W biznesie kieruję się danymi, w podróży staram się siebie zaskoczyć

Justyna Klupa
opublikowano: 2025-07-11 15:24

Prawnik z wykształcenia, przedsiębiorca z wyboru i podróżnik z pasji. Patryk Bednarz buduje firmy technologiczne, jeździ motocyklem po świecie i udowadnia, że najciekawsze pomysły biznesowe rodzą się z daleka od biurka.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Współpracuje z kancelarią prawną Bednarz Law, jest też współzałożycielem Bednarz Ventures, która pomaga uruchamiać projekty głównie w obszarach sztucznej inteligencji, prawa i mobilności.

– Budujemy tzw. cashflow studio. Skupiamy się tam na usługach technologicznych i wzrostowych, czyli stawiamy na marketing i sprzedaż, tworzenie produktów cyfrowych i optymalizację procesów z wykorzystaniem sztucznej inteligencji i tzw. narzędzi bezkodowych. Zarobione dzięki tym działaniom pieniądze wzmacniamy własnymi środkami i inwestujemy we współtworzenie produktów i firm. Działamy tylko w wybranych niszach i w modelu B2B, tam, gdzie dobrze znamy rynek i jego potrzeby. Nie jestem alfą i omegą, ale uczę się od najlepszych i rozwijam się zgodnie z planem – mówi Patryk Bednarz, współzałożyciel Bednarz Ventures.

Miłość do adrenaliny

Choć praca jest dla niego ważna i nigdy nie schodzi z posterunku, stara się znaleźć czas na swoje pasje: podróże i jazdę motocyklem. Co ciekawe, dostrzega podobieństwa między prowadzeniem firmy i poruszaniem się jednośladem.

– Na motocyklu, jak w przedsiębiorstwie, jest jeden kierowca i to on podejmuje decyzje. Jeśli zrobi to dobrze, szybciej dojedzie do celu. Nie umniejszam roli pasażera, ale ważne jest, żeby była jedna osoba odpowiedzialna za konkretny temat. W obu przypadkach kluczowe jest przewidywanie ruchów innych uczestników – żeby odpowiednio wcześnie zareagować, wskoczyć na falę i wykorzystać moment. Jazda motocyklem to zawsze jakieś ryzyko – dokładnie jak prowadzenie firmy – uważa Patryk Bednarz.

Ważną rolę w życiu przedsiębiorcy odgrywają podróże. Miłość do zwiedzania świata była w nim zawsze, ale na przestrzeni lat mocno ewoluowała motywacja do wyjazdów.

– Przez lata nie mogłem znaleźć swojego miejsca na ziemi. Początkowo podróż była zatem ucieczką do inności inspirowaną książkami z młodości, ciekawością i potrzebą zobaczenia czegoś, czego nie rozumiałem. Potem stała się eksploracją – bo muszę czegoś dotknąć, żeby w to uwierzyć. Motywacją była też nauka, głównie języków obcych – np. francuskiego i hiszpańskiego – ale i kultur, inspiracji, duchowości i samego siebie. Ostatnia moja długa wycieczka była już czysto poznawcza – miałem listę ciekawych miejsc i zwyczajnie chciałem je zobaczyć – mówi współzałożyciel Bednarz Ventures.

W podróżach najbardziej fascynuje go to, że poszerzają horyzonty, a motywacja do nich może się zmieniać. Dopóki nie stają się ucieczką od tego, co nam się nie podoba, lecz pozostają pozytywnie umotywowane, dają niesamowite efekty zarówno prywatnie, jak i zawodowo.

Typ samotnika

Lubi poznawać, odkrywać i wchodzić w lokalny rytm. Preferuje aktywne wyjazdy w pojedynkę.

– Paradoksalnie w prowadzeniu biznesu kieruję się wieloma danymi, które gromadzimy i analizujemy, a w podróży staram się sam siebie zaskoczyć na tyle, że często nie patrzę, jak wygląda miejsce, w które pojadę. Trochę tak, jakbym był inną osobą. Kierunek podróży wybieram na podstawie tego, co już widziałem oraz stopnia rozwoju – lubię kraje rozwijające się, jest w nich więcej kontrastów – a także bezpośrednich rekomendacji od znajomych – przyznaje Patryk Bednarz.

Pierwszą przełomową podróżą była wycieczka do Azji, przede wszystkim do Kambodży. Tam zrozumiał, czym jest prawdziwy kontrast. Zobaczył zderzenie kultury, niesamowitej przyrody i życzliwości lokalnej społeczności z biedą, brudem, korupcją, a często także cynicznym wykorzystywaniem sytuacji przez zachodnich turystów. Ten widok zostawił w nim trwały ślad.

– Niesamowite wrażenie zrobiła też na mnie Patagonia – zarówno po stronie argentyńskiej, jak i chilijskiej. Góry, lodowce, bezkresne przestrzenie, dzikie zwierzęta i przede wszystkim spokój – niepowtarzalny i wszechobecny. Za każdym razem, gdy wracam myślami do tej podróży, czuję ukojenie – opowiada przedsiębiorca.

Wspomina wycieczkę na Borneo – ta ginąca enklawa jest z jednej strony zachwycająca, a z drugiej krucha. Z uśmiechem wspomina swój wyjazd do Mongolii.

