Polska branża meblarska zakończyła 2024 r. produkcją sprzedaną na poziomie 64 mld zł — wynika z danych Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM) i agencji badawczej B+R Studio. Stanowi to spadek o około 4 proc. r/r, co potwierdza spadkowy trend trwający już od dwóch lat. Maleje także wartość eksportu, który do tej pory był motorem napędowym. W ubiegłym roku eksport mebli z Polski spadł aż o 6 proc. Jednocześnie rośnie ich import — w ubiegłym roku sprowadzono do kraju ponad 10 proc. więcej mebli z zagranicy niż w poprzednim. Coraz większym zagrożeniem dla polskiej branży jest rosnący import mebli z Azji, głównie z Chin.
Rentowność w dół
Kluczowym czynnikiem, który osłabia konkurencyjność polskich producentów mebli, są wysokie koszty energii.
— Prąd w Polsce jest 4-5 razy droższy niż w Azji, co znacznie zwiększa koszty produkcji. W związku z tym maleje konkurencyjność polskiej branży wobec graczy spoza UE, gdzie energia jest znacznie tańsza — mówi Michał Strzelecki, dyrektor biura OIGPM.
Kolejną kwestią, która zagraża sektorowi, jest niższa podaż drewna. To rezultat decyzji podjętych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) w 2024 r. Najpierw w styczniu wprowadziło tzw. moratorium na pozyskanie drewna. Dotyczyło ono 96 tys. ha najcenniejszych przyrodniczo lasów. Następnie pod koniec roku Lasy Państwowe zdecydowały o wyłączeniu z użytkowania kilkuset tysięcy hektarów.
W związku z tym branża szacuje, że w 2025 r. podaż drewna może spaść o 2-3 proc., co wpłynie na dalszy wzrost cen i jeszcze bardziej obniży opłacalność produkcji mebli. To o tyle zła wiadomość, że rentowność sektora systematycznie spada — w 2024 r. wyniosła 5,2 proc. wobec 6,4 w 2023.
— Rentowność będzie spadać, bo jest coraz mniej możliwości szukania oszczędności po stronie kosztów. Wpływ na to ma zarówno inflacja, jak też dynamiczny wzrost wynagrodzeń. W efekcie nie nadążamy z optymalizacją procesów produkcyjnych, co negatywnie wpływa na wyniki branży i zatrudnienie — mówi Michał Strzelecki.
Efekt jest taki, że w okresie od stycznia do listopada 2024 r. w sektorze ubyło już 20 tys. etatów.
Konkurencja rośnie w siłę
Nie są to jedyne wyzwania, przed którymi stoi branża meblowa. Jej przedstawiciele z niepokojem obserwują wzrost importu mebli z Azji, gdzie koszty produkcji są znacznie niższe. Chodzi zresztą o zagrożenie nie tylko z tego kierunku — polskim firmom coraz trudniej konkurować również z firmami rumuńskimi i bułgarskimi.
— Obawiamy się też rosnącej konkurencji ze strony firm z Ukrainy, gdzie koszty produkcji są dużo niższe niż w Polsce — podkreśla Jan Szynaka, prezes OIGPM.
Jego zdaniem o miejscu, w jakim znajduje się branża, zdecyduje pierwsze półrocze.
— Sytuację w tym roku może pogorszyć zarówno spodziewana niższa podaż drewna, jak też opóźnienie w ożywieniu gospodarczym w Europie — mówi prezes OIGPM.
Kolejny negatywny trend to wciąż ostrożne w Europie podejście klientów do zakupów. W efekcie ceny mebli w 2024 r. były niższe niż w poprzednim, co potwierdza dużą konkurencję i zmusza do szukania nowych strategii sprzedaży.
— Mamy w tej chwili kumulację wyzwań. To zarówno droga energia, rosnące wynagrodzenia, jak też konieczne inwestycje w robotyzację. Branża meblowa czuje ciężar tych problemów — mówi Tomasz Wiktorski z agencji badawczej B+R.
Branża stoi dziś także przed koniecznością dywersyfikacji rynków eksportowych oraz rozwoju sprzedaży internetowej. Zdaniem przedstawicieli OIGPM tylko te firmy, które skoncentrują się na tych rozwiązaniach i dostosują się do zmieniających się potrzeb klientów, będą mogły konkurować na globalnym rynku.
