W powstającym na Giszowcu w Katowicach osiedlu na 111 mieszkań projektant — pracownia architektoniczna k3xmore — zaplanował wykorzystanie całej palety proekologicznych i prospołecznościowych rozwiązań. Do pierwszych należą przede wszystkim pompa ciepła, wentylacja mechaniczna nawiewno-wywiewna z odzyskiem ciepła oraz ogniwa fotowoltaiczne pokrywające 50 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną części wspólnej.
Oszczędzaniu zużycia wody będzie służyć mikroretencja pozwalająca na zagospodarowanie 30 mm opadu, zbieranie wody deszczowej i jej wykorzystywanie do podlewania oraz niezależna instalacja do spłukiwania toalet. Społecznościowy wymiar mają też rozwiązania eliminujące bariery architektoniczne oraz przestrzeń dla relaksu.
Katowicki TBS przygotował też raport LCA (ang. Life Cycle Analysis), który zawiera oceny środowiskowe produktu w całym cyklu życia, czyli od momentu pozyskania ze środowiska surowców do budowy obiektów aż po ich wyburzenie i recykling materiałów.
Według Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego PLGBC projekt osiedla jest najbardziej zaawansowanym proekologicznie i zorientowanym na oszczędność energii osiedlem mieszkaniowym w Polsce. Uzyskał wysoki poziom precertyfikacji Zielony Dom — Premium.
— Zastosowanie innowacyjnych technologii w inwestycji przy ul. Kosmicznej w Katowicach pozwala nam z jednej strony budować mieszkania zgodnie z najnowszymi trendami, a z drugiej testować określone rozwiązania i możliwość ich wykorzystania w przy innych realizacjach. Chcemy także pokazać, że nowoczesne, ekologiczne i ekonomiczne w użytkowaniu technologie mogą być implementowane do budownictwa społecznego i mogą z nich korzystać także mieszkańcy budynków wybudowanych przez instytucje publiczne, a nie tylko inwestycji deweloperskich — mówi Janusz Olesiński, prezes Katowickiego TBS.
Tańsza alternatywa
Certyfikat Zielony Dom opiera się na ocenie zastosowanych w projekcie rozwiązań zrównoważonego budownictwa oraz ich wykorzystaniu w oddanym do użytku budynku. Pod tym względem jest tańszą, ale nie mniej ambitną alternatywą dla międzynarodowych standardów jak BREEAM czy LEED, które funkcjonują głównie na rynku nieruchomości biurowych i magazynowych.
Certyfikat powstał w PLGBC w 2021 r. i oprócz mniejszych kosztów dla inwestora różni się od międzynarodowych certyfikatów lepszym dostosowaniem do polskich realiów. Podobnie jednak ocenia kryteria wpisujące się w cele zrównoważonego rozwoju, za które przyznaje punkty przekładające się na poziom certyfikacji — Standard, Premium i Prestiż. Tak jak w międzynarodowych systemach certyfikacji projekty i gotowe budynki oceniane są również przez niezależnego audytora.
Precertyfikat Zielony Dom uzyskało 95 budynków oraz domów. Można się spodziewać, że w najbliższym czasie uzyskają certyfikat.
— Zielony Dom rozwija się powoli, może nie tak jak certyfikacje zagraniczne dla budynków biurowych i magazynowych, jednak specyfika i uwarunkowania budownictwa mieszkalnego są odmienne. Inwestorzy mieszkaniowi budują i sprzedają mieszkania, nie do końca widząc w certyfikacji korzyści finansowe dla siebie. Obawiają się, że potencjalni nabywcy nie mają wystarczającej świadomości ekologicznej i w efekcie uznają, że nie ma sensu ponosić dodatkowych kosztów, skoro klienci i tak nie cenią certyfikacji — mówi Dorota Bartosz, dyrektorka ds. zrównoważonego budownictwa w PLGBC oraz autorka założeń certyfikatu Zielony Dom, dodając, że społeczeństwo jest jednak coraz bardziej świadome ekologicznie, a komfort użytkowania i niskie koszty eksploatacyjne dzięki zastosowaniu efektywnych energetycznie rozwiązań są coraz bardziej istotne dla kupujących.
