
Bez scyzoryka nie warto ruszać się z domu, a co dopiero opuszczać planety – w 2012 r. przekonał się o tym kanadyjski kosmonauta Chris Hadfield. Po wielu samotnych dniach na stacji orbitalnej Mir miał przejść na rosyjski statek Sojuz TMA-07M. Tylko dzięki scyzorykowi Victorinox, który od lat 80. wchodzi w skład standardowego wyposażenia astronautów NASA, udało mu się otworzyć zablokowany właz w statku kosmicznym.
– Zawsze noś przy sobie scyzoryk, szczególnie opuszczając planetę – tak skomentował później użyteczność narzędzia.

To ulubiona anegdota Carla Elsenera IV, CEO szwajcarskiego koncernu Victorinox od 130 lat produkującego scyzoryki znane również jako szwajcarskie noże oficerskie. Obecnie firma wytwarza ponad 400 modeli wyposażonych w 80 funkcji. Rekordzistą jest Swiss Champ z 33 funkcjami i Victorinox@work, scyzoryk z pamięcią USB.
Firma jak dynastia

Carl Elsener IV reprezentuje czwarte pokolenie Elsenerów w Victorinoxie, choć w firmie pracuje już kolejne. Jest synem Carla Elsenera III, wnukiem Carla Elsenera II i prawnukiem Karla Elsenera założyciela. Jak nietrudno się domyślić, jego syn również nosi imię Carl.
– Ma 21 lat i studiuje. Ma jeszcze chwilę, by podjąć decyzję, czy pracować w firmie rodzinnej, czy spróbować swych sił, robiąc coś innego – mówi Carl Elsener IV.
Wyjaśnia też krótko tradycję – schedę przejmuje zawsze najstarszy syn, który ma na imię Carl, ale pozostali członkowie rodziny również pracują w rodzinnej korporacji, co przy licznej familii może wydawać się problematyczne.
– Mam dziesięcioro rodzeństwa: trzech braci i siedem sióstr. Jako najstarszy najszybciej dostałem możliwość dołączenia do firmy i dzięki temu przepracowałem z moim ojcem 34 lata, zanim w 2007 r. zostałem szefem firmy. Obecnie w Victorinoxie pracuje ośmioro przedstawicieli czwartego pokolenia Elsenerów, jak również kolejnych ośmioro z piątego pokolenia. Każdy specjalizuje się w tej dziedzinie, w której jest najlepszy. Jeden z moich braci kieruje IT, kolejny jest inżynierem narzędziowym itd. – wyjaśnia Carl Elsener IV.
Wspomina, że współpraca z ojcem była bardzo bliska – stopniowo przekazywał w jego ręce odpowiedzialność.
– Wzajemnie się uzupełnialiśmy. Na przykład mój ojciec nie lubił podróży, więc kiedy otwieraliśmy filie w różnych zakątkach świata, powierzył mi to zadanie – tłumaczy Carl Elsener IV.
Przyznaje, że nie pamięta momentu w życiu, kiedy chciał się zajmować czymś innym.
– Od początku, tak jak wielu chłopców, byłem zafascynowany tym małym scyzorykiem, który krył w sobie inne. Czułem się wyróżniony i uprzywilejowany, bo to moja rodzina produkowała to niesamowite narzędzie – wspomina.
Zaznacza, że jedną z wartości wpojoną jemu i jego rodzeństwu było zaangażowanie w sprawy firmy.
– Nasi rodzice zawsze byli dla nas wzorem, żyli i pracowali według wartości, które nam wpoili. Bardzo wcześnie angażowali nas w sprawy firmy, by wszyscy czuli, że dla każdego jest w niej miejsce. Razem witaliśmy klientów i uczyliśmy się od rodziców, jak ważne jest ich słuchanie. Byliśmy obecni na każdym przyjęciu świątecznym i rocznicowym firmy, dzięki czemu zdaliśmy sobie sprawę, że rodzina Victorinox to nie tylko Elsenerowie, ale również wszyscy pracownicy, dzięki którym przedsiębiorstwo trwa do dziś – mówi Carl Elsener.
Dobry balans

