Blisko co piąty samochód sprzedany w Rosji w ostatnich dwóch miesiącach ubiegłego roku został nabyty przez mieszkańców Kazachstanu lub Białorusi. Przedsiębiorcy i konsumenci z tych i innych republik postsowieckich ruszyli na zakupy do Rosji, zwabieni spadkiem wartości rubla. Notowania rosyjskiej waluty do dolara spadały przez trzy miesiące po co najmniej 13 proc., by odbić się dopiero w lutym i marcu. W Kazachstanie tylko w styczniu sprzedaż rubli skoczyła aż czterokrotnie w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku.
Na zakupie średniej klasy zachodniego auta osobowego w Rosji Kazachowie mogą zaoszczędzić nawet równowartość kilkunastu tysięcy złotych. Smartfony i inne urządzenia elektroniczne są nawet kilkaset złotych tańsze. Wszystko dlatego, że waluta Kazachstanu tenge praktycznie nie zmieniła wartości wobec dolara od ostatniej dewaluacji z lutego 2014 r. W tym samym czasie rubel osłabił się o około 40 proc.
- Choć popyt na rubla ze strony byłych republik radzieckich nie wystarczy, żeby go umocnić, to jednak z pewnością pomaga w wyhamowaniu załamania jego notowań – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Anton Tabakh, dyrektor w rosyjskiej agencji ratingowej RusRating.
To co może cieszyć rosyjskich ekonomistów, niekoniecznie jest powodem do zadowolenia dla ich kazachskich kolegów. Wyjazdy na okazyjne zakupy w Rosji pogłębiają presję na kolejną dewaluację tenge. Kraj tak samo jak Rosja cierpi na przecenie ropy naftowej, która jest jego głównym towarem eksportowym. W lutym prezydent Nursułtan Nazarbajew apelował do rodaków, aby wykazywali się patriotyzmem i kupowali krajowe produkty.
Koszt utrzymywania wartości krajowej waluty na obecnym poziomie 185 tenge za dolara to już 3 mld USD miesięcznie, oblicza agencja Moody’s. Rynek uważa kolejną dewaluację za nieuniknioną, wynika z wycen instrumentów pochodnych. Według obliczeń Bloomberga ich ceny zakładają, że na koniec roku tenge będzie o 20 proc. słabsze niż obecnie, a to grozi wytworzeniem mechanizmu samospełniającej się przepowiedni.
