Waldemar Buda: wprowadźmy kontyngenty dla Ukrainy, znieśmy ETS-y

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2023-05-04 20:00

Handel z Ukrainą należy uregulować systemowo, firmom, które chcą ją odbudowywać, pomoże pełnomocnik, a w trakcie notyfikacji jest kolejny program dla przedsiębiorstw energochłonnych, tym razem ze wszystkich branż - mówi minister rozwoju i technologii.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

PB: Dlaczego Polska wprowadziła zakaz przywozu produktów rolnych z Ukrainy?

Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii: Przyczyna jest jasna: obserwowaliśmy niespodziewanie duży napływ zbóż i niektórych innych produktów z Ukrainy, a to zagrażało polskim producentom rolnym. Podjęliśmy odważną, radykalną decyzję, a w ślad za Polską trzy kraje UE graniczące z Ukrainą. Pięć krajów występowało wspólnie na forum unijnym. Dopiero wtedy Komisja Europejska w końcu przyznała, że problem istnieje. Apelowaliśmy do KE o rozwiązanie tej kwestii już kilka miesięcy temu, były listy premierów i ministrów, w listopadzie poruszyłem ten problem w Brukseli, działał w tej sprawie komisarz Wojciechowski. Ze strony KE była cisza. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że nasza decyzja była słuszna i dzięki niej komisja formalnie wprowadziła zakaz importu do Polski, Bułgarii, Rumunii, Słowacji i Węgier pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika z Ukrainy, a krajowe rozwiązania mogły zostać zniesione.

Zakaz przywozu zbóż z Ukrainy

Rozporządzenie ws. zakazu przywozu z Ukrainy zboża i niektórych innych produktów weszło w życie 15 kwietnia i miało obowiązywać do 30 czerwca b.r. Zakaz ten obejmował następujące produkty rolno-spożywcze: zboża, cukier, susz paszowy, nasiona, chmiel, len i konopie, owoce i warzywa, produkty z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowina i cielęcina, mleko i przetwory mleczne, wieprzowina, baranina i kozina, jaja, mięso drobiowe, alkohol etylowy pochodzenia rolniczego, produkty pszczele. 17 kwietnia Słowacja, a 18 kwietnia Węgry, a 19 kwietnia Bułgaria tymczasowo zablokowały import ukraińskiego zboża, nasion roślin oleistych i niektórych innych produktów rolnych. Rząd Rumunii rozważał taki krok, ale ostatecznie czeka na decyzję Komisji Europejskiej. 2 maja krajowe zakazy zostały zastąpione unijnym zakazem importu pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika do Polski, Bułgarii, Rumunii, Słowacji i Węgier, który obowiązuje do 5 czerwca br. i może zostać przedłużony

Czy ten zakaz wpłynie na relacje Polski z Ukrainą? Podczas wizyty prezydenta Zełenskiego przedstawiciele polskiego rządu mówili, że jest pomysł na rozwiązanie nadmiernego importu zboża, ale chyba nikt się nie spodziewał, że to będzie zakaz przywozu.

Przedstawiciele rządu Ukrainy byli informowani o tym problemie. Nie powinni być zaskoczeni, choć nasza decyzja była trudna. Bardzo długo trwały rozmowy w sprawie polsko-ukraińskiego memorandum, które miało dotyczyć też importu B2B i tranzytu. Po wprowadzeniu zakazu importu w kilkanaście godzin zakończyliśmy rozmowy i uzgodniliśmy zasady przejazdu przez Polskę niektórych ukraińskich produktów rolno-spożywczych.

Czy będziemy blokować rynek także dla innych towarów z Ukrainy?

Po raz pierwszy kraj, który nie jest członkiem UE, ani nie jest na zaawansowanym etapie procesu akcesyjnego, uczestniczy w europejskim rynku i unii celnej. Chcemy przyjmować ukraińskie towary, nie chcemy blokować Ukrainy, ale jednocześnie nie możemy doprowadzać do kłopotów w rodzimych branżach. Musimy zabezpieczać nasze rynki, gospodarkę europejską i krajową. Dlatego potrzebne jest systemowe rozwiązanie obejmujące całą UE i wprowadzenie kontyngentów. Jeśli import jakiegoś towaru przekracza określony pułap, reszta powinna jechać do innych krajów. Wprowadzenie takiego systemu jest jednak rolą UE i przekazałem pomysł komisarzowi Dombrovskisowi. Dziś zidentyfikowaliśmy towary, których ochronę proponuje pięć krajów regionu: Polska, Węgry, Słowacja, Rumunia i Bułgaria. Lista towarów może się zmieniać.