Regulacje i edukacja
Szansę na zmianę podejścia inwestorów do certyfikacji Zielony Dom widzi w taksonomii, czyli rozporządzeniu unijnym klasyfikującym inwestycje jako zrównoważone. Już dziś coraz więcej banków wymaga, żeby inwestycje były zgodne z taksonomią, proponując w zamian preferencyjne kredytowanie. W ramach certyfikatu Zielony Dom wkrótce będzie można wybrać opcje certyfikacji budynku zgodnie z kryteriami Taksonomii UE.
Według Macieja Waszczuka, audytora certyfikacji osiedla na katowickim Giszowcu, deweloperzy nie mają na razie motywacji, ponieważ 80 proc. mieszkań sprzedają jeszcze przed odbiorem budynków. Szansą na zmianę jest edukacja.
— To trochę absurdalna sytuacja, że kupując jedzenie wiele osób sprawdza skład pod kątem ekologii i zdrowia, przy urządzeniach technicznych szuka potwierdzenia ich cech użytkowych uznanymi certyfikatami jak DEKRA, TUV czy ISO, a wydając setki tysięcy złotych na dom czy mieszkanie wierzy na słowo, że jest ono eko — mówi Maciej Waszczuk.
Społecznym i łatwiej, i trudniej
Dla PLGBC inwestycja Katowickiego TBS jest dziś sztandarowym przykładem certyfikacji Zielony Dom dla inwestycji wielorodzinnej.
— Mam nadzieję, że stanie się przykładem dla innych inwestorów — że pompy ciepła i odzysk ciepła z powietrza wentylacyjnego możliwy jest do wdrożenia także w budynkach wielorodzinnych. Sceptycy pewnie zarzucą, że TBS-y korzystają z preferencyjnego dofinansowania. Jednak dzisiaj inwestorzy komercyjni również mogą znaleźć środki na podnoszenie efektywności energetycznej w różnych programach dotacyjnych — mówi Dorota Bartosz.
Według Macieja Waszczuka proces dla inwestora publicznego jest nawet trudniejszy, bo obciążony regulacjami.
— Nie można np. wskazać dostawców ekologicznej farby, nawet w sytuacji, gdy wiemy, że większość rynku jest w rękach jednego producenta, wiemy, czym muszą się charakteryzować, mamy potwierdzenia instytutów technicznych i naukowych. Wszystko musi przeprowadzić zgodnie z prawem zamówień publicznych. Prywatny inwestor nie ma takich problemów — mówi Maciej Waszczuk.
Pieniądze pod lupą
Mitem jest wysoki koszt certyfikacji.
— Oczywiście dodatkowe koszty są. To opłata za certyfikację oraz koszt wdrożenia rozwiązań technicznych, materiałowych i projektowych spełniających wymagania. Mogę powiedzieć o kosztach po stronie jednostki certyfikującej PLGBC, gdzie dla 150 mieszkań to koszt zaledwie 22,5 tys. zł za precertyfikat i certyfikat — mówi Dorota Bartosz.
Kolejnym kosztem jest praca audytora, który na bieżąco monitoruje i raportuje certyfikowaną inwestycję.
— Niestety, ten koszt nie jest mi znany. Inwestor, który certyfikuje w systemie międzynarodowym, szacuje, że koszt operatora certyfikacji i audytora to 80-100 tys. zł dla 150 mieszkań. Uważam, że dla inwestycji o wartości kilkudziesięciu milionów to niewielki koszt — mówi Dorota Bartosz.
Większym wyzwaniem mogą być koszty konkretnych rozwiązań wprowadzanych w związku z certyfikacją.
