Od debiutu giełdowego Żabki minęły niespełna trzy tygodnie i nie były one specjalnie udane. Kurs spółki już po kilku dniach spadł poniżej ceny z oferty publicznej, w ramach której sprzedano walory za 6,45 mld zł. Teraz wrócił powyżej tego poziomu, ale w trakcie wtorkowej sesji — tuż po publikacji wyników za trzeci kwartał — lekko spadał.
— Trudno mi komentować kurs giełdowy. Patrzymy na naszą organizację w średnim i długim terminie, więc dla nas kilka tygodni nie ma znaczenia. Naszym zadaniem jest kreowanie wartości w czasie. Mieliśmy w trzecim kwartale zgodne z oczekiwaniami dobre wyniki finansowe i operacyjne. W ważnym dla nas ze względów sezonowych okresie wskaźnik sprzedaży porównywalnej LFL [bez uwzględnienia nowych sklepów — red.] był solidny i możemy potwierdzić cel całoroczny, czyli wzrost sprzedaży na tym poziomie w granicach 7,5-9 proc. — mówi Tomasz Suchański, prezes Żabki.
Rynkowe trendy
Sprzedaż do klientów końcowych (co w Żabce nie jest równe przychodom) w trzecim kwartale wzrosła o 17 proc. r/r — do 7,5 mld zł, a więc w tempie niższym niż w poprzednich kwartałach. Sprzedaż z powierzchni porównywalnej również miała niższą dynamikę (6 wobec 12,7 proc. w analogicznym okresie 2023 r.). Po trzech kwartałach sprzedaż LFL wzrosła o 8,6 proc. r/r wobec 10,8 proc. zanotowanych w trzech kwartałach 2023 r.
— Niższa dynamika sprzedaży w trzecim kwartale to skutek wysokiej bazy, bo w 2023 r. ten okres był zdecydowanie lepszy niż pierwsze półrocze. Mieliśmy wtedy do czynienia z wyraźną poprawą nastrojów konsumenckich, na co nałożył się efekt pogodowy — wrzesień był wyjątkowo ciepły, co pozytywnie wpływało na sprzedaż. W tym roku natomiast był chłodny, deszczowy, z powodziami na południu. Wyniki, które teraz osiągnęliśmy, odzwierciedlają naszą siłę. Urośliśmy dzięki otwarciu nowych sklepów, a także pozytywnej dynamice sprzedaży LFL — mówi Marta Wrochna-Łastowska, szefowa finansów Żabki.
Jeszcze przed giełdowym debiutem Żabki notowaniom detalistów z GPW zaszkodziły dane GUS o sprzedaży detalicznej za wrzesień. Zaskoczyły bardzo negatywnie — odczyt okazał się o 5 pkt proc. słabszy od rynkowych oczekiwań. Wrześniową anomalię już wcześniej kwestionowali przedstawiciele innych sieci, Żabka także nie przywiązuje do tych danych większej wagi.
— O październikowej sprzedaży nie możemy jeszcze zbyt wiele powiedzieć, ale nie widzimy istotnych zmian w pozytywnych trendach z ostatnich kwartałów. Na pewno nie obserwujemy konsumenckiej zapaści, o której media pisały po publikacji danych GUS za wrzesień. Przeciwnie — widzimy stały wzrost. Sytuacja gospodarstw domowych się poprawia, płace realne, które spadały w pierwszej połowie roku, teraz rosną, co przekłada się na poprawę nastrojów konsumenckich — mówi Tomasz Blicharski w zarządzie Żabki odpowiedzialny za strategię i rozwój.
Zamiast do danych GUS Żabka odwołuje się do danych rynkowych Nielsena.
— Dla nas ważniejsze od całej sprzedaży detalicznej są ogólnorynkowe dane paragonowe, przede wszystkim sprzedaż produktów z kodami EAN, czyli de facto produktów pakowanych, a to 95 proc. naszej sprzedaży. Tu od początku roku wzrost przekracza 5 proc., na co oprócz wzrostu wartości koszyka z powodu inflacji wpływ ma wyższy wolumen sprzedaży. W samym trzecim kwartale wzrost przekroczył 4 proc. — twierdzi Tomasz Blicharski.
Dynamika w Żabce jest wyższa. Spółka informuje, że od początku roku — z uwzględnieniem nowych sklepów — urosła znacznie szybciej niż rynek, bo o 18,6 proc.