Pozostańmy przy Ukrainie. Czy Polskie firmy odbudowują ten kraj? Zniszczenia są naprawiane na bieżąco, świat eksportuje tam towary.

U przedsiębiorców, a mamy ponad 2,2 tys. firm zainteresowanych odbudową Ukrainy, cały czas wygrywa ostrożność. Realizowane są szybkie dostawy. To się może zmienić, bo wojna jest już inaczej odbierana i część firm może zacząć akceptować ryzyko związane z inwestowaniem w Ukrainie. Chcielibyśmy również powołać pełnomocnika ds. odbudowy Ukrainy.

Ma pan już kandydata?

To będzie decyzja premiera Mateusza Morawickiego.

Czym będzie się zajmował pełnomocnik?

Jego głównym zadaniem będzie zapewnienie finansowania krajowego i międzynarodowego. Poza tym działa dużo instytucji zajmujących się kwestiami odbudowy naszego wschodniego sąsiada. Powinniśmy w nich mocniej zaznaczać swoją obecność i wpływać na kształt programów odbudowy Ukrainy. Potrzebna jest osoba koordynująca działania.

Czy pełnomocnik będzie też pomagał polskim firmom w inwestycjach w Ukrainie? Podobno duzi polscy inwestorzy, którzy zbudowali tam fabryki przed wojną, myślą o zwiększaniu mocy. Czy przychodzą z prośbą o wsparcie?

Przychodzą. Natomiast dostrzegamy te same zagrożenia, co większość firm. Czekamy na spokojniejszy moment. Na pewno będziemy donatorami, będziemy współfinansować odbudowę Ukrainy. Gdy będzie pełnomocnik, mocniej zaangażujemy się w odbudowę, w programy ONZ i innych międzynarodowych instytucji.

Jak jest z ukraińskimi inwestycjami w Polsce? Czy rząd ma sposób na prześwietlanie inwestorów, szczególnie w strategicznych sektorach?

Mamy świadomość, że pod płaszczykiem wielkiej atencji wobec biznesu ukraińskiego będzie się chciał pojawiać w Polsce wrogi kapitał ze Wschodu. Już dziś obserwujemy próby obchodzenia sankcji, np. rejestrowania firm transportowych w krajach bałtyckich. Musimy być ostrożni. Mamy wzmożony monitoring służb. Pracy jest dużo, bo Polska jest liderem w sankcjach i blokowaniu rosyjskiego kapitału.

Jeśli o tym mowa, to na jakim etapie jest przejmowanie kontroli nad rosyjskimi aktywami w Polsce?

Prace postępują. Wszędzie, gdzie był potrzebny zarządca, został on ustanowiony. Niektóre aktywa sprzedajemy, niektórymi zarządzamy. Nie ma przypadku, by pozostawiony majątek nie został zagospodarowany. Do 14 kwietnia br. potencjalni inwestorzy mogli zgłaszać zainteresowanie udziałem w procesie sprzedaży całego przedsiębiorstwa Novatek lub poszczególnych aktywów. Zgłosiło się ponad 20 chętnych. Przygotowujemy się też do kolejnej decyzji o wprowadzeniu tymczasowego zarządu przymusowego – zostanie ogłoszona w najbliższym czasie. Czekamy też na rozszerzenie przez MSWiA listy sankcyjnej o kolejne firmy.

Jak się zmienia ta lista, czy ktoś został z niej skreślony?

Lista sankcyjna, która jest prowadzona przez MSWiA, jest systematycznie poszerzana i jest na niej kilkadziesiąt pozycji. Ich liczba dynamicznie rośnie, bo prowadzone na bieżąco śledztwa wykazują, że majątek wpisywanych podmiotów ma rosyjskie źródła.

Efektem wojny był też kryzys energetyczny. Jak sobie z nim poradziły polskie firmy?

