Internetowa gorączka zakupowa wygasła wraz z kolejnymi falami pandemii, co widać w wynikach gigantów. Niemieckie Zalando, które jest największym internetowym sprzedawcą odzieży i obuwia w Europie, w pierwszym półroczu 2021 urosło o prawie 40 proc. Teraz wynik rok do roku był płaski, a w II kw. przychody spadły.
— Artykuły modowe nie są produktem pierwszej potrzeby, więc przy spadku dochodu rozporządzalnego klienci ograniczają zakupy. Skala tego spadku nie jest jednak bardzo znacząca. W naszym przypadku II kw. ubiegłego roku był po prostu bardzo dobry, więc teraz obserwujemy lekkie spowolnienie. Klientów jednak wciąż przybywa, a my rozszerzamy asortyment, żeby ich przyciągać — mówi Daniel Rogiński, dyrektor generalny Zalando w Europie Środkowej i Wschodniej.
Grupa zakłada, że drugie półrocze będzie wyraźnie lepsze — oczekuje wzrostu GMV (całkowitego obrotu na platformie z uwzględnieniem przychodów niezależnych sprzedawców) o 6-13 proc.

Czas inwestycji
Pogorszenie koniunktury wpływa na zmianę struktury zakupów. Zalando obserwuje w praktyce efekt czerwonej szminki, czyli większą chęć kupowania luksusowych produktów.
— Obserwujemy dynamiczny wzrost zakupów w segmencie premium. Klienci mogą kupować mniej, ale wciąż chcą sprawiać sobie przyjemność, więc wybierają produkty z wyższej półki. Jednocześnie rośnie zainteresowanie ofertami wyprzedażowymi dostępnymi w ramach naszego outletu online Zalando Lounge — mówi Daniel Rogiński.
Mimo spowolnienia gospodarczego niemiecka grupa kontynuuje inwestycje w logistykę. W Polsce ma pięć dużych centrów dystrybucyjnych i kilka mniejszych obsługi zwrotów. W przyszłym roku ruszy duże centrum w Bydgoszczy, w którym zatrudni 3,5 tys. osób. Mniejszy obiekt tego typu powstał już kilka miesięcy temu pod Bydgoszczą — pracuje w nim 0,5 tys. osób.
— Inwestycje w logistykę to ciągły proces, potrzebujemy powierzchni na przechowywanie naszych towarów oraz produktów partnerów, którzy korzystają z usług fulfillmentowych. Z centrum w Bydgoszczy będziemy obsługiwać oprócz Polski także m.in. klientów w Niemczech i na naszych nowych rynkach w Europie Środkowej, np. litewskim — mówi szef Zalando w regionie.
Wirtualne wyzwania
Strategia Zalando przewiduje stopniową transformację w platformę handlową, w której obrotach coraz większy udział będą mieli niezależni sprzedawcy. Część z nich korzysta z usług fulfillmentowych, czyli umieszcza swoje towary w magazynach Zalando. Obecnie większość GMV grupy generuje sprzedaż towarów, które Zalando wcześniej kupiło od producentów, ale udział sprzedaży sklepów, które korzystają z pośrednictwa niemieckiej firmy, przekracza już 30 proc.
— Celem strategicznym jest dojście do poziomu 50 proc. udziału sprzedaży platformowej w GMV do 2025 r. i jesteśmy na dobrej drodze do jego osiągnięcia. Wystawia się u nas około 100 polskich marek, które dzięki Zalando mogą szybko skalować biznes na 25 rynkach europejskich — mówi Daniel Rogiński.
Tylko w pierwszym półroczu Zalando miało 3,78 mld EUR GMV i 2,62 mld EUR przychodów. Grupa odpowiada za około 3 proc. wartości europejskiego rynku modowego i kilkanaście procent sprzedaży odzieży i obuwia w internecie. Jej celem strategicznym jest przekroczenie 10-procentowego udziału w całym rynku, ale sprzedaż online wciąż mierzy się z problemami, których w sieciach stacjonarnych nie ma. Duże koszty w tym biznesie generuje m.in. obsługa zwrotów.
— Wyobrażenie społeczne jest takie, że nowe technologie pewnego dnia pozwolą na mierzenie i idealne dopasowywanie produktów w wirtualnych przymierzalniach. To jest jednak ekstremalnie skomplikowane: każdy typ ubrania, każdy materiał i każdy projekt ma zupełnie inne cechy, co sprawia, że wirtualne garderoby są obecnie bardzo dalekie od doskonałości. Nasz zespół technologiczny pracuje jednak nieustannie nad naszym rozwiązaniem, a także algorytmami uczenia maszynowego, które pozwalają na zmniejszenie liczby zwrotów. Dzięki nowym rozwiązaniom spadła ona o 10 proc. — mówi szef Zalando w regionie.
W ubiegłym roku w Niemczech Zalando zaczęło otwierać stacjonarne centra outletowe. Obecnie ma ich 13. Czy pojawią się też w Polsce?
— Testujemy ten koncept, na razie wyniki są obiecujące. O kolejnych inwestycjach w Polsce — sklepowych, logistycznych lub w centra usług — poinformujemy w odpowiednim czasie — mówi Daniel Rogiński.
Kontrakt na budowę centrum logistycznego dla Zalando w Bydgoszczy był największym kontraktem na powierzchnię magazynowo-przemysłową podpisanym przez nas w ubiegłym roku. Takie projekty trwają 12-18 miesięcy, więc na rynku realizuje się jeszcze wiele inwestycji zaplanowanych w ubiegłym roku, które w dużej mierze idą zgodnie z planem mimo wzrostu kosztów i przede wszystkim ograniczeń w dostępności materiałów. W tym roku widać spowolnienie, ale popyt najemców na nową powierzchnię magazynową nadal jest bardzo duży. Zapotrzebowanie wciąż jest widoczne ze strony detalistów, a także firm logistycznych, które obsługują wiele mniejszych podmiotów e-commerce’owych. Jednocześnie na największych do tej pory rynkach — pod Warszawą, Łodzią, Poznaniem i Wrocławiem — coraz trudniej jest o pracowników do dużych centrów logistycznych, dlatego takie obiekty mogą pojawiać się w takich miastach jak Bydgoszcz — położonych w rozsądnej odległości od zachodniej granicy, dysponujących dużą populacją i zdolnych zapewnić dobrą infrastrukturę komunikacyjną dla pracowników.