„Złoty po wyborach, a przed posiedzeniami FED i EBC”

Marcin Działek
opublikowano: 2015-11-09 14:31

Od połowy października, polska waluta straciła ponad dwadzieścia pięć groszy w stosunku do dolara amerykańskiego i zaledwie dwa grosze, w stosunku do euro. W celu prawidłowego zrozumienia kierunków ruchów na USD/PLN i EUR/PLN nie wystarczy przeanalizować skutków wyborów parlamentarnych w Polsce, a trzeba jeszcze prześwietlić sytuację  w Strefie Euro i USA, a dokładniej w Europejskim Banku Centralnym i FED, gdyż właśnie od działań banków centralnych zależą kursy poszczególnych walut.

Analizę zacznijmy od indeksu dolara amerykańskiego…

Jest to syntetyczny instrument, który mierzy siłę amerykańskiej waluty, w stosunku do koszyka walut. W zależności od autora instrumentu (można wyróżnić co najmniej trzy liczące się na rynku indeksy dolarowe), składy poszczególnych elementów w koszyku, jaki i ich wagi różnią się. Najczęściej największą wagę ma euro, a następnie japoński jen, funt szterling, frank szwajcarski, szwedzka korona, dolar australijski, dolar kanadyjski i dolar nowozelandzki. Na poniższym wykresie przedstawiłem kurs kontraktu terminowego, na indeks dolara amerykańskiego prezentowany w serwisie informacyjnym Bloomberg.

 

 Od połowy 2014 roku, można było zaobserwować bardzo silny trend umacniający dolara amerykańskiego, który był spowodowany zwrotem w polityce pieniężnej FED (koniec programu skupu aktywów – QE3 i zapowiedź zbliżających się podwyżek stóp procentowych). Umocnienie dolara zakończyło się w marcu tego roku, co pozwoliło na sfinalizowanie fali 3, w pięciofalowej: 1-2-3-4-5, sekwencji wzrostowej. Następnie, kilka miesięcy budowała się korekta spadkowa: a-b-c, która zakończyła falę 4. Paniczna wyprzedaż akcji na chińskich (a następnie światowych) parkietach z końca sierpnia, pozwoliła na sfinalizowanie tej korekty spadkowej. Po zrealizowaniu układu korekcyjnego, rozpoczęła się kolejna sekwencja wzrostowa: i-ii-iii-iv-v, która zbuduje falę 5. Obecnie tworzy się podfala iii, której udało się sforsować pomarańczową linię trendu spadkowego. 

Za umocnieniem dolara przemawia również poprawiająca się sytuacja na amerykańskim rynku pracy, od której uzależnione są dalsze działania FED (według ostatnich wypowiedzi Janet Yellen, FED uzależnił rozpoczęcie zacieśniania polityki pieniężnej w USA od dalszego spadku bezrobocia). Rynek dyskontuje zbliżającą się podwyżkę stóp procentowych (która nastąpi, jeśli nie w grudniu, to najpewniej w najbliższych miesiącach), co fundamentalnie umacnia dolara amerykańskiego. Zarówno od strony technicznej, jak i fundamentalnej, amerykańska waluta powinna w dalszym ciągu zyskiwać na wartości, co przełoży się na ustanowienie wieloletnich szczytów na indeksie dolara amerykańskiego. 

Kolej na euro…

W przypadku wspólnej waluty, sytuacja jest zgoła odmienna niż na dolarze amerykańskim. Po pierwsze Strefa Euro jest ciągle w stagnacji, z wysoką stopą bezrobocia i inflacją znajdującą się zdecydowanie poniżej celu inflacyjnego Europejskiego Banku Centralnego. W związku z powyższym władze monetarne Eurolandu rozpoczęły w pierwszym kwartale tego roku program skupu aktywów, na wzór tego prowadzonego w USA. Europejski Bank Centralny luzuje politykę monetarną, co negatywnie wpływa na wartość euro. 

22 października miała miejsce przełomowa konferencja prasowa Mario Draghiego, na której prezes EBC, zapowiedział możliwość zwiększenia tempa programu skupu aktywów oraz obniżenia (zwiększenia ujemnego oprocentowania) stopy depozytowej, czyli dalszego luzowania polityki pieniężnej. Fundamentalnie, powinno to w kolejnych tygodniach negatywnie wpływać na wartość wspólnej waluty, co doskonale pokrywa się z sytuacją techniczną na EUR/USD (moim zdaniem jest to najlepszy „indeks” wartości euro).

 Kurs EUR/USD, po zakończeniu silnej przeceny, która zbudowała brązową falę 1, rozpoczął tworzenie korekty wzrostowej, która poruszała się w czerwonym kanale wzrostowym. Reakcja na słowa Mario Draghiego (zaznaczone na wykresie niebieską elipsą), pozwoliła przełamać dolną bandę kanału, co powinno potwierdzać tezę o budowaniu fali 3, w kolejnej, pięciofalowej: 1-2-3-4-5, sekwencji spadkowej. 

Na koniec polski złoty…

W przypadku rodzimej waluty, musimy uświadomić sobie fakt, że porusza się ona przede wszystkim pod dyktando głównych walut, czyli dolara amerykańskiego, czy euro. Rzadko kiedy publikowane dane makroekonomiczne mają realne przełożenie na kursy USD/PLN i EUR/PLN, choć czynniki polityczne, takie jak wybory parlamentarne, czy prezydenckie, potrafią wpłynąć na kształtowanie się cen powyższych walorów. Wraz z kolejnymi sondażami przedwyborczymi, pokazującymi wygraną partii Prawo i Sprawiedliwość, rosło ryzyko polityczne w Polsce, co negatywnie wpływało na wartość polskiego złotego. Nie chodzi tutaj nawet o to, że PiS jest bardziej konserwatywny, antyeuropejski i radykalny niż PO, ale po prostu rynki nie lubią zmian, gdyż nie wiedzą co one przyniosą. Taki powyborczy, negatywny sentyment do rodzimej waluty może się utrzymywać, gdyż w dalszym nie jest jasne, w jaki sposób rządy PiS odbiją się na polskiej gospodarce.

Podsumowanie…

Przewidywane, dalsze umocnienie dolara amerykańskiego, w połączeniu z negatywnym postrzeganiem polskiego złotego, powinno skutkować dalszymi wzrostami USD/PLN, powyżej poziomu 4,00 (w ślad za indeksem dolara amerykańskiego). W przypadku drugiej, najpopularniejszej, polskiej pary walutowej – EUR/PLN, sytuacja jest zupełnie inna. Powracający trend spadkowy na euro, będzie „ciągnął” notowania EUR/PLN w dół, zaś słabnąca rodzima waluta, powinna windować cenę w górę. Dlatego też kurs EUR/PLN może zachowywać się dość stabilnie (gdyż te czynniki się nawzajem znoszą), choć w dłuższej perspektywie to euro będzie silniej oddziaływań na kurs EUR/PLN, co skutkować będzie spadkami tego waloru.

Marcin Działek

Doradca inwestycyjny nr 402

Analityk techniczny DM BZWBK 

[email protected]