Zyski banków cofają się o lata

Karolina WysotaKarolina Wysota
opublikowano: 2020-08-05 22:00

Koronakryzys, wyśrubowane regulacje, frankowicze i niskie stopy procentowe spędzają bankierom sen z powiek. Dwoją się i troją, aby poprawić wynik, ale lepiej w tym roku już nie będzie.

Z tego artykułu dowiesz się:

- jakie wyniki w II kwartale osiągnęły PKO BP i Pekao, 

- co szkodzi wynikom, a co będzie im sprzyjać w kolejnych kwartałach,

- kiedy rezultaty osiągną dołek, 

- gdzie banki szukają oszczędności, a gdzie swoich szans.

Bardzo dobrze przygotowaliśmy się na trudne czasy, co odzwierciedlają wyniki drugiego kwartału tego roku — podkreślali szefowie dwóch największych banków w Polsce: PKO BP i Pekao (bank wyprzedził Santandera pod względem sumy aktywów na koniec czerwca), podczas środowych konferencji dla mediów. Od kwietnia do czerwca — gdy gospodarkę mocno poturbowała pandemia koronawirusa i związane z nią obostrzenia — pierwszy bank zarobił 803 mln zł, a drugi 359 mln zł. To o — odpowiednio — 34 proc. i 38 proc. mniej niż przed rokiem. W obu przypadkach (zwłaszcza Pekao) zysk okazał się lepszy od oczekiwań rynku oraz wyników konkurencyjnych banków, które jak dotąd opublikowały wstępne raporty finansowe — Santander zarobił 305 mln zł (-49 proc. r/r), mBank 87 mln zł (-30 proc.), a Millennium 54 mln zł (-70 proc.).

— Wyniki są wprawdzie lepsze niż oczekiwania, ale nikt dobrych się nie spodziewał. Obiektywnie nie są one zadowalające dla akcjonariuszy. Pod względem wysokości zysku netto niektóre banki cofają się nawet o 10 lat. Natomiast ROE [wskaźnik rentowności kapitałów własnych — red.] spadło z dwucyfrowego do jednocyfrowego w ciągu ostatnich dwóch lat. Nie spodziewam się dużej poprawy w nadchodzących okresach rozliczeniowych. Co więcej, uważam, że III kwartał tego roku może być w niektórych przypadkach jeszcze gorszy od drugiego, w którym skumulowały się wszelkie programy pomocowe od państwa, a wpływ obniżek stóp procentowych na wynik odsetkowy był tylko częściowy — uważa Marcin Materna, analityk DM Millennium, którego zdaniem w o wiele lepszej sytuacji znajdują się obecnie duże banki niż drobne, bo są bardziej odporne na kryzys.

Inni analitycy też nie mają złudzeń: kolejne kwartały nie będą lepsze.

— W dwa najbliższe kwartały banki nie będą w stanie zrekompensować ubytku przychodów z podstawowej działalności, spowodowanego trzykrotną obniżką stóp procentowych. Zyski w sektorze nadal będą spadać r/r, a skala spadków w dużej mierze zależeć będzie od rezerw zawiązanych na ryzyko kredytowe. Myślę że pod tym względem najgorszy będzie ostatni kwartał tego roku. Nie spodziewam się dużych odchyleń w III kwartale w odniesieniu do bieżących wyników — mówi Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM.

Więcej optymizmu przemawia przez Andrzeja Powierżę, analityka DM Banku Handlowego.

— Kolejne kwartały tego roku będą jeszcze gorsze od drugiego, ale nie aż tak bardzo, jak banki zakładały na początku pandemii i tuż po trzeciej obniżce stóp procentowych. Częściowo negatywny wpływ kryzysu na sektor bankowy amortyzują rządowe programy pomocy dla firm. Pieniądze, którymi PFR zasilił firmy, odkładają się na rachunkach przedsiębiorstw w bankach. Dzięki rosnącym jak na drożdżach depozytom firmowym banki mają dużo płynności, którą mogą inwestować m.in. w obligacje PFR. Z kolei ten może ponownie wykorzystać je w ramach programów wsparcia biznesu. To powoduje wzrost aktywów w sektorze i częściowo neutralizuje negatywny wpływ niższych stóp procentowych — tłumaczy Andrzej Powierża.

