Zawartość cukru w cukrze jest wartością bezwzględną
Nieco starsi czytelnicy pamiętają zapewne czasy „bibuły”, którą nosiło się po kieszeniach na spotkania towarzyskie i każdy egzemplarz wyczytywany był aż do całkowitego zniszczenia. Wydawało się, że te czasy mamy za sobą. Ale, jak się okazuje, tylko się wydawało. Oto po korytarzach sejmowych zaczyna krążyć coraz więcej wydawnictw „drugiego obiegu”. Tak jak ich pierwowzory charakteryzują się niezbyt dobrą jakością, niezbyt wyraźnym drukiem — wiadomo, powielacze. Za to treści mają wielce oryginalne i bardzo wielu czytelników. Jak coś krąży po korytarzach sejmowych to prędzej czy później „wyjdzie w miasto”. Tak też się stało z sygnowanym przez największego orędownika powołania holdingu Polski Cukier Gabriela Janowskiego i Janinę Piekarz dokumentem „Prywatyzacja polskiego przemysłu cukrowniczego w wydaniu rzekomo polskiego Ministerstwa Skarbu Państwa, czyli jak Niemiec i Francuz z Polakiem „interes” robili”. Już sam tytuł mówi wiele, a odwołanie się, w brzmieniu, do Reja i innych wielkich pisarzy staropolskich, nie wydaje się przypadkowe. Ale to dopiero początek.
Dalej autorzy idą ostro. Zaczynają od przyzwyczajeń: „Przyzwyczailiśmy się już do łatwości z jaką inwestorzy zagraniczni ogrywają Ministerstwo Skarbu Państwa. (...) Przyzwyczailiśmy się do tego, że rezultaty przetargów prywatyzacyjnych na najzyskowniejsze polskie spółki rozstrzygane są w gabinetach poza granicami naszego kraju. Tam też jest ustalana wysokość „wynagrodzenia” jakie otrzymują polscy „pomocnicy” w wyprzedaży za bezcen polskiego majątku narodowego i oddawania przyszłości Polski i Polaków w obce ręce”. Nuta narodowa pobrzmiewa niemalże w każdym zdaniu, przeplatając się z bardzo groźnie brzmiącymi oskarżeniami o zdradę stanu. Do tego dokumentu jeszcze wrócimy, ale przez chwilę przypomnijmy, o co w tym całym zamieszaniu chodzi.
Jak nie wiadomo o co chodzi — to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Ta sprawa nie jest oryginalna, w niej również chodzi o pieniądze, duże pieniądze związane z rynkiem cukru w Polsce. Od wielu miesięcy trwała niezwykle barwna i bogata w malownicze epizody walka o powołanie holdingu Polski Cukier. Mieliśmy w niej i okupowanie ministerialnych gabinetów, i sejmowej trybuny, dowiedzieliśmy się, że marszałek Płażyński jest aspołeczny, ponieważ „nie słodzi”, tym samym nie wspiera polskich plantatorów buraków i cukrowników. O licznych demonstracjach — raz przeciwników, a nazajutrz zwolenników idei powołania holdingu Polski Cukier — nie wspomnę. Wreszcie, ku zdumieniu jednych i uciesze drugich, uchwalona została ustawa o regulacji rynku cukru, przewidująca, że koncern Polski Cukier powstanie ze wszystkich cukrowni nie sprywatyzowanych do wejścia ustawy w życie, czyli 13 sierpnia.
Tylko każdy rozumiał to inaczej. Rząd wcześniej wydał rozporządzenie, że Polski Cukier powstanie z 28 cukrowni, a pozostałe będą sprywatyzowane. Chodziło głównie o 16 cukrowni należących do Śląskiej Spółki Cukrowej, w których francuska firma Saint Luis Sucre kupiła 95 proc. udziałów jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Kupiła, ale jednak nie kupiła, bo Skarb Państwa, co prawda, sprzedał, ale zgody na nabycie nie wyraziło MSWiA. Sprawa trafiła do NSA, sędziowie nie potrafili jednak rozstrzygnąć, czy zgoda MSWiA w ogóle jest potrzebna i przesłali wniosek do rozpatrzenia w rozszerzonym składzie. A czas biegnie. I nie wydaje się możliwe, by jakieś stanowisko zostało wypracowane przed 13 sierpnia. W obawie o swoje interesy Francuzi z Saint Luis Sucre (w czerwcu br. przejęci przez niemiecki Südzuker) skierowali pozew do sądu cywilnego w Warszawie o zabezpieczenie 95 proc. akcji ŚSC). Jeżeli sąd podzieli ich argumentację, akcje zostaną zamrożone do czasu wyjaśnienia sprawy.
I teraz mamy taką sytuację:
- rząd uważa, że Polski Cukier liczyć będzie 28 cukrowni (rozporządzenie rządu)
- minister Kamela-Sowińska chciałaby, by Polski Cukier liczył 28 cukrowni, ale twierdzi, że będzie obejmował 44, bo NSA nie zdąży z podjęciem decyzji przed 13 sierpnia
- Francuzi z Saint Luis Sucre, przejęci przez niemiecki Südzucker, twierdzą, że są właścicielami 16 cukrowni i że sąd zabezpieczy ich roszczenia
- zwolennicy Polskiego Cukru utrzymują, że koncern Polski Cukier będzie liczył nawet nie 44 a 49 cukrowni, bo oprócz 16 śląskich, sprzedanych Francuzom, dojdzie 5 z grupy kalisko-konińskiej kupionych przez niemiecki Pfeiffer und Langen.
A jaką możemy mieć sytuację niebawem:
- Polski Cukier liczy 28 cukrowni:
- do budżetu wpływa około 500 mln zł z prywatyzacji i nie ma procesu z Saint Luis Sucre
- PC ma mniej niż połowę rynku i niewielkie szanse na uzyskanie pozycji monopolisty
- rynkowe ceny cukru mogą spadać z dzisiejszych 1,95 do cen światowych 1,4-1,5 zł za kilogram
- poważne kłopoty mają uczestnicy tzw. zmowy cukrowej, czyli prezesi czterech holdingów kontrolujących 70 proc. rynku, którzy — jak się okazało — niezbyt solidarnie wstrzymywali sprzedaż cukru, by podnieść jego cenę do minimum 2,10 zł za kg.
- dokument „Prywatyzacja polskiego przemysłu cukrowniczego...” rozrasta się, z 12 punktów zasadniczych i 6 stron objętości, co najmniej trzykrotnie
- protestują posłowie i zwolennicy Polskiego Cukru
- Polski Cukier liczy 44 cukrownie:
- do budżetu nie wpływa 500 mln zł z prywatyzacji i mamy proces z SLS o odszkodowanie (mówi się o 100 mln zł)
- możliwe jest bankructwo co najmniej 6 cukrowni
- minister skarbu zostaje postawiony przed Trybunałem Stanu
- dług Polskiego Cukru, tylko z racji przejęcia 16 cukrowni ŚSC, wynosi 450 mln zł
- PC kontroluje 57 proc. krajowego rynku
- protestują posłowie i zwolennicy Polskiego Cukru
- protestują pracownicy śląskich cukrowni i plantatorzy buraków
- Polski Cukier liczy 49 cukrowni
- nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.