Zbliża się decyzja w sprawie opłat w TFI

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2017-04-25 22:00
zaktualizowano: 2017-04-25 20:33

Zasady dystrybucji funduszy w latach przyszłych powinny być znane za dwa miesiące. Podobno jest już wstępne porozumienie, które odbiega od pomysłu KNF.

Do 3 lipca 2017 r. mają być znane zasady dystrybucji funduszy inwestycyjnych po wdrożeniu dyrektywy MiFID II. Taką deklarację złożył na wczorajszym sympozjum Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami Marcin Obroniecki, zastępca dyrektora departamentu rozwoju rynku finansowego w Ministerstwie Finansów (MF).

Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, twierdzi, że w toku negocjacji z MF ustalono już, że opłata za zarządzanie ma być ograniczona tylko do 3 proc.
Grzegorz Kawecki

— Na pewno wykluczone jest takie opóźnienie jak osiem lat temu [gdy wdrażano dyrektywę MiFID I — red.] — zaznacza Marcin Obroniecki. Jedną z głównych kwestii do rozstrzygnięcia jest kwestia opłat za zarządzanie funduszami pobieranych przez TFI od początku 2018 r., kiedy zacznie obowiązywać MiFID II. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) oczekiwała, że zostaną one ograniczone do 2 proc. rocznie, co w niektórych przypadkach oznacza redukcję o połowę. Jednocześnie miałyby zniknąć tzw. kick-backi, czyli mechanizm przekazywania przez TFI części opłaty za zarządzanie do firmy (najczęściej banku), która sprzedaje jednostki funduszu inwestorowi. Dystrybutorzy funduszy mieli się zadowolić opłatą dystrybucyjną, która obecnie w wielu przypadkach w ogóle nie jest pobierana. KNF uważała, że upowszechnienie jej w miejsce kick-backów będzie bardziej przejrzyste. Na razie niemal pewne jest, że z początkiem 2018 r... nic się nie zmieni. Taka rekomendacja znalazła się w stanowisku KNF przekazanym MF 31 marca. Gra toczy się o to, co będzie w roku 2019 i następnych. KNF chciała, by opłaty za zarządzanie spadały stopniowo, tak by zakładany poziom 2 proc. został osiągnięty w 2022 r. Z początkiem kwietnia sprawa przeszła jednak formalnie z KNF do MF, które ma przygotować odpowiednie zmiany ustawowe.

Niezobowiązujący konsens

Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, twierdzi, że w toku negocjacji z MF ustalono już, że opłata za zarządzanie ma być ograniczona tylko do 3 proc. Przy czym w 2019 r. byłoby to jeszcze 3,5 proc. Ważyć ma się, czy do zmian dojdzie w ramach samoregulacji branży TFI, czy opłaty zostaną zmienione ustawowo. Łukasz Świerżewski, rzecznik MF, zastrzega, że resort nie będzie przekazywał szczegółów do czasu zakończenia tzw. konferencji uzgodnieniowej. Zaczęła się ona w piątek i po przedyskutowaniu jednej czwartej z prawie 800 spornych kwestii została przerwana. Ewa Madej, dyrektor ds. komunikacji w Izbie Zarządzających Funduszami i Aktywami, zaprzeczyła, by zawarto jakieś porozumienie. Również kilku członków zarządów TFI, którzy zazwyczaj dobrze orientują się w sprawie, zaprzeczyło zawarciu porozumienia. Osoba związana z negocjacjami przyznała jednak, że w wąskim gronie zawarto „wstępne” porozumienie, które jednak „do niczego nie zobowiązuje”. Podwaliną konsensu ma być niechęć MF do cen regulowanych, których de facto domagała się KNF. Komisja chciała, by stawka maksymalna dotyczyła funduszy najbardziej ryzykownych,

wymagających największego zaangażowania zarządzających i spadała wraz ze spadkiem poziomu ryzyka oraz wysiłku wymaganego od zarządzających. — Trudno określić stawki maksymalne dla poszczególnych rodzajów funduszy, bo musielibyśmy wejść w dyskusję, do jakiej kategorii przypiszemy każdy nich. Nikt nie podejmie się ręcznego zarządzania rynkiem, na poziomie poszczególnych produktów, które trudno skategoryzować — uważa Sebastian Buczek.

Kick-back w grze

Według Sebastiana Buczka, główną niewiadomą jest obecnie kwestia kick-backów. Aktualna jest w zasadzie wersja KNF zakładająca, że będą one dopuszczane tylko w powiązaniu z poprawą jakości obsługi nabywców funduszy. Listę czynności uprawniających do kick- -backów ma ustalić MF w drodze rozporządzenia. Wszystkie dyskusje toczą się jednak z udziałem KNF i wiele wskazuje na to, że listę nieformalnie stworzy właśnie nadzorca. — Nie znamy szczegółów, bo KNF nie odkrywa się ze swoimi pomysłami — mówi jeden z szefów TFI.

— Dążymy do tego, by lista ta była na tyle pojemna, by dystrybutorom nie przyszło do głowy rezygnować ze sprzedaży funduszy i przerzucać się na inne produkty, które nie będą objęte takimi regulacjami, np. struktury — mówi Sebastian Buczek. Z wczorajszego wystąpienia Barbary Jawdosiuk, dyrektor departamentu funduszy inwestycyjnych w KNF, wynika jednak, że stanowisko tego urzędu raczej się nie zmieniło. — Jeżeli spojrzymy na rynek funduszy inwestycyjnych w ostatnich dwudziestu latach, to nie można nie dostrzec znaczącej dysproporcji opłat w funduszach w Unii Europejskiej i funduszach w Polsce. Nie można myśleć wyłącznie kategoriami interesu TFI i pośredników finansowych, bo fundamentem i bazą TFI i pośredników są zadowoleni klienci. Jeśli TFI dzieli się z dystrybutorem opłatą za zarządzanie, to niech się dzieli, ale nie bezmyślnie. Niech to będzie skorelowane z tym, co oferowane jest uczestnikom funduszy — podkreśla Barbara Jawdosiuk.