Wprawdzie w środę indeksy w Japonii, Hong Kongu czy Chinach kończyły notowania poniżej poziomów z wtorku, ale spadki te nie przekraczały jednego procenta. Taka stabilizacja nastrojów po prawdziwym huraganie, który przeszedł przez rynki w ciągu minionego tygodnia, pozwala mieć nadzieję, że przynajmniej w krótkim okresie na ceny akcji na GPW wpływać będą lokalne czynniki.
O godzinie 8.00 teoretyczna cena akcji PZU kształtowała się na poziomie 331 PLN, czyli o 19 PLN więcej niż podczas zapisów. O 8.30 było to już 335 PLN, więc wygląda na to, że ponad 140 tys. Polaków, którzy rozpoczynają właśnie przygodę z giełdą, będzie dzisiaj o kilkaset złotych zamożniejsza. Przynajmniej na papierze, bo zysk jest realnym zyskiem dopiero, gdy zdecydujemy się sprzedać papiery wartościowe, a zdecydowana większość inwestorów indywidualnych kupowała te akcje z myślą o długoterminowym inwestowaniu i obiecanych przez spółkę dywidendach.
Olbrzymie zainteresowanie instytucji finansowych walorami PZU gwarantuje, że dzisiejsza sesja będzie grą jednego aktora. Całkiem prawdopodobnie, że jeżeli informacje z zagranicznych rynków nie pokrzyżują dzisiaj planów funduszy inwestycyjnych, na GPW padnie dzisiaj rekord obrotów.
 Wczoraj dowiedzieliśmy, że rząd postanowił ponad dwukrotnie zwiększyć pulę 
akcji Tauron'u w przygotowywanej właśnie ofercie i możlwe, że jej wartość 
przekroczy nawet rozmiarem dzisiejszy debiut PZU.
Emocje wokół akcji PZU 
zapewne szybko nie opadną, ale warto pamiętać, że na świecie sytuacja, 
delikatnie mówiąc, jest daleka od normy. Grecja właśnie sięgnęła po pieniądze z 
programu pomocowego, aby zdążyć ze spłatą ponad 8 mld euro zobowiązań 
wymagalnych 19 maja. Chiny walczą z bańką na rynku nieruchomości, inflacja jest 
tam najwyższa od blisko dwóch lat, a giełdowe indeksy znalazły się w trendzie 
spadkowym i są o ponad 20 proc. poniżej ostatnich szczytów. W USA senatorzy 
zaakceptowali właśnie kolejne dopłaty dla Freddie Mac i Fannie Fae, a ponadto 
amerykanie, jako największy graczy w Międzynarodowym Funduszu Walutowym 
zobowiązali się do obciążenia swoich podatników kosztami ratowania Grecji i 
innych krajów strefy euro.
Łukasz Wróbel, Open Finance