo klienci porównywaliby ceny polis. Na razie nie ma szans, aby klienci masowo przynosili polisy z rynku nawet w ofercie wiązanej — mówi dyrektor VeloBanku.