Uchwalona na początku grudnia tarcza branżowa miała być zbawieniem dla przedsiębiorców z branż, które szczególnie ucierpiały przez pandemię koronawirusa. Ma ona objąć wsparciem firmy z określonymi rodzajami PKD. Chodzi o działalności w ramach branż m.in. gastronomicznej, kulturalno-rozrywkowej (estradowej, targowej, fotograficznej), sportowej (fitness, siłownie, rekreacja, baseny, aquaparki, uzdrowiska) sprzedaży detalicznej (targowiska, bazary) i turystycznej. Podczas prac w Sejmie i Senacie liczba PKD została uzupełniona i wynosi obecnie: 43 uprawnionych do zwolnienia z ZUS i postojowego, 40 do dopłaty do miejsc pracy oraz 41 do mikropożyczki.
Niestety, wielu przedsiębiorców prowadzących działalność w tych sektorach pomocy nie dostanie – mimo spełniania warunków o spadku przychodów. Wszystko przez to, że prowadzą działalność gospodarczą oznaczoną kodem, którego nie ma na rządowej liście pomocy.

Na skraju bankructwa
Grzegorz Sawa od 14 lat prowadzi na Dolnym Śląsku hurtownię warzyw i owoców Sawpol, w której zatrudnia czterech pracowników. Firma utrzymuje się z dostaw towarów do hoteli, restauracji, barów mlecznych, stołówek studenckich, szkół i przedszkoli.
– Wszystkie te obiekty zostały zamknięte albo zostały na nie nałożone obostrzenia, które znacząco ograniczyły ich działalność. Zgodnie z decyzjami podjętymi przez rząd można stwierdzić, że zamknięto działalność 100 proc. moich klientów. Zdaję sobie sprawę, że restauracje mogą prowadzić sprzedaż na wynos, ale nie każda może sobie na to pozwolić i niestety moi klienci nie byli w stanie wprowadzić takich rozwiązań. Po ostatnich decyzjach rządu i ministra zdrowia zostałem odcięty od wszelkich dochodów, przy czym koszty jakie ponoszę się nie zmieniły, a są to m.in. składki ZUS, leasingi, ubezpieczenia, wypłaty dla pracowników czy wynajem hali – opowiada Grzegorz Sawa.
Niestety, tarcza branżowa nie uwzględnia firm, które prowadzą dostawy towarów wyłącznie do miejsc, które zostały odgórnie zamknięte.
– Wykonywana działalność gospodarcza, czyli kod PKD mojej firmy. to m.in. 46.31.Z – Sprzedaż hurtowa owoców i warzyw. Pozostaje zadać sobie pytanie, dlaczego firmy ściśle współpracujące z bezpośrednio zamkniętymi placówkami nie mogą liczyć na żadną pomoc od rządzących? Poprzez spontaniczne i pochopne decyzje rządu zostałem pozbawiony środków do życia, a straty jakie poniosłem do tej pory wynoszą setki tysięcy złotych – mówi Grzegorz Sawa.
Zwraca uwagę na jeszcze jeden problem – trudność odzyskania zaległych należności.
– Po pierwszym lockdownie wiele firm, które zalegały mi z płatnościami – a więc restauracje, bary, hotele – przestało istnieć, ogłosiły upadłość. Teraz kolejni klienci alarmują, że mogą nie przetrwać drugiego już zamknięcia ich działalności. Firmy, które zostawiły mnie z nieopłaconymi fakturami, są w większości spółkami z o.o., od których, jak wiadomo, odzyskanie pieniędzy graniczy z cudem. Dochodzimy do momentu, kiedy nie mamy za co płacić kredytów, wypłacać pensji pracownikom. Jestem na skraju bankructwa, z brakiem szans na odzyskanie uczciwie zarobionych pieniędzy od firm, które już zdążyły polec w tej nierównej walce z decyzjami rządowymi – rozkłada ręce Grzegorz Sawa.
Tę listę trzeba uzupełnić
Wsparcie obejmuje zbyt mało rodzajów PKD, a powinno ono trafić do wszystkich najbardziej poszkodowanych przez pandemię przedsiębiorców – podkreśla Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców (MŚP). Taką opinię prezentuje także w stanowisku przesłanym do premiera. Zaapelował w nim o bezzwłoczne uzupełnienie wsparcia rządowego dla przedsiębiorców, których działalność została zamknięta rozporządzeniami rządu.
Co istotne, w stanowisku tym występuje w imieniu nie tylko swoim, ale także 258 organizacji przedsiębiorców. W ocenie Rzecznika MŚP obecny katalog kodów PKD nie obejmuje wszystkich przedsiębiorców, którzy całkowicie stracili możliwość uzyskiwania przychodu.
