Gospodarcze mafie upodobały sobie branżę stalową — dopiero niedawno wraz z fiskusem uporała się z firmami słupami wyłudzającymi VAT. To jednak niejedyny problem, z którym od lat borykają się producenci stali. Kolejny dotyczy dostaw złomu. Sprzedawcy cennego surowca często korumpują pracowników hut, którzy przymykają oko na jakość dostarczanego materiału.
![KASA I BEZPIECZEŃSTWO:
Stefan Dzienniak, prezes
HIPH, podkreśla, że dostawy
złomu ze śmieciami nie tylko
godzą w finanse hut, ale są
także niebezpieczne dla ich
pracowników. [FOT. TP] KASA I BEZPIECZEŃSTWO:
Stefan Dzienniak, prezes
HIPH, podkreśla, że dostawy
złomu ze śmieciami nie tylko
godzą w finanse hut, ale są
także niebezpieczne dla ich
pracowników. [FOT. TP]](http://images.pb.pl/filtered/0a816729-82e5-4b89-945e-7d6310b1c986/0e4650b6-e5ee-5dd0-930f-a270cd4d28d0_w_830.jpg)
— To powszechne zjawisko. Dostawcy pakują złom w tzw. boksy — stalowe paczki — w których oprócz złomu znajdują się także elementy różnych urządzeń albo stare kaloryfery napełnione wodą i zaspawane. Dzięki temu ładunek jest cięższy, ale kaloryfer z wodą jest jak bomba w piecu hutniczym — mówi Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Dowody w piecu
W hutniczym slangu paczki pomieszane ze śmieciami i materiałami, które ze stalowym surowcem nie mają nic wspólnego, nazywa się „ciasteczkami”. Mogą one mocno zaszkodzić.
— Jeden z dostawców skorumpował naszych pracowników, którzy przyjmowali złom zmieszany ze śmieciami. W efekcie ponosiliśmy straty, bo mimo dużego zużycia energii czy gazów technicznych uzysk był niewielki — mówi przedstawiciel jednej z polskich grup hutniczych. Udowodnienie winy nie jest łatwe. Paczki, kiedy już trafią do pieca czy linii odlewniczej, zostają przetopione i nie ma dowodu. Zdarza się też, że przestępcy próbują zastraszyć świadków albo skorumpować pracowników organów ścigania. Chcąc udowodnić nielegalne działania, nieuczciwych dostawców trzeba złapać na gorącym uczynku. Przed laty, kiedy jeszcze pracował w zakładzie w Dąbrowie Górniczej, należącym obecnie do ArcelorMittal Poland (AMP), Stefan Dzienniak organizował m.in. publiczne rozcinanie paczek i sprawdzanie, czy faktycznie jest w nich zamówiony złom stalowy. Spółce udało się robić szajkę.
— To rzeczywiście bardzo wrażliwy rynek, zarówno pod kątem bezpieczeństwa, jak i jego jakości. Dlatego nieustannie doskonalimy nasze procedury związane z jego kontrolą „na wejściu” — zapewnia Sylwia Winiarek, rzecznik AMP.
Spółka sprawdza złomiarzy, a niedawno zwolniła część pracowników z powodu nieprawidłowości związanych z obrotem żelazostopami. Prowadzone jest śledztwo i wielu przedstawicieli grupy podpisywało dokumenty o zachowaniu poufności, więc nie mogą informować o szczegółach.
Ufaj, ale sprawdzaj
Firmy, które sparzyły się na nieuczciwych dostawcach, nie tylko coraz staranniej kontrolują przywożony towar, ale także pracowników. Starają się na przykład wprowadzać rotację personelu. Chodzi o to, by na poszczególnych zmianach ci sami pracownicy stalowni, magazynu czy sekcji transportu spotykali się jak najrzadziej, by nie tworzyły się między nimi więzi koleżeńskie, bo wówczas łatwiej będzie skorumpować całą grupę i wykrycie przestępstwa będzie trudniejsze. Polscy naukowcy z Politechniki Śląskiej zaczęli także pracować nad urządzeniem z oprogramowaniem, dzięki któremu łatwiej będzie kontrolować jakość dostaw. Polscy dostawcy złomu nie ograniczają się zresztą jedynie do krajowego rynku. Nieuczciwi złomiarze aktywnie działają także w Czechach, na Słowacji, a niedawno próbowali wykorzystać ten proceder w dostawach do Niemiec.