Zagraniczne banki powoli, ale systematycznie, wyciągają płynność z polskich spółek córek. O drenażu nie ma mowy, jednak kapitał niewielką strugą płynie do matek już od kilku kwartałów. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) wynika, że centrale za granicą zakręciły kurek latem 2011 r. Potem, na przełomie ubiegłego i tego roku, do Polski znowu przypłynęło trochę pieniędzy, żeby później zmienić kierunek.
Depozytowa sinusoida
Zagraniczne matki mogą zasilać swoje córki w płynność, udzielając im kredytów lub składając depozyty terminowe. Najszybciej z systemu wyparowują właśnie lokaty. Na koniec września 2012 r. w systemie było 56 mld zł depozytów. To najniższy poziom od kwietnia 2010 r. Należy dodać, że nie jest to bynajmniej historyczny dołek. Pod koniec 2009 r., kiedy na rynkach finansowych panowała posucha, zagranica trzymała na lokatach w Polsce około 20 mld zł. Potem jednak na konta napłynęło kilkadziesiąt miliardów i przez wiele miesięcy poziom depozytów utrzymywał się w granicach 70 mld zł. Portfel depozytowy najmocniej wypchany był w czerwcu 2011 r., kiedy wielkość zobowiązań krajowych banków wobec zagranicy wyniosła 87 mld zł. W ciągu niespełna półtora roku z lokat wyparowało zatem 31 mld zł. W stosunku do września 2011 r. z kont bankowych ubyło 24,4 mld zł.
Mocniej trzymają się kredyty. Na koniec krajowe banki winne były z tego tytułu 106,5 mld zł, czyli o 4 mld zł mniej niż rok wcześniej. W czerwcu tego roku wartość linii kredytowych osiągnęła najwyższy poziom od 2009 r. — 113 mld zł.
— KNF pilnuje zagraniczne banki, by odnawiały linie kredytowe w Polsce. Nadzorca ma natomiast znacznie mniejszy wpływ na ich politykę depozytową i długość lokat trzymanych w spółkach córkach — mówi przedstawiciel jednego z banków.
Europejskie delewarowanie
Delewarowanie, czyli ograniczanie ekspozycji zagranicznych dużych grup kapitałowych, nie dotyczy tylko Polski. Według opublikowanego kilka dni temu raportu BIS (Bank Rozrachunków Międzynarodowych) z krajów Europy Środkowej w II kw. tego roku wypłynęło 8,6 mld USD, a od III kw. 2011 r. — 45 mld USD, co stanowi odpowiednik 4 proc. PKB krajów regionu. Aż 40 proc. transferów przypadło na Węgry. U naszych bratanków wyparował w ten sposób kapitał równowartości 14 proc. PKB. W Chorwacji, drugiej pod względem wielkości drenażu, było to 8,4 proc. PKB, w Serbii 7,7 proc. Dla Polski odsetek wyniósł 3,9 proc., tyle samo dla Rumunii, 3,56 proc. dla Ukrainy, 1 proc. dla Czech, -0,2 dla Turcji. Słowacja odnotowała napływ pieniędzy o równowartości 5,9 proc. PKB.
W ubiegłym tygodniu Inicjatywa Wiedeńska, czyli porozumienie zawarte w celu utrzymania stabilnego poziomu finansowania w krajach regionu przez zaangażowane tu kapitałowo banki, opublikowała raport o wielkości finansowania od spółek matek, z którego wynika, że spadek zaangażowania finansowego zagranicy odbija się na akcji kredytowej w krajach Europy Środkowej. Stagnacja dotknęła wszystkie rynki, a niektóre, np. kraje nadbałtyckie — Węgry, Słowenia i Czarnogóra, zaliczyły spadek. Członkowie inicjatywy uważają jednak, że odpływ finansowania był na tyle mały, że ubytek w bilansach mogły skompensować depozyty ludności.
Kredytowa niewiadoma
Obniżanie poziomu aktywów bankowych szybko się nie zakończy. Duże międzynarodowe banki zbierają kapitał w związku z nowymi wymogami regulacyjnymi dotyczącymi płynności i poziomu kapitałów.
— Średnioterminowo niektóre grupy bankowe w Europie będą prawdopodobniepod presją delewarowania, wynikającej chociażby ze zmian regulacyjnych związanych z Bazyleą III. Europa Środkowa, mimo lepszych perspektyw ekonomicznych, jak się wydaje, nie uniknie więc odpływu kapitału. Stopień delewarowania będzie jednak różny w poszczególnych krajach — mówi Andrzej Halesiak, dyrektor w biurze analiz makroekonomicznych Pekao.
Ze względu na optymistyczne postrzeganie przez inwestorów perspektyw naszego rynku Polska powinna znaleźć się w grupie krajów, które w mniejszym stopniu powinny odczuć skutki delewarowania. Niektóre grupy bankowe będą jednak musiały przedefiniować swoje strategie, co prawdopodobnie doprowadzi do dalszych przetasowań rynku.
— Jeśli proces przyjmie formę ewolucyjną, jak jest do tej pory, to działające w Polsce banki powinny być w stanie elastycznie się dostosować i większego szoku na rynku raczej nie będzie. Nawet jednak w tym scenariuszu nie unikniemy prawdopodobnie wyższych marż kredytowych, będących odzwierciedleniem wyższych kosztów finansowania, chociażby poprzezemisje papierów dłużnych — uważa Andrzej Halesiak.
Maja Goettig, główna ekonomistka, strateg ds. Europy Środkowo-Wschodniej KBC Securities, uważa, że wycofywanie kapitału przez zagranicę ma mniejszy wpływ na akcję kredytową niż gotowość krajowych banków do kredytowania. Na rynku nie brakuje płynności i oprócz banków, które finansują się u spółek matek, spora grupa dysponuje nadwyżkami finansowymi.
— Część banków, które przed kryzysem na dużą skalę polegały na finansowaniu od matek, będzie — przynajmniej częściowo — zastępowała je depozytami ściąganymi z rynku, co może spowodować wzrost presji na ich cenę. Z drugiej jednak strony popyt na kredyty będzie w przyszłym roku ograniczony, a część banków jest już od dłuższego czasu umiarkowanie zainteresowana rozbudową swoich portfeli. Dla wciąż aktywnych może pojawić się więc szansa na agresywniejsze wejście na rynek, pytanie tylko, czy będą mieli apetyt na ryzyko i będą z tej szansy chcieli skorzystać — ocenia Andrzej Halesiak.
56 mld zł Taka była wartość depozytów złożonych przez zagraniczne instytucje w polskim systemie bankowym na koniec września 2012 r.