W przypadku rynków europejskich chaos płynący z USA znalazł przeciwwagę w informacjach na temat programów stymulujących zbrojenia i obietnicach pomocy dla sektora motoryzacyjnego z Unii Europejskiej oraz doniesieniach z Niemiec na temat korekty ograniczeń wydatków budżetowych na potrzeby nowych inwestycji w infrastrukturę i zbrojenia.
Efektem jest rozejście się giełd amerykańskich i europejskich – zwłaszcza niemieckiej – co finalnie zaowocowało mocnymi spadkami w USA i zwyżkami w Europie. Przecena na Wall Street była na tyle dynamiczna, iż S&P500 zanotował najgorszy tydzień od września, a Nasdaq Composite i Nasdaq 100 znalazły się na poziomach, które lokują indeksy około 10 procent od szczytów hossy. W przypadku DAX-a udało się ugrać nowe, historyczne maksima i wzrost, który powiększył zwyżkę niemieckiej średniej do blisko 16 procent w perspektywie year-to-date, gdy amerykańskie średnie S&P500 i Nasdaq Composite solidarnie zameldowały się na poziomach niższych do ogłoszenia wyników listopadowych wyborów prezydenckich w USA.
Patrząc na przeceny na Wall Street trudno nie odnotować faktu, iż liderem obozu podażowego były spółki technologiczne. Spadki Nasdaqa 100 i Nasdaqa Composite do granic korekt technicznych – definiowanych jako 10-procentowe odejście od szczytu hossy – zostały w największym stopniu zbudowane na przecenie liderów skupionych w koszyku MAG7. W istocie koszyk Siedmiu Wspaniałych mierzony ETF-em Roundhill Magnificent Seven skończył tydzień blisko 20 procent od historycznego maksimum.
Ważną częścią przeceny była słabość spółki Nvidia, gdy na plan pierwszy wybijała się przecena Tesli niesionej na południe doniesieniami o bojkocie produktów spółki przez konsumentów zniesmaczonych zaangażowaniem Elona Muska w politykę amerykańską i europejską. Szukając słabości amerykańskiego sektora technologicznego nie warto przeoczyć doniesień z Chin, gdzie hossa w sektorze technologicznym nabrała właśnie rozpędu po prezentacjach nowych, lokalnie rozwiniętych modeli generatywnej SI, które rzucają wyzwania liderom z USA i kwestionują skalę wydatków inwestycyjnych, jakie na tym polu ponoszą spółki amerykańskie.
Sumując, relatywna słabość amerykańskiego sektora technologicznego miała nieco szersze korzenie niż wybijane na plan pierwszy obawy o kondycję amerykańskiej gospodarki uderzonej chaosem, jaki pojawił się po objęciu władzy przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Patrząc na przyszłość rynków trudno zakładać, iż Europa będzie mogła kontynuować swoje rajdy na historycznych maksimach, gdy Wall Street będzie szukała korekt dwuletniej hossy i pogłębiała przeceny w sektorze technologicznym. Scenariuszem bazowym jest raczej dołączenie Europy do korekty na Wall Street. W istocie, obserwując zaskakującą siłę rynków europejskich trzeba pamiętać o zwyżkach regionu w ostatnich dwóch latach, które były dla Europy bardzo udane, nawet jeśli rynki nie miały swoich lokomotyw hossy w sektorze technologicznym.
W alternatywnym scenariuszu przecena w amerykańskim sektorze technologicznym będzie zmierzała do zakończenia i wówczas rynki poszukają konsolidacji, które będą w pełni zrozumiałe pod dwóch latach zwyżek. W bliskim terminie warto też oczekiwać skupienia uwagi inwestorów na kondycji amerykańskiej gospodarki, która zdaje się łapać zadyszkę po chaosie, jaki zafundowała USA nowa administracja. Przerwą w tym zamieszaniu może być sezon publikacji wyników za I kwartał, ale dane ze spółek pojawią się na rynkach dopiero na początku nowego miesiąca. W praktyce warto od giełd oczekiwać podtrzymania ostatniej zmienności, która będzie budowana na fazach rosnących obaw o przyszłości amerykańskiej gospodarki, co w praktyce oznacza również ryzyko pozycjonowania się graczy pod scenariusz recesyjny.