Zacznijmy od danych makro w USA. Produkcja przemysłowa spadła drugi miesiąc z rzędu. Podobnie było z wykorzystaniem potencjału przemysłowego. Rosną zapasy i spada produkcję. Jak bardzo musi wzrosnąć popyt, żeby zapasy zaczęły się zmniejszać, a produkcja wzrastać? Ale to temat na przyszłość. Wczoraj całkowicie zlekceważony. Liczyły się tylko wyniki spółek. Wyliczanka tych wyników jest niecelowa. Można powiedzieć, że były różne i więcej było ostrzeżeń. Jednak w indeksie DJIA nie było wcale źle, bo połowa spółek rosła połowa spadła, a szczególnie istotne było to, że znacznie wzrósł wolumen, a indeksy wyraźniej przełamały średnie 200. sesyjne..
W Eurolandzie poniedziałkowe wzrosty indeksów amerykańskich miały wpływ na rynek, ale nie tylko to dawało impuls do dużego wzrostu indeksów. W czasie sesji wyniki podał Philips i Novartis. Były też lepsze od prognoz. Poza tym rósł kurs Cap Gemini, rywala IBM, po niezłych wynikach tego ostatniego. To oczywiście pomagało całemu sektorowi. Dopiero słaba prognoza GM, obniżenie rekomendacji dla Hewlett Packard i dane makro w USA popsuły nastroje. Ale wzrosty indeksów nadal się utrzymały, co jest całkiem istotnym osiągnięciem.
Nasz rynek lekko odbijał, ale od początku w kiepskim stylu. Takie zachowanie można było tłumaczyć wpływem polityki i frekwencją na Węgrzech, ale mimo tego tłumaczenia nie do końca można zrozumieć zachowanie podaży. Część zarządzających funduszami wyprzedawała akcje nie zwracając uwagi na, według nich, chwilową poprawę sytuacji na giełdach. Mieli prawo, tylko po blokowali wzrost? Chyba lepiej było sprzedać po wyższych cenach. Niektóre posunięcia zarządzających są trudne do zrozumienia.
Minusem dla tynku było to, że W. Rapaczyńska, prezes Agory nie wykluczyła pogorszenia sytuacji w sektorze w całym pierwszym półroczu tego roku. Jest prawie pewne, że wyniki pierwszego kwartału będą gorsze od prognoz, czyli było to swoiste ostrzeżenie. A Agora często daje sygnał całemu rynkowi TMT. Koniec sesji znowu był fatalny. Zamknięcie „w zero” było jedynie wynikiem cudów na fixingu, bo przed nim indeks spadał o 0,5%.
Dzisiaj w USA znowu dużo spółek podaje wyniki. Jeśli chodzi o bardziej dla rynku ważne, przed sesją wysyłają komunikaty: Bank of New York, Caterpillar, EMC, J. P. Morgan Chase, Philip Morris, Coca-Cola i Wachovia. W czasie sesji: Apple Computer, ASML, Ford. Po sesji: Advanced Micro Devices i Broadcom. Dane makro mogą mieć wpływ na rynek. Co prawda nie przypuszczam, żeby dynamika produkcji przemysłowej w strefie euro w lutym (o 12.00) miała wpływ (prognoza: - 0,3 proc.). A jeśli nawet to tylko na parę minut. O 14.30 dotrze cała seria danych z USA. Marcowa inflacja będzie obserwowana, ale musiałaby naprawdę mocno wzrosnąć (powyżej 1 proc.), żeby to miało znaczenia dla inwestorów. Prognoza mówi o wzroście o 0,4 proc. i bazowej o 0,2 proc. Za to dane o rozpoczętych budowach domów (prognoza + 3,9 proc.) i wydanych zezwoleniach na budowę domów w marcu (prognoza: - 4,7 proc.) będą mocno obserwowane. Po ostatnich dwóch miesiącach rynek zaczął się już obawiać, czy przypadkiem nie pęka balon spekulacyjny na rynku nieruchomości.
Przed nadchodzącymi świętami trudno być optymistą. Wydawać by się mogło, że dzisiaj, jeśli indeksy w Europie będą rosły to jakiś wzrost wypracujemy, a jeśli wyniki spółek amerykańskich rozczarują to będziemy mieli do czynienia ze spadkiem i testem wsparcia na 1105 pkt. Nie jestem pewien czy w drugim przypadku rynek tak właśnie się zachowa. To, co się dzieje od kilku sesji na GPW jest tak dziwne, że nie wykluczam, iż mamy do czynienia z pułapką.
Może się okazać, że ewentualne spadki w Eurolandzie niewiele zmienią na naszym rynku. Czy uroczyste podpisanie Traktatu Akcesyjnego w Atenach może mieć wpływ na rynek? Może, ale nie liczyłbym na to za bardzo. W końcu to tylko symboliczna uroczystość.