Przyjęta wczoraj przez Radę Ministrów średniookresowa strategia rozwoju kraju do roku 2020 nie ma rangi aktu prawnego powszechnie obowiązującego, jej horyzont jest oczywiście krótszy od strategii długookresowej do roku 2030 — ale bezwzględnie to dokument znaczący. Wyodrębnia trzy obszary, na których powinny skoncentrować się budżetowe wydatki: konkurencyjna gospodarka, spójność społeczna i terytorialna oraz sprawne i efektywne państwo. To kategorie dość ogólnikowe i bardzo pojemne, w których da się upchnąć bardzo wiele. Bardziej konkretny okazuje się dobór tzw. wskaźników kluczowych, dzięki którym możliwy będzie pomiar wykonania celów strategii. Prezentujemy te wskaźniki poniżej w dwóch tabelkach — pierwsza dotyczy strategii ogółem, a druga konkurencyjnej gospodarki.

Aby jakieś pieniądze zostały skoncentrowane, najpierw muszą być dostępne. Mniej więcej jedna czwarta wydatków rozwojowych zostałaby sfinansowana ze źródeł Unii Europejskiej. I tu widać drobny problem — spójrzmy na przykład na ostatni punkt tabelki dolnej, czyli ambitny przyrost sieci autostrad i ekspresówek. Ten program wręcz wisi na unijnej wieloletniej perspektywie finansowej 2014-20, która powinna zostać zatwierdzona za dwa miesiące na nadzwyczajnym szczycie Rady Europejskiej. Na razie nie wyglada to dla nas dobrze… Drugim cieniem od razu kładącym się na przyjętym wczoraj dokumencie są polityczne niewiadome na poziomie krajowym. Rząd PO — PSL realnie może planować do roku 2015, a dalej… się zobaczy. W Polsce powyborcze zmiany władzy zwykle przewracają przyjmowane przez poprzedników strategie.