Należy zlikwidować wszystkie przywileje emerytalne i z oszczędności sfinansować zachęty do uczestnictwa w dobrowolnych programach oszczędnościowych. To warunek bezpieczeństwa przyszłych emerytów. Takiego zdania jest Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. Eksperci dyskutowali o emeryturach podczas debaty zorganizowanej przez stowarzyszenie CFA Poland.
Oszczędności umożliwią inwestycje, które są warunkiem wzrostu płac, od których z kolei zależą przyszłe emerytury. Jeremi Mordasewicz zauważył, że inwestycje w Polsce są za niskie, a w dodatku tradycyjnie najchętniej inwestuje się w nieruchomości. Taka struktura jest niekorzystna, ponieważ w przeciwieństwie do inwestycji w maszyny i technologie inwestycje w nieruchomości nie zwiększają produktywności pracowników.
— Na inwestycje przeznaczamy 17-23 proc. PKB, podczas gdy w Korei Południowej proporcja ta od lat przekracza 30 proc. Wzrost produktywności jest konieczny, by zdrowo rosły wynagrodzenia. Inaczej podwyżki płac kończą się jak w Grecji — powiedział Jeremi Mordasewicz.
Z jego diagnozą zgodził się profesor Maciej Żukowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Długoterminowy wzrost wynagrodzeń jest kluczowy, ponieważ emerytury będą nieuchronnie coraz niższe w porównaniu z płacami, w miarę jak ich relacja będzie zbliżała się do poziomu notowanego w krajach zachodnich. Ekspert skrytykował pomysły obniżania wieku emerytalnego, zauważając, że muszą one wiązać się albo z podniesieniem składki, albo z obniżeniem uposażeń. Na krótkowzroczność polityków zwracała uwagę także Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
— Przeprowadziliśmy z partiami politycznymi konsultacje w sprawie rozwiązań w systemie emerytalnym i wszystkie odpowiedzi, jakie otrzymaliśmy, można nazwać populistycznymi — skarżyła się Małgorzata Rusewicz.
