Widmo paraliżu administracji w USA. Dolar pod presją, złoto bije rekordy

Oskar Nawalany, Bloomberg, Reuters, BBC
opublikowano: 2025-09-30 16:11

Jeśli do północy z wtorku na środę, czyli godziny 00:01 w Waszyngtonie i 06:01 w Polsce, nie uda się uchwalić nowego budżetu tymczasowego, znaczna część federalnych służb zostanie sparaliżowana.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wiceprezydent J.D. Vance stwierdził wprost, że kraj „zmierza w stronę shutdownu”, obwiniając Demokratów o brak kompromisu po ostatnim, bezowocnym spotkaniu prezydenta Donalda Trumpa z liderami obu partii. Na razie żadna ze stron nie wykazuje gotowości do ustępstw, które pozwoliłyby przełamać impas.

Zdrowie publiczne w centrum budżetowego konfliktu

U źródeł sporu leży krótkoterminowa ustawa finansująca rząd oraz pakiet zapisów zdrowotnych forsowanych przez Demokratów. Republikanie mają przewagę w Senacie, ale każda ustawa wymaga przekroczenia progu proceduralnego, co oznacza konieczność pozyskania co najmniej kilku głosów opozycji. Demokraci uzależniają zgodę na uchwalenie tymczasowej ustawy budżetowej od przedłużenia dopłat do składek w ramach Affordable Care Act (tzw. Obamacare), odwrócenia części cięć w Medicaid i zablokowania mechanizmów pozwalających Białemu Domowi szybko blokować wcześniej uchwalone wydatki. W tle są też kontrowersyjne redukcje w finansowaniu badań medycznych.

Republikanie nazywają takie warunki „braniem rządu jako zakładnika”, choć część senatorów sygnalizuje gotowość do kompromisu – na przykład kilkuletniego przedłużenia ulg z ich stopniowym wygaszaniem. J.D. Vance przyznaje, że w propozycjach Demokratów są elementy „rozsądne”, jak wsparcie ochrony zdrowia na terenach wiejskich, ale Biały Dom nie zamierza zgodzić się na rozwiązania, które uzna za zbyt kosztowne lub politycznie nieakceptowalne.

Brak danych i niepewność na rynkach

Jeśli finansowanie wygaśnie, nie cały aparat państwa stanie w miejscu. Służby graniczne, opieka szpitalna, policja i kontrola ruchu lotniczego będą działać dalej, podobnie jak świadczenia emerytalne i zdrowotne z programów Social Security i Medicare, choć weryfikacja uprawnień czy wydawanie nowych kart mogą zostać wstrzymane. Zazwyczaj pracownicy uznani za niezbędnych („essential workers”) pozostają na stanowiskach, często bez wynagrodzenia do czasu przywrócenia finansowania, natomiast ci zakwalifikowani jako „niekluczowi” („non-essential”) są wysyłani na przymusowe, niepłatne urlopy – zwykle z późniejszym wyrównaniem pensji. Ograniczone lub wstrzymane bywają inspekcje żywności, część programów społecznych i edukacyjnych, obsługa pożyczek studenckich, a parki narodowe funkcjonują w ograniczonym zakresie lub są zamykane.

Nowością w obecnym sporze są sygnały z Białego Domu, że shutdown mógłby posłużyć do wskazania zbędnych stanowisk i w efekcie doprowadzić do trwałej redukcji zatrudnienia, choć oficjalne plany na razie nie przewidują zwolnień.

Najszybciej i najmocniej skutki paraliżu odczuje sfera danych makro. Biuro Statystyki Pracy oraz inne instytucje rządowe zapowiadają wstrzymanie publikacji w razie wyczerpania środków, co oznacza realne ryzyko opóźnienia piątkowego raportu z rynku pracy. Dla Rezerwy Federalnej to poważny problem – brak świeżych odczytów utrudnia kalibrację ścieżki stóp procentowych, a dla rynków finansowych staje się pretekstem do ucieczki w bezpieczne aktywa. Innymi słowy, im dłużej potrwa przerwa w publikacji danych, tym większy będzie chaos w interpretacji sytuacji gospodarczej i tym wyższa stanie się premia za niepewność w wycenach rynkowych.

