Walka o ustawę regulująca rynek pożyczkowy wchodzi w decydującą fazę. Na ten tydzień zaplanowane jest drugie czytanie projektu w sejmowej komisji finansów. Przeciwko regulacjom w kształcie zaproponowanym przez Ministerstwo Finansów protestuje Związek Firm Pożyczkowy (ZFP) i największy członek tej organizacji oraz gracz na rynku pożyczek on-line – Vivus. Po drugiej stronie barykady stoją Provident, lider branży pożyczkowej, oraz „Lewiatan”, z którym jest stowarzyszony.
ZFP przekonuje, że projekt, napisany pod wpływem sugestii konkurenta, uderza w sektor chwilówkowy i jest korzystny dla firm udzielających pożyczek w domu. Czyli dla Providenta. Provident odpowiada, że regulacja ograniczy również jego biznes, ale lepsza tak ustawa niż utrzymywanie status quo, czyli brak jakichkolwiek regulacji.
Głos w sprawie projektu zabrała dzisiaj Wonga, dostawca chwilówek w internecie, ale niestowarzyszony z ZPF. Marcin Borowiecki, szef firmy, ma sporo zastrzeżeń do ustawy: brakuje mu rejestru firm pożyczkowych, minimalny próg kapitałowy dla firm pożyczkowych na poziomie 200 tys. zł uważa za zbyt niski, uważa też, że regulacja w niewystarczającym stopniu chroni klienta przed zjawiskiem rolowania, czyli udzielania nowej pożyczki na spłatę poprzedniego, niespłaconego długu.
- Naszym zdaniem, zjawisko to powinno być ograniczane na poziomie całej grupy kapitałowej, a nie jednej spółki, aby nie dochodziło do przedłużania pożyczki lub udzielania kolejnej przez inną spółkę w grupie – mówi Marcin Borowiecki.
Wątpliwości Wongi budzi też wyłączenie spod planowanych limitów niektórych produktów, np. kart kredytowych, co zdaniem jej szefa, stwarza ryzyko arbitrażu regulacyjnego oraz zmniejszenia przejrzystości kosztów dla konsumenta.
Marcin Borowiecki uważa ustawę za „półśrodek” niosącą negatywne skutki dla klienta. Dodaje jednak, że „lepszy półśrodek niż jego brak”.
- Nie boimy się regulacji w ich obecnej formie i uważamy je za słuszny krok w stronę skutecznego nadzoru nad sektorem pożyczkowym – mówi szef Wongi.