Czarny czwartek rzucił cień bessy na warszawski parkiet. Jednak na razie giełdę trzymają fundusze inwestycyjne.
W sumie od początku roku klienci funduszy wpłacili 29 mld zł. Jeszcze w lipcu fundusze inwestycyjne zanotowały rekordowy poziom wpłat — ponad 5 mln zł. Analizy Online szacują, że w sumie fundusze inwestycyjne i emerytalne na koniec czerwca zainwestowały na warszawskim parkiecie ponad 115 mld zł.
W samych funduszach polskich akcji w końcu lipca było blisko 40 mld zł.
— Rekordowe lipcowe dane to już historia. Teraz raczej możemy się spodziewać umorzeń i negatywnego salda wpłat — ostrzega Maciej Kossowski, analityk Wealth Solutions.
Faktem jest, że tylko w naszym kraju działa coś takiego, jak fundusze stabilnego wzrostu. Zostały stworzone specjalnie dla konserwatywnego krajowego inwestora.
— Jednak duża część klientów towarzystw inwestycyjnych, wbrew awersji do ryzyka, zainwestowała w produkty akcyjne. Kusiły bardzo wyśrubowane stopy zwrotu — tłumaczy Jarosław Antonik, dyrektor biura analiz i doradztwa inwestycyjnego KBC TFI.
Bańka pękła
Klienci funduszy inwestycyjnych na razie nie panikują. Zresztą ewentualne umorzenia także nie powinny stanowić problemu dla funduszy. Nie wymuszą na nich sprzedaży akcji.
— Na górce wielu zarządzających mimo wpłat nie lokowała kapitału na giełdzie. Świeża gotówka była inwestowana w instrumenty pieniężne. Dlatego teraz fundusze mają kapitał na ewentualne umorzenia — uważa Jarosław Antonik.
Jednocześnie towarzystwa inwestycyjne wykorzystują spadki, żeby jeszcze dokupić papierów. Antonik podkreśla, że są one obecnie już silnie przecenione.
Zapał do zakupów potwierdzają komunikaty o zmia- nie zaangażowania funduszy w giełdowe spółki. Według Analiz Online, na 56 komunikatów, tylko 10 dotyczyło sprzedaży.
I co dalej
— Mamy szansę na odbicie na GPW, gdy uspokoi się sytuacja na rynkach. W konsekwencji zalecam ograniczanie pozycji na naszej giełdzie i dywersyfikację inwestycji — mówi Piotr Zakrzewski, dyrektor inwestycyjny New World Alternative Investments.
Może jednak nie trzeba myśleć o ucieczce?
— Duża część spadków już miała miejsce. Najgorsze za nami — komentuje Jarosław Antonik.
— To jeszcze nie bessa, tylko korekta długoterminowego trendu wzrostowego. Nie ma makroekonomicznych przesłanek, żeby spodziewać się załamania tego trendu — zapewnia Piotr Szulec, dyrektor inwestycyjny w firmie Partnerzy Inwestycyjni.
Warto pamiętać, że lokata w fundusze to nie zabawa w spekulacje.
— W kilkuletniej perspektywie na pewno nie należy sprzedawać — dodaje Piotr Szulec.
— Inwestycja długoterminowa to jest po prostu inwestycja krótkoterminowa, która nie wyszła — puentuje ze szczyptą ironii Maciej Kossowski.