— Podobnie jak w poprzednich kwartałach rośniemy w tempie o około 4 pkt proc. wyższym niż cały rynek, dzięki czemu zwiększamy udział w rynku stacjonarnych zakupów spożywczych. Na koniec września sięgnął już 10,3 proc. — mówi Tomasz Blicharski.
Inwestycyjne plany
Rosnąca sprzedaż i skala działania Żabki — na koniec trzeciego kwartału miała 10,9 tys. sklepów, czyli prawie o 900 więcej niż na początku roku — przełożyły się na wyższe zyski. Skorygowany wynik EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) wzrósł w trzecim kwartale o 17,8 proc. — do 1,12 mld zł. Marża na tym poziomie wyniosła 14,9 proc., co oznacza poprawę o 0,1 pkt proc. Na czysto operator sieci franczyzowej zarobił 319 mln zł.
— Oczekujemy w tym roku marży EBITDA wyższej niż w ubiegłym, gdy wyniosła 12,4 proc. W całym 2024 r. powinna być w górnej granicy przedziału 12-13 proc., który określaliśmy jako nasz cel w trakcie IPO. To wszystko pozwala obniżać wskaźnik zadłużenia do 1,4x EBITDA wobec 2,1x w ubiegłym roku. W długim terminie utrzymanie tego wskaźnika poniżej 1x da nam możliwość wypłaty dywidendy, ale na razie nie ma tego w planach. Osiągamy wysoki na tle innych detalistów wzrost z zainwestowanego kapitału, nowe sklepy zwracają się w 12 miesięcy, zamierzamy więc inwestować we wzrost — mówi Marta Wrochna-Łastowska.
Zastrzega, że ze względów sezonowych trzeci kwartał jest najlepszy dla spółki pod kątem zyskowności, w końcówce roku poziom zadłużenia może więc delikatnie wzrosnąć.
Od początku roku Żabka przeznaczyła na inwestycje ponad 1 mld zł.
— W całym roku zamierzamy otworzyć 1,1 tys. sklepów. Inwestujemy też intensywnie w istniejące placówki — wyposażyliśmy już około 7 tys. sklepów w piece pozwalające na rozwój oferty gastronomicznej. Rozwijamy się także w Rumunii, gdzie pierwszy sklep otworzyliśmy w czerwcu — mówi Tomasz Suchański.
Żabka na rynku rumuńskim, na który weszła dzięki ogłoszonemu pod koniec ubiegłego roku przejęciu hurtowniczej spółki DRIM Daniel Distributie, działa pod szyldem Fru. Na razie niemal wyłącznie w Bukareszcie.
— Na koniec trzeciego kwartału mieliśmy w Rumunii 26 sklepów, a na koniec roku chcemy mieć 50-80. Testujemy asortyment, dopasowujemy rozwiązania do oczekiwań klientów. Testy będą trwały do połowy przyszłego roku, wtedy będziemy mogli bardziej precyzyjnie określić, jak będziemy rozwijać się w Rumunii w długim terminie. Nie pytamy jednak o to, czy chcemy tam być, czy nie, bo na pewno nie zamierzamy wychodzić z tego rynku — mówi Tomasz Suchański.
Minęło niewiele czasu od debiutu Żabki, więc po jej wynikach trudno było oczekiwać większych niespodzianek. Wyniki nie były złe, choć ja oczekiwałem trochę lepszej dynamiki LFL po tym, jak pozytywnie - mimo bycia na minusie - zaskoczyła Biedronka. Szkoda też, że nie wiemy, jak LFL wyglądał w poszczególnych miesiącach, bo zapewne wrzesień był znacznie słabszy od okresu wakacyjnego. Na razie na pewno rynek musi nauczyć się specyfiki Żabki, choćby tego, że jej sezonowość jest inna niż u pozostałych spożywczych detalistów, a najmocniejszy jest trzeci, a nie czwarty kwartał. Najciekawsze teraz jest to, że Biedronka i Dino mówią w ostatnich miesiącach o słabości konsumentów, z kolei z perspektywy Żabki są oni silni. O dobrej kondycji konsumentów mówiło też LPP, CCC, Zalando, Allegro czy InPost. Żabka z modelem biznesowym sklepu convenience wydaje się być bardziej skorelowana z detalistami niespożywczymi, niż z dyskontami i marketami. Detaliści spożywczy natomiast muszą nastawić się na kontynuację wojny cenowej, bo jeśli Lidl miał w trzecim kwartale LFL na poziomie 5 proc., czyli znacznie powyżej Biedronki, to raczej nie jest zainteresowany szybkim zawieszeniem broni.