– Bez możliwości korzystania z rządowego wsparcia pozostają firmy z PKD branż, które teoretycznie mogłyby funkcjonować, ale faktycznie pozostają zamknięte z powodu ścisłego powiązania swej działalności gospodarczej z funkcjonowaniem firm, które są obecnie zablokowane albo działają w przestrzeniach zamkniętych, jak szkoły, uniwersytety czy targi – zwraca uwagę Adam Abramowicz.
Jego zdaniem ci przedsiębiorcy również powinni zostać objęci tarczą.
– Jeżeli rząd przyjął założenie, że w lockdownie jesiennym będą wspierane firmy zamknięte tj. pozbawione decyzją rządu przychodu, to takie rekompensaty winni otrzymać wszyscy przedsiębiorcy, którzy udokumentują brak możliwości uzyskania przychodu z powodu wprowadzonych ograniczeń. Jest jeszcze możliwość uzupełnienia listy branż i firm uprawnionych do rekompensat – podkreśla Rzecznik MŚP.
Adam Abramowicz dołącza do tego apelu prośbę. Proponuje dopisanie do grona uprawnionych do rekompensat 36 kodów PKD, które jego zdaniem również powinno się objąć natychmiastową pomocą. Lista powstała po konsultacji z przedsiębiorcami, a przy każdej branży znajduje się uzasadnienie możliwości braku przychodów spowodowanych ograniczeniami wprowadzonymi przez rząd. Jest wśród nich np. PKD 10.39.Z (Pozostałe przetwarzanie i konserwowanie owoców), który obejmuje zamknięte obecnie w większości hurtownie sprzedające przetworzone warzywa lub ich mieszanki przeznaczona na rynek HoReCa. Inny przykład: PKD 74.10.Z (Działalność w zakresie specjalistycznego projektowania). Pod tym kodem działają m.in. przedstawiciele branży weselnej, np. projektanci dekoracji ślubnych. Natomiast kod PKD 96.02.Z (Fryzjerstwo i pozostałe zabiegi kosmetyczne) to działalność m.in. wizażystek, które ze względu na brak imprez okolicznościowych notują bardzo duży spadek przychodów.
– Przedsiębiorcy nie uchylają się od wypełnienia nakładanych na nich zwiększonych obowiązków sanitarnych i inwestują duże pieniądze, aby jak najskuteczniej zabezpieczyć klientów, pracowników i siebie przed zarażeniem. Ale solidarność społeczna i sprawiedliwość wymaga również tego, aby wszyscy ci, którzy dla dobra publicznego są w tej chwili pozbawieni całkowicie przychodu, otrzymali rekompensaty i mogli przeczekać ten trudny czas bez dramatycznych dla nich skutków – mówi Adam Abramowicz.
Dwa kryteria
Jako drugi (po odpowiednim PKD) warunek otrzymania pomocy Rzecznik MŚP proponuje spadek obrotów miesiąc do miesiąca 2019/2020 o 90 proc., a dla firm założonych w grudniu 2019 i w roku 2020 - spadek obrotów o 90 proc. w stosunku do miesiąca sprzed złożenia wniosku i dowolnego - z 3 miesięcy poprzedzających ten miesiąc.
– Spełnienie tych dwóch warunków: PKD i 90 proc. spadek obrotów gwarantuje, że rekompensaty dostaną firmy faktycznie zamknięte rozporządzeniem i z tego powodu niemające przychodów. Od zamknięcia części gospodarki w połowie października minęły już dwa miesiące. W tym czasie firmy muszą opłacać koszty stałe, w tym czynsze, raty kredytów i odsetki, oraz wypłacać pracownikom pensje. Ich właściciele muszą z czegoś zaspokajać swoje podstawowe potrzeby życiowe. Rząd zapowiedział dalsze utrzymanie lockdownu w styczniu. Sytuacja dla wielu przedsiębiorców z sektora MŚP, którzy są pozbawieni całkowicie przychodów, staje się coraz bardziej dramatyczna. Apeluję zatem o jak najszybsze dołączenie zaproponowanych PKD do grupy branż objętych tarczami – mówi Adam Abramowicz.
Do tej pory rząd nie odniósł się do propozycji Rzecznika MŚP. Podczas wczorajszej konferencji premier Mateusz Morawiecki zapowiedział tylko dodatkowe wsparcie dla firm turystycznych z południa Polski, których obroty zmniejszą się w wyniku obostrzeń związanych z narodową kwarantanną.