Firmy coraz częściej wchodzą na rynek dystrybucji dóbr i usług w internecie. I coraz częściej zlecają zewnętrznym specjalistom wykonanie stron WWW lub aplikacji sprzedażowych. W obrocie tego typu utworami funkcjonują dwa rodzaje umów – umowa licencyjna oraz umowa przeniesienia praw autorskich.

Pomimo pozornie znacznych różnic między tymi umowami, w rzeczywistości zakres uprawnień do powstałego utworu ostatecznie będzie raczej wynikał z treści zawartej umowy niż z jej charakteru (znajdującego co do zasady odzwierciedlenie w nazwie).
Najkorzystniejszą umową dla zamawiającego stronę internetową bez wątpienia będzie umowa o dzieło z przeniesieniem majątkowych praw autorskich. Na podstawie takiej umowy zamawiający odpłatnie zleca wykonanie aplikacji (strony internetowej) oraz zobowiązuje wykonawcę po wykonaniu zamówionego dzieła do przeniesienia na niego majątkowych praw autorskich do tak powstałego utworu.
Tego typu umowa jest bez wątpienia najbardziej korzystna dla przedsiębiorców. Powstałe dzieło co do zasady zostaje przeniesione w całości na zamawiającego, w ten sposób, że wykonawca wyzbywa się w określonym w umowie zakresie całości praw przenoszonych na firmę.
Podkreślenia wymagają tu okoliczności specyficzne dla tego typu umowy, tj. przede wszystkim wymogi pisemnego zawarcia umowy oraz dokładnego określenia tzw. pól eksploatacji utworu przenoszonych na przedsiębiorcę. Wskazane pola eksploatacji stanowią określenie sposobu wykorzystania utworu, np. jego kopiowanie, modyfikacja, przechowywanie, udostępnianie osobom trzecim, przy czym w wypadku prawidłowego skonstruowania umowy (zawarcie w niej załącznika określającego specyfikacje zamawianego programu) zasadne jest dodatkowo sięgnięcie po klauzule „klucz” typu „przeniesienie majątkowych praw autorskich na polach eksploatacji koniecznych do pełnego wykorzystania zamawianego utworu, zgodnie z jego przeznaczeniem funkcjonalnym wskazanym w Załączniku nr ...”.
Elementem, o którym często zapominają zamawiający negocjując treść umowy, jest także kwestia bezwarunkowego udzielenia zgody na wykonywanie zależnych praw autorskich (m.in. wtórne opracowania, przeróbki utworu) oraz na rozpowszechnianie utworu bez przeprowadzenia nadzoru autorskiego, bez których to postanowień autor utworu w dalszym ciągu będzie mógł decydować o sposobie wykonywania tych praw (tj. w domyśle będzie mógł żądać dodatkowego wynagrodzenia).
Drugim typem umowy, popularnym w obrocie z racji zamieszczania w zamawianych utworach elementów składowych niebędących wyłączną własności wykonawcy lub stanowiących część rozwiązań informatycznych wykorzystywanych „taśmowo” w innych utworach danego autora, jest umowa o wykonanie utworu i udzielenie licencji.
Teoretycznie umowa taka co do zasady jest o wiele mniej korzystna dla przedsiębiorcy w porównaniu z umową przeniesienia praw autorskich. Ostatecznie jednak zależy to w rzeczywistości od konkretnych postanowień zawartych w kontrakcie. Jak w opisywanym powyżej przypadku, kluczowe jest maksymalnie szerokie określenie pól eksploatacji utworu oraz wyrażenie nieodwołalnej zgody na wykonywanie zależnych praw autorskich.
Elementem specyficznym dla tego typu umowy jest konieczność uwzględnienia w treści kontraktu prawa do sublicencjonowania utworu (dalszej „sprzedaży” licencji czy nieodpłatnego udostępnienia strony WWW osobom trzecim) oraz uwzględnienia specyfiki „nietrwałości” dysponowania utworem na podstawie umowy licencyjnej (możliwość jej wypowiedzenia). W tym zakresie zasadne jest uwzględnienie w umowie licencyjnej długiego okresu związania umową bez prawa do jej wcześniejszego wypowiedzenia, bądź przewidzenie kar umownych z tytułu wypowiedzenia lub odstąpienia od umowy.
Porównując powyższe dwa typy umowy można postawić wniosek, że dla osób dysponujących wiedzą w zakresie konstruowania umów prawnoautorskich, kwestia wyboru modelu wydaje się wtórna. I choć bez wątpienia bardziej korzystna dla przedsiębiorcy (pod kątem ewentualnych problemów związanych z eksploatacją i dysponowaniem stroną www) jest umowa przenosząca majątkowe prawa autorskie, to także zawarcie umowy licencyjnej nie musi wiązać się z negatywnymi skutkami dla firmy.
Sebastian Wojdył, prawnik, Chałas i Wspólnicy Kancelaria Prawna, Oddział w Gdańsku