W firmie, w której pracuje kilkanaście osób z jednej rodziny, trudno zachować wyraźną granicę między pracą i życiem osobistym. Szef Victorinoxu podkreśla jednak, że wszyscy starają się ją utrzymać.
– Trzeba czasem oderwać się od pracy, złapać dystans i znaleźć czas dla rodziny. Poświęcam jej wszystkie wolne chwile: jeździmy na rowerach, wędrujemy po górach, a większość wakacji spędzamy razem w różnych zakątkach Alp. W lecie wędrujemy, zimą jeździmy na nartach. To wartościowy czas. Doładowaniem energii jest też dla mnie słuchanie muzyki klasycznej i lektura książek – wymienia Carl Elsener.
Wzór, który się lubi

Kiedy Karl Elsener I w 1887 r. otworzył warsztat w Ibach w kantonie Schwyz, nie przypuszczał, że zakłada firmę, która kiedyś stanie się globalnym koncernem. Chciał jedynie zatrzymać ludzi, którzy przez brak pracy musieli uciekać z rodzinnych stron. W tym samym czasie podobnych warsztatów było w Szwajcarii przynajmniej kilka. Co takiego miała rodzina Elsenerów i jej firma, że przetrwali do dziś?
Według Carla Elsenera to jasna wizja i wartości.
– Bardzo ważna jest również pasja i wytrwałość. Trzeba skoncentrować się na kliencie i jego satysfakcji i być w tym autentycznym i rzetelnym. Mój tata, dziadek i pradziadek byli wzorem dla nas i dla pracowników. Ale takim, który się lubi. Sami też lubili swoich ludzi, ufali im, szanowali i doceniali. Lider musi mieć wizję długoterminową, lecz nie obawiać się zmian, które są nieuniknione. Lider musi je wprowadzać i postrzegać jako okazję, nie zagrożenie – wyjaśnia Carl Elsener.
Chyba wie, co mówi. Firma przeszła niejedno: dwie wojny światowe, kryzys w latach 20. i paliwowy w latach 70. Dodatkowo po zamachach z 11 września 2001 r. sprzedaż małych scyzoryków spadła o 30 proc.
– Nie przetrwalibyśmy, gdybyśmy nie zdywersyfikowali produkcji. Obecnie Victorinox to również narzędzia chirurgiczne, noże i akcesoria kuchenne, walizki i perfumy. Dzięki sukcesywnemu rozszerzaniu portfolio marki wzrosła również jej rozpoznawalność. To z kolei umożliwiło przetrwanie ostatnich ciężkich miesięcy związanych z pandemią i przerwaniem łańcucha dostaw. Możemy zatrzymać naszych pracowników tylko dzięki temu, że mamy rezerwy i nasz rząd pomaga nam w zobowiązaniach krótkoterminowych. Nasi ludzie wiedzą, że nie możemy im zagwarantować, że ich miejsca pracy pozostaną niezmienne. Ale wiedzą też, że zrobimy wszystko, aby tak się stało. Tak już było wcześniej – jesteśmy razem nie tylko w dobrych czasach, ale również w tych pełnych wyzwań – mówi Carl Elsener IV.
Podkreśla jednak, że w rozszerzaniu oferty ważny jest umiar. Victorinox skupia się na trzech głównych sektorach: noże i narzędzia kuchenne, podróże i outdoor, lecz flagowym produktem pozostaje szwajcarski scyzoryk. Obecnie Victorinox ma oddziały m.in. w USA, Kanadzie, Meksyku, Brazylii, Chile, Peru, Boliwii, Japonii i Chinach. Od 30 lat szwajcarski koncern działa również w Polsce, a wypracowany na naszym rynku model dystrybucyjny będzie wdrażany również w innych krajach regionu.
Scyzoryk z przyszłości

Jak będzie wyglądał scyzoryk za pięć lat? Z pewnością nie ma co spodziewać się w nim elektroniki.
– Pozostaniemy w wersji analogowej. Może przybędzie potrzebnych w nowej rzeczywistości elementów, ale elektronika tu się nie sprawdzi – uważa Carl Elsener.
Podkreśla, że czasem do ich serwisu trafiają modele 80-letnie, zatem scyzoryk Victorinox to towarzysz na całe życie. Na szczęście dla ponadstuletniej firmy co roku znajduje się spora grupa klientów, często niepełnoletnich, których marzeniem jest własny scyzoryk. Tylko w 2021 r. sprzedaż szwajcarskich noży oficerskich przekroczyła 10 mln. I nadal są obszary na świecie, gdzie firma Victorinox i jej produkty jeszcze nie dotarły. Jest więc potencjał do wzrostu na kolejne 130 lat.