Dolar słabnie, kursy walut coraz bardziej niestabilne

Widać to już dziś. Ceny złota znów rosną, przekraczając poziom 3850 USD za uncję i zmierzając do najsilniejszego miesięcznego wzrostu od 2011 r. W całym 2025 r. kruszec zyskał około 47 proc., napędzany obniżkami stóp przez Fed, napięciami w handlu światowym oraz erozją wiary w „wyjątkowość” amerykańskiej gospodarki. Perspektywa opóźnienia publikacji kluczowego raportu z amerykańskiego rynku pracy dodatkowo zwiększa popyt na „bezpieczne przystanie”, do których – obok złota i innych metali szlachetnych – inwestorzy tradycyjnie zaliczają franka szwajcarskiego i jena. Dolar jest pod presją: historycznie w trakcie i tuż po shutdownach – w 2013 r., na początku 2018 r. oraz podczas rekordowo długiego paraliżu z przełomu 2018/19 – indeks szerokiego kursu dolara osuwał się, a w najdłuższym epizodzie spadł o około 2 proc.

Równolegle rośnie oczekiwana przez inwestorów zmienność kursów głównych walut, co widać w notowaniach opcji – rynek zawczasu dyskontuje możliwe zakłócenia. Jednocześnie globalny rynek długu notuje szeroki rajd cenowy, co w praktyce oznacza spadek rentowności – klasyczną reakcję na wzrost ryzyka i spodziewane łagodzenie polityki pieniężnej.

Siła i długość tych ruchów na rynkach zależy od rozwoju sytuacji. Jeśli shutdown potrwa tylko kilka dni, rynki zwykle szybko się stabilizują, Fed nie przywiązuje do niego większej wagi, a złoto i waluty uznawane za bezpieczne tracą część wcześniejszych zwyżek. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy paraliż przeciąga się na tygodnie. W takim scenariuszu rosną realne koszty dla gospodarki, pogłębiają się problemy z przepływem informacji i podejmowaniem decyzji publicznych, a napięcie w sektorze federalnym się nasila – co osłabia dolara i wzmacnia popyt na bezpieczne aktywa. Najbardziej skrajny scenariusz, zakładający trwałe redukcje zatrudnienia w administracji, rodzi tzw. efekt drugiej rundy – ogranicza wydatki części gospodarstw domowych i osłabia sektor usług powiązanych z państwem, co zwiększa ryzyko lokalnych zatorów w świadczeniu usług publicznych.

Shutdowny to powtarzający się problem

Amerykańska gospodarka jest aż nazbyt dobrze zaznajomiona z takimi kryzysami. Konstrukcja systemu – oddzielenie władzy wykonawczej od ustawodawczej – sprawia, że uchwalanie budżetu niemal zawsze staje się polem konfliktu. W ostatnich dekadach shutdowny zdarzały się wielokrotnie. Najdłuższy, który trwał 35 dni – od 22 grudnia 2018 r. do 25 stycznia 2019 r. – wybuchł w wyniku sporu o finansowanie muru na granicy z Meksykiem i, według szacunków amerykańskiego Biura Budżetowego Kongresu, kosztował gospodarkę ok. 11 mld USD utraconego PKB, z czego część strat nie została później odrobiona. W latach 80. za prezydentury Ronalda Reagana doszło do ośmiu krótkich paraliżów. Wspólny mianownik jest prosty: im dłużej trwa impas, tym większe są szkody gospodarcze i tym głębsza jest premia za ryzyko w wycenach aktywów.

Najbliższe godziny będą więc próbą nerwów dla rynków. Każdy sygnał o przyjęciu nawet kilkutygodniowej tymczasowej ustawy budżetowej (tzw. continuing resolution) mógłby szybko uspokoić nastroje, przywrócić publikację danych i zmniejszyć presję na dolara oraz złoto. Każdy komunikat Biura Statystyki Pracy lub Departamentu Handlu o wstrzymaniu publikacji danych działałby odwrotnie – zwiększałby niepewność i podtrzymywał popyt na bezpieczne aktywa. Rynek wciąż prognozuje dalsze łagodzenie polityki monetarnej przez Fed w tym roku i w następnych kwartałach, ale brak danych utrudnia podejmowanie decyzji i zwiększa rozbieżność w interpretacji sytuacji gospodarczej. Dopóki politycy nie osiągną porozumienia, rynki pozostaną w trybie podwyższonej ostrożności: ceny złota utrzymają się na wysokim poziomie, dolar będzie słabszy, a zmienność podwyższona.