– To jedna z moich najbardziej niecodziennych przygód. Przebijałem się autostopem do odległego klasztoru, przemierzając rzeki starą toyotą prius, leżąc w bagażniku, żeby potem móc uczestniczyć w buddyjskiej mantrze z lokalną rodziną. Potem spokojnie świętowaliśmy w jurcie, zajadając się najtłustszym jedzeniem świata i popijając lokalne trunki. To była duchowość, przygoda i gościnność w jednym. Z równie dużą serdecznością spotkałem się w Wietnamie i Jordanii. Te miejsca i ludzie uczą pokory i wdzięczności za to, co mamy, a nie tęsknoty do tego, co moglibyśmy mieć, bo sąsiad ma – opowiada podróżnik.

Przyznaje jednak, że choć wspomniane wyjazdy są dla niego ważne, to wyprawa do Argentyny zmieniła jego sposób myślenia.

– Wymarzyłem sobie, że za kilka lat chciałbym kupić dom w regionie Salty, nad rzeczką, uprawiać tam trochę winorośli i podjadać estofado de llama, czyli lokalny przysmak z lamy. Argentyna pokazała mi, jak mali jesteśmy wobec natury – to uczy pokory, a ta z kolei ułatwia podejmowanie decyzji. Podróż zbiegła się też w czasie z potrzebą podjęcia decyzji o założeniu działalności – mówi przedsiębiorca.

Zbiera wspomnienia i doświadczenia

Większość pomysłów na zmianę lub nową odsłonę przychodzi mu do głowy podczas wyjazdów, uprawiania sportu lub czytania książek albo oglądania treści na YouTubie. Przyznaje, że zmiana otoczenia i rytmu dnia sprzyja kreatywności.

– W podróży narodził się pomysł mojej obecnej działalności, który zresztą cały czas dopracowujemy. Nasz model biznesowy ewoluuje, co jest możliwe także dzięki ludziom, których poznaję – np. w listopadzie zeszłego roku poznałem kogoś, kto zbudował podobny biznes w Portugalii. Wymęczyłem go wtedy godzinną rozmową, z której – przynajmniej ja – wyniosłem ogromną dawkę wiedzy – mówi Patryk Bednarz.

Kolejny projekt, który narodził się podczas podróży, skupia się na nauce podróżowania solo i w szerszym kontekście porusza kwestie życia w pojedynkę. Podróżnik uważa, że to ważne sprawy, bo coraz więcej osób czuje się samotnie, a ten projekt ma pomagać i edukować, jak sobie z tym radzić. Nie ujrzał jeszcze światła dziennego, ale jego czas jeszcze nadejdzie.

– Obecnie podróżuję głównie służbowo na liczne konferencje i spotkania. Uważam, że otwartość nawiązywania relacji nabyta w podróży ułatwia mi zderzanie się z rynkiem i jego potrzebami. Myślę, że dzięki temu popełniam mniej błędów. Bo to jest absolutnie najważniejsza cecha prowadzenia biznesu. Ciągłe zderzanie się z tym, co myślą klienci czy partnerzy, zanim się zabrnie w działaniach za daleko bez wnoszenia wartości dla nich – uważa współtwórca Bednarz Ventures.

Jego zdaniem podróże uczą pokory i elastyczności. Doświadczenia zdobyte w trakcie wyjazdów stara się przekładać na styl zarządzania oparty na odpowiedzialności i zaufaniu.

– Myślę, że ciekawa cecha, którą nabyłem bardziej z podróży niż z książek, to zarządzanie chaosem i szybkie podejmowanie decyzji. Ma to związek ze stylem moich wyjazdów. Kiedy się poznaje nowe tereny i planuje na bieżąco, bo ja lubię się zgubić i decydować last minute, to widać bardzo dobrze, że lepsze jest podjęcie nie do końca słusznej, ale szybkiej decyzji, niż marazm – uważa Patryk Bednarz.

Myślenie globalne

Kiedy odwiedza różne kraje, zdarza mu się podpatrywać tamtejsze rozwiązania biznesowe.

– Lubię się przyglądać, jak działają lokalne ekosystemy startupowe, jak rozwiązują konkretne problemy. Przykładowo, jestem niezmiennie pod wrażeniem francuskiego systemu wspierania innowacji – Francuzi zresztą mają niesamowitą zdolność do tworzenia sieci instytucji budujących zaufanie i szacunek do Francji jako kraju. We Francji bardzo dużo inspiracji czerpie się z pogranicza obszaru mobilności oraz ESG, dlatego że tam zrównoważony rozwój ma dużo większą moc w biznesie – mówi podróżnik.

Często rozmawia z lokalnymi założycielami firm i mentorami. Zdarza się, że bierze udział w spotkaniach inkubatorów lub w pitchach.

– Zawsze coś z tego wyciągam dla zespołu. To nie tylko inspiracja, ale konkretna wiedza, jak robić rzeczy inaczej. W naszym środowisku mówi się, żeby od początku myśleć o firmie globalnie. Bez podróży i zrozumienia, jak się rzeczy dzieją za granicą, to jest nie do zrobienia. Uważam, że moja podróżnicza przeszłość dała mi pewnego rodzaju przewagę na starcie – przyznaje Patryk Bednarz.

Na razie nie planuje zwalniać tempa. W firmie – jak i w podróży – czeka go jeszcze wiele przygód. Marzy o motocyklowej wyprawie z Kirgistanu do Polski przez Iran oraz o kamperowej wycieczce objazdowej po Ameryce Północnej. W pracy z kolei szykują się nowe projekty, które już wkrótce ujrzą światło dzienne.