Ten miesiąc i kolejny upłyną pod znakiem osłabienia polskiej waluty — uważa Marcin R. Kiepas, analityk Easy Markets, który od pięciu miesięcy przewodzi rankingowi prognoz „Pulsu Biznesu”. Jego zdaniem, przeciwko złotemu przemawiają zarówno czynniki lokalne, jak i te o charakterze globalnym. — Nie można wykluczyć, że osłabienie będzie większe, niż prognozuję — dodaje Marcin R. Kiepas, który oczekuje, że kurs euro wzrośnie do 4,35 zł, a dolara i franka sięgnie około 4 zł. Specjalista podkreśla, że spadają oczekiwania co do wyników polskiej gospodarki (w ostatnich tygodniach ekonomiści bankowi cięli prognozy dynamiki PKB za trzeci i czwarty kwarał), a jednocześnie poprawia się koniunktura w Europie, zwłaszcza w Niemczech.

— Doskonałym tego potwierdzeniem są październikowe odczyty indeksów PMI, które nie tylko jeszcze nie są całkowicie uwzględnione w cenach, ale też będzie to tworzyć stałą presję podażową na złotego w listopadzie i grudniu — uważa analityk Easy Markets, który do listy zagrożeń dodaje możliwy powrót dyskusji o koniecznościobniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej przy jednoczesnej prawdopodobnej podwyżce w Stanach Zjednoczonych. Czynnikiem ryzyka jest też rezultat wyborów prezydenckich za oceanem (czytaj także poniżej).
— Wygrana Hillary Clinton oznacza wzmocnienie dolara i powrót w okolice 4 zł. Gdyby jednak zwyciężył Donald Trump, to po pierwszym okresie przeceny dolara niepewność związana z jego prezydenturą wywrze stałe piętno na rynkach, prowadząc do wyprzedaży ryzykownych aktywów i ucieczki w kierunku bezpiecznych. Wówczas mocno ucierpiałby także złoty. W takim scenariuszu kurs EUR/PLN na koniec listopada testowałby poziom 4,42 zł, USD/PLN 4,04 zł, a CHF/PLN 4,10 zł — uważa Marcin R. Kiepas. Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego, która jest nawet większą pesymistką niż Marcin Kiepas, również uważa, że najbardziej doniosłą niewiadomą jest wynik wyborów, który będzie mieć konsekwencje dla oczekiwań co do polityki pieniężnej w USA, a tym samym notowań dolara. Marcin Sulewski z BZ WBK do zestawu rodzajów ryzyka dorzuca niepewność w kwestii rozwiązania problemu walutowych kredytów hipotecznych. Konrad Białas, analityk DM TMS Brokers, nie dostrzega szans na poprawę notowań złotego w kolejnych tygodniach. Ale nie uważa również, by były mocne argumenty za przeceną względem euro. — Czynniki lokalne w postaci danych makro i sytuacji politycznej rysują potencjalne ryzyko po negatywnej stronie, jednak nie w stopniu, który jest wymierny dla rynku walutowego. W skrócie: RPP nie zmieni swojego neutralnego nastawienia, a UE (przy wecie Węgier) nie ma mocy, by karać polski rząd — mówi Konrad Białas. Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millennium, podobnie jak pozostali ankietowani, obstawia zwycięstwo Hillary Clinton w wyborach w USA, co wesprze, jego zdaniem, dolara i waluty emerging markets.
— Spodziewamy się także odwrotu od szwajcarskiego franka. W notowaniach pary EUR/PLN ewentualne zwycięstwo Hillary Clinton byłoby względnie neutralne i powinno zaowocować przede wszystkim uniknięciem potencjalnych turbulencji związanych z odsunięciem ryzyka w postaci mało przewidywalnej — w ocenie rynku — prezydentury Donalda Trumpa. Zwycięstwo Hillary Clinton oznacza natomiast utrzymanie scenariusza kontynuacji normalizacji polityki pieniężnej w USA, co powinno osłabiać złotego i innych dotychczasowych beneficjentów łagodnej polityki monetarnej, stąd prognozowany przeze mnie wzrost kursu USD/PLN — mówi Mateusz Sutowicz.