Za którą granicą szukać zysków

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2013-10-17 00:00

Zdaniem ekspertów fundusze lokujące za granicą to dobry sposób na urozmaicenie portfela inwestycyjnego i szansa na spore zyski

Dane Analiz Online podsumowujące wrześniowe wyniki funduszy inwestycyjnych wskazują, że w ostatnim miesiącu na rynkach wschodzących nastąpiło odbicie. Tego miesiąca najlepszą inwestycją były fundusze akcji tureckich — zyskały średnio ponad 8 proc. Jednak jeżeli podsumować ich wyniki od początku roku, to nadal pozostają na minusie (-13,8 proc.). Myślę, że warto przeznaczyć część portfela na inwestycje w funduszach lokujących na rynkach zagranicznych. W związku z zamieszaniem wokół OFE, które tak naprawdę dopiero w przyszłym roku może ujawnić się w pełni, geograficzne zdywersyfikowanie portfela wydaje się szczególnie uzasadnione.

Poza rynkami wschodzącymi, które po długim okresie pozostawania w cieniu amerykańskiej giełdy stały się relatywnie tanie, ciekawą opcją wydają się spółki z Europy Zachodniej. Przy założeniu, że trwające ożywienie się utrzyma, to właśnie te dwa obszary na inwestycyjnej mapie świata mają najwięcej do nadgonienia — ocenia Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.

Europa też się liczy

Zdaniem Grzegorza Zatryba, głównego stratega Skarbiec Holding, włączenie do portfela funduszy inwestujących za granicą to dziś konieczność.

— Przed kryzysem zakładano, że inwestowanie w akcje notowane na rynku kraju o wysokiej dynamice PKB, takiego jak Polska, automatycznie pozwala zyskiwać na tej dynamice. Obecnie takich spółek trzeba szukać na różnych giełdach. Często firmy, które osiągają dobre wyniki w naszym kraju niekoniecznie muszą być notowane na GPW, dobrym przykładem jest chociażby Jeronimo Martins, operator sieci Biedronka — mówi Grzegorz Zatryb. Jeżeli oceniać fundusze lokujące za granicą na podstawie danych za pierwsze trzy kwartały 2013 r., to najlepsze wyniki odnotowują fundusze akcji amerykańskich (18,2 proc.) i akcji amerykańskich wyceniane w USD (16,2 proc.).

Nie gorzej radzą sobie fundusze akcji europejskich rynków rozwiniętych wyceniane w EUR (13 proc.) i w złotych (12 proc.). — Okres największych wzrostów na rynku amerykańskich zapewne mamy za sobą. Obecnie warto zwrócić uwagę na fundusze inwestującę na rynkach europejskich, np. w Niemczech.

Niemieckie spółki bardzo zyskują dzięki swojej obecności w Chinach i dzięki tamtejszej koniunkturze rosną nawet bardziej niż chińskie firmy — radzi Grzegorz Zatryb.

Wschodzące problemy

Równie dobrą inwestycją mogą okazać się Turcja i kraje BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny), ale trzeba się jednocześnie liczyć z ryzykiem. — Każdy z rynków wschodzących ma swoje problemy, które powodują, że inwestycja w tamtejsze spółki wiąże się z pewnym ryzykiem. Turcja i Indie są importerami ropy i potrzebują napływu kapitału zagranicznego do sfinansowania deficytu handlowego.

Brazylia, która również uzależniona jest od inwestycji bezpośrednich i portfelowych z zagranicy, cierpiała w ostatnich latach ze względu na słabość cen wielu surowców, np. rolnych i przemysłowych, których jest czołowym eksporterem. Rosji przeszkadza zmiana sił na światowym rynku ropy i gazu po rewolucji łupkowej w USA. Natomiast Chiny poza mocną walutą muszą zmagać się z rosnącymi kosztami pracy i potencjalnie niestabilnym systemem kredytowym związanym z rynkiem nieruchomości — wymienia Jarosław Niedzielewski.

Dodaje, że wszystkie te obawy były rozważane przez inwestorów w 2103 r., szczególnie w obliczu zapowiadanego zacieśnienia polityki monetarnej przez FED. Zdaniem Marka Buczaka, dyrektora ds. inwestycji zagranicznych w Quercus TFI, mimo że fundusze inwestujące w Turcji osiągnęły w tym roku słabe wyniki, to w dłuższej perspektywie mają szansę powrócić do dawnych rezultatów, kiedy to inwestorzy uzyskiwali dwucyfrowe zyski. W 2014 r. gospodarkę kraju będzie go napędzać konsumpcja wewnętrzna i eksport, co powinno pozytywnie przełożyć się na giełdę. Należy jednak pamiętać, że dla sentymentu wobec Turcji istotne znaczenie mają decyzje FED-u.

Różne kierunki

— Co do BRIC, to moim zdaniem nie warto kupować wszystkich czterech krajów. Najgorszą inwestycją wydają się Indie, które są dość niestabilne i nadal borykają się z wysoką inflacją. Chiny będą się rozwijać, ale na pewno w wolniejszym tempie niż wcześniej i będzie to związane raczej ze wzrostem wewnętrznego rynku niż chińskiego eksportu. Warto utrzymać inwestycje w Brazylii i zwrócić uwagę na fundusze inwestujące w Rosji, chociażby ze względu na niskie wyceny akcji — radzi Marek Buczak.

Grzegorz Zatryb uważa, że wśród rynków wschodzących dobrym wyborem jest Turcja. Rosja jest pomysłem ryzykowanym, zwłaszcza jeśli chodzi o spółki działające na rynku metali czy energii. One raczej nie będą asami ze względu na brak stabilności w tym kraju — ich zysk ograniczają zmiany regulacji przez rosyjskie władze. Ciekawsze są akcje spółek działających na rynku detalicznym.

— Ponieważ teraz trudno oszacować, który z tych rynków będzie najlepszy, proponowałbym inwestycje w portfel złożony z kilku krajów, czyli BRIC. Dla osób o większej skłonności do ryzyka Turcja wydaje się rynkiem, który w średnim i dłuższym terminie łączy najlepsze cechy wszystkich rynków wschodzących, m.in. demografię, potencjał wewnętrznej konsumpcji i tanie wyceny spółek — radzi z kolei Jarosław Niedzielewski.