Francja jest kolejnym krajem w którym odnotowano ponowny wzrost presji inflacyjnej, co znów budzi obawy o konieczność utrzymania przez władze monetarne agresywnej polityki w kontekście stóp procentowych, informuje Bloomberg.

Lutowy odczyt dotyczący wzrostu cen konsumpcyjnych we Francji został zweryfikowany w górę do 7,3 proc. w ujęciu rocznym z 7,2 proc. wstępnego oszacowania. W porównaniu ze styczniem inflacja HICP wzrosła o 1,1 proc. wobec 0,4-proc. dynamiki miesiąc wcześniej. Tutaj pierwotne oszacowanie wskazywało na wartość rzędu 1,0 proc.
W przypadku inflacji nie harmonizowanej z wytycznymi UE, inflacja w lutym przyspieszyła odpowiednio do 1,1 i 6,3 proc.
Dzisiejsze odczyty są rekordowymi dla Francji od utworzenia strefy euro.
Rosnąca presja
Urząd statystyczny INSEE podkreśla, że spory udział w podbiciu inflacji ponownie miała drożejąca żywność. Do tego dołożyły się wzrosty cen usług i towarów przemysłowych. Zwolnił za to wzrost cen energii. Uważnie monitorowana przez banki centralne inflacja bazowa, pozbawiona wrażliwych na silne wahania cen żywności i energii, osiągnęła w lutym pułap 6,1 proc. rosnąc z poziomu 5,6 proc. w styczniu.
Tak gwałtowny wzrost wskaźnika stanowić będzie poważne wyzwanie dla Europejskiego Banku Centralnego, który szykuje się do kolejnej decyzji ws. stóp procentowych. W ostatnich dniach pojawiły się spekulacje, że w związku z kryzysem w sektorze bankowym wywołanym bankructwem Silicon Valley Bank, instytucja będzie musiała złagodzić swoją politykę. Nie wykluczano nawet marcowej przerwy w podwyżkach. Dane o lutowej inflacji jednak sugerowałyby utrzymanie agresywnego nastawienia.
Wcześniej pisaliśmy, że również w przypadku Szwecji dane o inflacji za luty zostały zweryfikowane w górę.