Nasi przedsiębiorcy są zaprawieni w bojach, poradzili sobie z COVID-19, odnaleźli się także w czasie kryzysu energetycznego. Pomogło też rządowe wsparcie i regulacje – np. teraz wprowadzenie dla mikro-, małych i średnich firm maksymalnej ceny prądu na poziomie 785 zł - a osiągała ona już absurdalny pułap - czy rekompensat dla przedsiębiorstw energochłonnych. To dało firmom stabilność, podtrzymało chęć aktywności. Problem w tym, że nawet przy wykorzystaniu fotowoltaiki udział kosztów energii w produkcie jest duży. Nie pomaga polityka klimatyczna UE i system ETS, który do cen prądu dokłada koszty uprawnień i pogarsza konkurencyjność Europy. Dwa dni temu przekazałem w tej sprawie uwagi komisarzowi Johannesowi Hahnowi. Niedawno w Słowacji jedna z globalnych firm poinformowała, że rezygnuje z działalności w Europie ze względu na wysokie koszty. W branżach strategicznych, które chcemy utrzymać w Europie, takich jak np. metalurgiczna, mechaniczna, maszynowa, półprzewodników, farmaceutyczna i spożywcza, powinniśmy odstąpić od ETS. Bezpieczeństwo gospodarcze w dobie wojny jest ważniejsze niż walory klimatyczne. Fatalnym błędem KE była też kolejność wprowadzanych zmian. Najpierw KE zapowiedziała bezemisyjność w 2050 r., potem przyspieszyła ją w pakiecie Fit for 55, a dopiero w marcu tego roku ogłosiła, że Europa buduje przemysł technologii OZE. Najpierw powinno się stworzyć gałąź gospodarki, a potem zacieśniać rygory. Dziś 99 proc. urządzeń do fotowoltaiki pochodzi z Chin i innych krajów Azji. Nie wykorzystaliśmy swojej szansy.

Ale pompy ciepła będzie w Polsce produkować dużo firm.

Tak, ale poza Boschem i Viessmannem to właśnie m.in. firma z Azji: japoński Daikin.

Czy będą kolejne programy wsparcia dla energochłonnych?

Będą. Przygotowaliśmy kolejny program, który jest w trakcie notyfikacji w KE. Jesteśmy w stałym kontakcie z komisją, bo chcielibyśmy uruchomić go jeszcze przed wakacjami. W lutym KE wprowadziła zmiany w wytycznych dotyczących pomocy publicznej, umożliwiające odejście od kodów PKD, co oznacza, że program będzie dostępny dla wszystkich branż spełniających kryterium energochłonności. Na każdy nabór przeznaczamy kilka miliardów złotych, budżet ostatniego nie został w pełni wykorzystany, więc pieniądze zasilą nowy program.

Marek Wiśniewski

Co pan sądzi o podatku od zysków nadzwyczajnych?

Potrzeba wprowadzenia takiego podatku się zdezaktualizowała. Nadmiarowe zyski pojawiły się przy bardzo wysokich cenach energii, które dziś są umiarkowane. Cena paliwa gazowego to obecnie 400 zł za MWh, a parę miesięcy temu było to 1300 zł. Wydaje mi się, że są inne możliwości uzyskania pieniędzy z nadmiarowych zysków firm niż twarde regulacje, ale decyzja nie należy do mnie.

Kiedy wejdą w życie przepisy o linii bezpośredniej?

Krokiem milowym było przyjęcie przez Radę Ministrów projektu obszernej nowelizacji prawa energetycznego. Nasze przepisy są jej częścią - mam nadzieję, że ustawa zostanie uchwalona w najbliższych miesiącach, bo duży biznes czeka na te rozwiązania. Nawet firmy planujące inwestycje już zakładają, że będą mogły mieć bezpośrednie połączenia z OZE. Nie spodziewam się przeszkód w parlamencie, to nie jest kontrowersyjne rozwiązanie.

Czy ministerstwo planuje jeszcze jakieś projekty wspierające OZE?

Na ostatnim posiedzeniu rządu przyjęliśmy projekt ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw, w którym jest sporo ułatwień dla instalacji, w tym wprowadzenie prosumenta lokatorskiego dla budynków wielorodzinnych. Dyskutujemy o ustawie o biogazowniach, rozwiązaniu ciekawym dla rolników, którzy chcieliby mieć gospodarkę obiegu zamkniętego i wykorzystywać odpady.