Szumiące zabawki, wymyślone przez Zuzannę Sielicką-Kalczyńską i Julię Sielicką- -Jastrzębską opisywaliśmy jako pierwsi w październiku 2014 r. Od tego czasu założycielki start-upu nie tylko znacznie rozwinęły sprzedaż, ale również wyszły z nim za granicę. Miała temu służyć dokonana w marcu zmiana nazwy na zrozumiałą dla nie-Polaków „Whisbear”.

Właśnie Whisbear, w specjalnej królewskiej oprawie został teraz wysłany do Pałacu Kensington w Wielkiej Brytanii. Właścicielki firmy zaadresowały przesyłkę do księżnej Kate, ale już wiedzą, że raczej będzie go otwierać tzw. lady in waiting — specjalna asystentka od prezentów dla nowej księżniczki.
— Mamy już wiadomość, że miś dotarł, i liczymy, że rzeczywiście przyda się księżnej Kate i jej córeczce — mówi Zuzanna Sielicka-Kalczyńska, współwłaścicielka Whisbear.
Dedykowany Księżniczce egzemplarz wzbogaciły haftem brytyjskiej korony oraz własnoręcznie wykonaną scrapbookingowąkartką z życzeniami. Dołączyły również nowy produkt spod tej marki — otulacz, również uspokajający noworodki przypomnieniem warunków w łonie mamy.
Nie ukrywają, że wysyłka to również pomysł marketingowy na wzmocnienie obecności produktu na rynku brytyjskim. — Już sprzedajemy misia w dwóch brytyjskich sklepach internetowych, gdzie jednak kupują głównie Polacy. Prowadzimy też rozmowy ze sklepami angielskimi, które się do nas zwróciły. Medialny szum wokół prezentu dla księżniczki już bardzo nam pomógł — mówi Zuzanna Sielicka-Kalczyńska.
Pomysł Polek na przytulankę, która uspokoi płaczące niemowlę szumem przypominającym im chwile w łonie mamy, od początku spotykał się z entuzjazmem rodziców. Sprzedaż rozpoczęta kilka miesięcy temu już zaowocowała kilkoma tysiącami klientów w Polsce oraz intensywnym rozwojem zarówno nowych produktów, jak i udoskonalaniem obecnych modeli misia. Polki pracują m.in. nad nowymi rozwiązaniami technologicznymi, lepiej dopasowującymi sposób działania misia do oczekiwań młodych rodziców.
Nie kryją również, że już zgłaszali się do nich więksi inwestorzy zainteresowani kupnem udziałów w start-upie. — Na razie nie jesteśmy jednak zainteresowane sprzedażą biznesu. Rozwój finansujemy z własnych pieniędzy — mówi Zuzanna Sielicka-Kalczyńska.