— Tu wszystko zależy od dotychczasowych standardów inwestora, od rozwiązań, jakie stosował oprócz wymaganych przepisami. Już dziś nowe budynki mające spełnić krajowe przepisy powinny stosować odnawialne źródła energii czy odzysk ciepła, bo te rozwiązania w pierwszej kolejności przekładają się na wartość zapotrzebowanie na energię pierwotną, czyli według przepisów dla budynków wielorodzinnych 65 kWh na m kw. rocznie. Ponadto należy wykonać pewne analizy, np. szacowanie śladu węglowego budynku w całym cyklu życia. Zgodnie z Dyrektywą EPBD 2024 obowiązkowo będziemy musieli je wykonywać od 2028 r. — mówi Dorota Bartosz.
Podkreśla, że certyfikacja Zielony Dom to nie tylko wysoka efektywność energetyczna budynku, ale także zagospodarowanie wody deszczowej w postaci mikroretencji i wykorzystanie jej do celów gospodarczych, np. spłukiwania toalet. To bardzo rzadkie rozwiązanie wprowadziło w budynkach przy ul. Kosmicznej Katowickie TBS.
Certyfikacja bierze też pod uwagę m.in.: sprawny system wentylacyjny z odzyskiem ciepła, regulację i automatykę w instalacjach, udogodnienia dla mieszkańców (np. mała architektura), zlokalizowanie blisko komunikacji miejskiej oraz dostęp do ładowarek pojazdów elektrycznych.
Dom Development nie korzysta z zewnętrznej certyfikacji — posługuje się własnym standardem opracowanym w 2022 r.: Zieloną Kartą Inwestycji. Gwarantuje on optymalny zestaw korzyści dla mieszkańców oraz zastosowanie rozwiązań projektowych zgodnych z priorytetami zrównoważonej urbanizacji. Każdemu z elementów zapisanych w karcie odpowiada dana liczba punktów. Inwestycja jest zgodna z nią, jeśli uzyska 75 proc. ich sumy. Naszym celem jest stopniowe wdrażanie tego standardu w taki sposób, aby w 2026 r. wszystkie nowe projekty spełniały jego wymogi.
Zielona Karta Inwestycji uwzględnia zagadnienia z zewnętrznej certyfikacji budynków, jest jednak uzupełniona o dodatkowe kryteria. Największa przewaga naszego standardu wewnętrznej certyfikacji polega na tym, że jest on oparty na badaniach konsumenckich klientów grupy. Sprawdziliśmy, czego potrzebują i za jakie rozwiązania są skłonni zapłacić i na tym się skupiamy. Jest to także działanie optymalnie ekonomicznie — kwoty, które przeznaczylibyśmy na certyfikację, wykorzystujemy na wdrażanie rozwiązań ważnych dla mieszkańców.
Spółka mieszkaniowa Skanska od ośmiu lat certyfikuje w standardzie BREEAM wszystkie projekty. Wynika to m.in. z ogólnej strategii Grupy Skanska na rzecz zrównoważonego rozwoju, w tym budownictwa. Dzisiaj standardem na naszych projektach jest poziom Very Good, przymierzamy się jednak do osiągnięcia pierwszego wyniku Excellent.
Z punkty widzenia polskiego dewelopera dziś można jeszcze zamykać oczy na wymagania unijne w zakresie np. efektywności energetycznej, ale w perspektywie kilku lat dyrektywa EPBD zostanie wprowadzona do polskich przepisów, a stosowanie oceny projektu za pomocą unijnej taksonomii będzie czymś nieodzownym dla banków przy kredytowaniu inwestycji czy hipotek. Upraszczając, pomijanie tych wymogów będzie oznaczało trudniejsze warunki kredytowania i droższy kredyt lub nawet brak możliwości uzyskania finansowania. Uważam, że rynek powinien w dużej skali zacząć adaptować się do tych wymagań już dziś. I w tym kontekście polecam stosowanie wielokryterialnej oceny środowiskowej projektów opartej na wielu kryteriach, czyli ich certyfikowanie za pomocą uznanego schematu, np. BREEAM czy Zielony Dom.