Ostatnich danych o spadkach w chińskim handlu zagranicznym nie należy lekceważyć, szczególnie rozważając przyszłą sytuację światowych rynków walutowych i surowcowych. Z drugiej jednak strony, patrząc z perspektywy Polski, informacji o spowalniającej gospodarce Państwa Środka nie warto zanadto demonizować.
Wstępne dane za 2014 r. pokazują, że choć wartość chińskiego importu pozostaje imponująca (1 960 mld $), to wzrost wyniósł zaledwie o 0,4% w ujęciu r/r i był istotnie mniejszy w porównaniu do wartości z poprzednich lat (2013 r. - 7,2% r/r, 2012 r. - 4,3% r/r, 2011 r. - 24,9% r/r). To nienajlepsze informacje, lecz należy dodać do nich spojrzenie z perspektywy Polski. Tymczasem nasz eksport do Chin rośnie; w 2014 r. osiągnął wartość 2,251 mld $, co w porównaniu do 2013 r. oznacza wzrost o 6,2%. Okazuje się więc, że choć cały chiński import kurczy się, to polscy eksporterzy radzą sobie stosunkowo nieźle. Pomaga im to, że gospodarkę Chin osłabiają coraz mniejsze inwestycje, podczas gdy dynamicznie rosnące PKB Chin wspiera zakupy prywatne, co utrzymuje popyt na towary konsumpcyjne. Chińczycy bardzo cenią sobie produkty z Europy, które kojarzone są z wysokimi standardami produkcji i jakością. Nasze firmy także mogą na tym skorzystać i pójść w ślady Słowacji, Czech i Węgier, które wg danych Narodowego Biura Statystycznego Chin za 2013 r. wysyłają do Państwa Środka więcej niż Polska. Można mieć nadzieję, że to się zmieni, bo obecnie Ministerstwo Rolnictwa działa na rzecz zniesienia chińskiego embarga na polskie mięso (związanego z wykryciem w Polsce przypadku ASF) oraz dopuszczenia polskich jabłek oraz owoców mrożonych na chiński rynek. O zezwolenie na eksport stara się także coraz więcej firm drobiarskich, a w obliczu zniesienia kwot mlecznych w UE, polskie mleczarnie będą mogły dostarczyć do Państwa Środka znacznie więcej swoich produktów. Taki scenariusz może czekać także powiązaną z tym sektorem branżę produkcji słodyczy. Spoza sektora spożywczego na zasobniejszych portfelach Chińczyków mogą zyskać polscy eksporterzy mebli, aut i ich części oraz sprzętu elektronicznego. Polskie firmy mogą także korzystać z wsparcia programu Go China oraz uczestniczyć w wielu wydarzeniach, które mają na celu zacieśnić współpracę Polski i Chin, takich jak np. Forum Gospodarcze Europa-Chiny, China Expo czy liczne misje handlowe.
Słabsze niż dotychczas wyniki chińskiego eksportu również nie dotyczą Polski jako odbiorcy. Udział Chin w polskim imporcie zwiększa się sukcesywnie od 2000 r. Dane za styczeń-luty 2015 r. mówią o przyroście na poziomie 20,8 proc. Warto pamiętać, że cały czas wiele polskich firm traktuje Chiny jako zaplecze produkcyjne (np. branża tekstylna) a dla polskich importerów mniejszy ogólnoświatowy popyt na towary z Chin może mieć wręcz dobre strony. Chińscy dostawcy będą mocniej walczyć o klienta, oferować lepsze ceny czy warunki dostaw.
Widać więc, że pomimo stygnięcia chińskiej gospodarki, dane o wymianie handlowej Chiny – Polska są (przynajmniej na razie) pozytywne. Takie też są perspektywy, które warto brać pod uwagę planując ekspansję zagraniczną na nowe rynki. Wymianie polsko-chińskiej może sprzyjać uruchomione towarowe połączenie kolejowe biegnące od wschodniego krańca Chin (z Yiwu) aż na Półwysep Iberyjski (do Madrytu). Na trasie tego połączenia znalazła się także Polska, jednak na razie towary kursują głównie w jedną stronę, czyli z Chin do Europy. Być może czas, aby polscy eksporterzy przełamali pierwsze lody i skorzystali z potencjału „nowego Jedwabnego Szlaku”. Szkoda nie wykorzystać takiej możliwości, bo jest ona sporym ułatwieniem a przede wszystkim alternatywą dla innych rozwiązań logistycznych.