Zmienia się klientela XTB

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2024-08-05 20:00

Spadek zysku kwartał do kwartału to konsekwencja warunków rynkowych. W szerszej perspektywie należy jednak pamiętać o zmianach strukturze klientów domu maklerskiego.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jak XTB tłumaczy duży spadek zysku kwartał do kwartału

- na co uczula analityk o prognozie najbliższej rzeczywistego wyniku

- jak odnosi się do tej kwestii prezes XTB

- jak XTB podchodzi do uruchomienia karty wielowalutowej

- i jakie ma plany dotyczące Hiszpanii

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Kilkuprocentowym spadkiem kursu zareagował początkowo rynek na wstępne wyniki XTB. Jak na standardy tej spółki to umiarkowana kara. Po wynikach akcje domu maklerskiego często zmieniają wartość o 10 proc. i więcej, a tym razem inwestorzy mogli zareagować na dane finansowe w dniu gremialnej przeceny na światowych giełdach. Indeks mWIG40, w skład którego wchodzi XTB, tracił nawet ponad 5 proc., a zyski brokera okazały się około 16 proc. niższe od średniej oczekiwań analityków. O ile w pierwszym kwartale 2024 r. XTB zarobiło na czysto 302,7 mln zł, to w drugim – tylko 160,3 mln zł.

- Wynik mógłby być lepszy, gdyby w drugim kwartale panowała większa zmienność na rynkach finansowych i towarowych. Przez zmienność rozumiem występowanie długich i wyraźnych trendów. O ile w pierwszym kwartale ta zmienność była satysfakcjonująca, to drugi kwartał charakteryzował się większa liczbą korekt i zmian kierunków trendów – komentuje Paweł Szejko, członek zarządu XTB odpowiedzialny z kwestie finansowe.

Zaznacza, że krótkookresowe wahania wyników są wpisane w model biznesowy spółki. Dlatego też wyniki XTB powinno się analizować w perspektywie co najmniej sześciu, a najlepiej dwunastu miesięcy.

- Jako zarząd nie mamy wpływu na zmienność rynkową. Dlatego koncentrujemy swoje wysiłki na rozwoju operacyjnym. Naszym priorytetem od paru lat jest zbudowanie bazy klientów i dotarcie do klienta masowego. Temu służy m.in. wprowadzanie do oferty nowych produktów, tak by nasi klienci mogli zarządzać swoimi pieniędzmi w ramach jednej aplikacji. Przy sprzyjającym otoczeniu rynkowym przekłada się to na osiągane wyniki, chociażby takie jak w pierwszym kwartale. Cieszy nas zatem, że z sukcesem tę bazę klientów budujemy – mówi Paweł Szejko.

Aktywność szybciej spada

Struktura klientów XTB przykuła uwagę Michała Lemańczyka, analityk mBanku, który zakładał, że wyniki domu maklerskiego w drugim kwartale będą jeszcze niższe, niż były. Zysk netto szacował na 151,9 mln zł, będąc zarazem najbliżej tego, co przedstawiło XTB.

- Wygląda na to, że nowo pozyskani klienci są w coraz mniejszym stopniu nastawieni na trading. Oczywiście należało się tego spodziewać, ale szybkość rozrzedzania aktywności następuje trochę szybciej, niż myślałem. Z drugiej strony perspektywy akwizycji wyglądają bardzo dobrze, spółka pozyskała w lipcu 36 tys. nowych rachunków, co jak na letni miesiąc jest bardzo dobrym rezultatem. Zakładam, że niedługo poznamy nowego ambasadora marki XTB, co również będzie sprzyjać akwizycji i w połączeniu z nowymi produktami, które mają zostać zaoferowane na przełomie trzeciego i czwartego kwartału, może przełożyć się na kolejne rekordowe miesiące, jeżeli chodzi o nowe rachunki. Moje długoterminowe spojrzenie na spółkę się nie zmieniło, wartość jest budowana przez akwizycję klientów, a ta wygląda bardzo dobrze – komentuje Michał Lemańczyk.

- Kilka lat temu mieliśmy klienta bardzo aktywnego. Ze względu na to, że dodajemy nowe produkty do naszej oferty, charakter naszego klienta się bardzo, bardzo zmienia. Klient, który przychodzi do nas tylko po to, by inwestować tylko i wyłącznie w ETF-y, to kompletnie inny klient w porównaniu do tego, którego pozyskiwaliśmy 2-3 lata temu – przyznaje Omar Arnaout, prezes XTB.

Tłumaczy tym samym rozjazd wyników z osiągnięciami w zakresie akwizycji użytkowników. W drugim kwartale 2024 r. dom maklerski pozyskał ich 102,6 tys. To najlepszy wynik w historii w przypadku tego kwartału. Średnia liczba aktywnych klientów w tym okresiewyniosła 425,2 tys., po raz pierwszy w historii przekraczając 400 tys.

Omar Arnaout zapewnia przy tym, że spółka jest w stanie nie tylko utrzymać dotychczasowy wzrost liczby nowych klientów bez przejęć i fuzji, ale nawet zdecydowanie go przyspieszyć. Konkretną prognozę planowanej do otwarcia liczby nowych rachunków chce przy tym ujawniać co roku.

Nie jesteśmy Revolutem

Obecnie firma skupia się na przygotowaniach do kampanii reklamowej z nowym tzw. ambasadorem marki. Zainkasował on już połowę gaży, a kampania z jego udziałem ma ruszyć w drugiej połowie września.

W końcu roku firma chce też wprowadzić kartę wielowalutową.

- Jak wiemy choćby po Revolucie czy Trade Republic, potencjał karty wielowalutowej jest olbrzymi. Z tym że te spółki pozycjonują się w zupełnie inny sposób niż my. One chciałyby konkurować w sektorze nie inwestycyjnym, ale bankowym. My tego nie chcemy. Chcemy stworzyć najlepszą platformę inwestycyjną, więc w naszym przypadku karta wielowalutowa będzie tylko i wyłącznie dodatkiem do oferty. Na pewno nie będzie sposobem zachęcania klientów do podpisywania z nami umów – zapewnia Omar Arnaout.

Ważnym rynkiem dla XTB jest Hiszpania. Tamtejszy odpowiednik KNF całkowicie zakazał promocji instrumentów foreksowych. XTB zastanawia się, jaką strategię przyjmie w tej sytuacji – czy wycofa instrumenty foreksowe z rynku hiszpańskiego i będzie się dalej reklamować, czy też pozostawi ofertę niezmienioną, ale zrezygnuje z reklamy.

- Wtedy środki te zostaną wykorzystane na innych rynkach, by zmiany na rynku hiszpańskim miały jak najmniejszy wpływ na liczbę klientów pozyskanych przez nasza spółkę – tłumaczy Omar Arnaout.

Zaznacza, że ruch hiszpańskiego nadzorcy nie był dla XTB zaskoczeniem, bo konsultacje na ten temat trwały od dłuższego czasu. Na żadnym innym rynku, na jakim działa XTB, nie są jednak prowadzone podobne rozmowy nadzoru z brokerami foreksowymi, a Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA) w lipcu zakomunikował, że nie widzi potrzeby wprowadzania podobnych regulacji w skali paneuropejskiej.

- Nie widzimy żadnego ryzyka, że sytuacja mogłaby się powtórzyć na jakimkolwiek innym rynku czy za rok, czy za kilka lat – podkreśla Omar Arnaout.