Rozmów o przyszłości unikają natomiast szefowie banków.

— Zarządy banków nie są zgodne co do sytuacji w kolejnych kwartałach i dużo mniej niż dotychczas skłonne są do dyskusji na temat perspektyw sektora. Wynika to generalnie z większej niepewności, co do rozwoju sytuacji makroekonomicznej, szczególnie w obliczu szybko zbliżającej się drugiej fali COVID-19 i nasilających się dyskusji co do powrotu restrykcji w całej Europie — wyjaśnia Marta Czajkowska- Bałdyga, analityk Haitong Banku.

Podstawowe przychody

Zdaniem Macieja Marcinowskiego banki spodziewają się, że wynik odsetkowy osiągnie dołek w III kwartale 2020 i już teraz koncentrują się na poprawie wyniku prowizyjnego, aby zamortyzować wpływ niskich stóp procentowych na wynik odsetkowy. Ponadto mówią o optymalizacji kosztowej na wielu polach, w tym redukcji etatów, placówek bankowych, zmniejszaniu powierzchni biurowej czy digitalizacji biznesu. Nie spodziewa się on dalszego cięcia stóp procentowych. Sądzi, że lekkie zwyżki wyniku odsetkowego powinny pojawić się od II kwartału przyszłego roku.

— Kryzys spowodowany koronawirusem ma o wiele mniej negatywny wpływ na gospodarkę kraju, niż wszyscy zakładaliśmy w marcu i kwietniu. Na kanwie tych optymistycznych prognoz nie spodziewam się wprowadzenia ujemnych stóp procentowych w Polsce — analizuje Maciej Marcinowski

Półmetek 2020

Kurz wokół COVID-19 powoli opada. Z bieżących wyników wyłaniają się trendy. Sektor spodziewa się rosnącego zainteresowania ofertą kredytową.

— Banki widzą wyższy niż początkowo spodziewany popyt na kredyty, głównie w hipotekach, ale również nasilający się pozytywny trend w kredytach konsumpcyjnych. Z miesiąca na miesiąc wzrasta również podaż kredytów i poziom akceptacji wniosków kredytowych ze strony banków. W przypadku kredytów korporacyjnych popyt na finansowanie w dużej mierze zastąpiły środki z tarcz antykryzysowych dystrybuowane przez PFR oraz BGK. W całym 2020 r. kredyty powinny rosnąć w tempie jednocyfrowym — mówi Marta Czajkowska-Bałdyga.

Banki szukają przy tym oszczędności.

— Głównie tną wydatki dotyczące m.in. marketingu, doradztwa, które w dużej mierze pozwoliły z nawiązką pokryć wyższe koszty związane z przygotowaniem do pracy w warunkach pandemii. Natomiast już widoczne niższe koszty osobowe to przede wszystkim efekty wcześniej przeprowadzonych restrukturyzacji oraz niższych wolumenów sprzedaży, co zmniejszyło tzw. zmienną część wynagrodzenia. Ten ostatni czynnik powinien zniknąć wraz z powracającym popytem na kredyty. Do tej pory właściwie jedynie Bank Millennium ogłosił oficjalnie bardziej usystematyzowany program cięcia kosztów — mówi analityczka Haitong Banku.

Z jej obserwacji wynika, że jakość aktywów utrzymuje się na dość wysokim poziomie. Dodaje, że to się może jednak zmienić w drugiej połowie tego roku lub w przyszłym, gdy do gospodarki przestaną płynąć rządowe pieniądze. Banki jak jeden mąż ostrożnie podchodzą do kwestii kosztów ryzyka kredytowego. W sektorze zachodzą fundamentalne zmiany, co utrudnia działalność.

— Banki prowadzą dziś działalność w bardzo trudnych warunkach. Kryzys gospodarczy, obniżka stóp procentowych, ryzyko walutowych kredytów hipotecznych, spadające wolumeny kredytowe, najwyższe w Europie — a może i na świecie — opodatkowanie sektora etc. to wszystko powoduje, że bankom będzie coraz trudniej zarabiać. Oczywiście można optymalizować koszty m.in. poprzez digitalizację, redukcję zatrudnienia i placówek, niemniej to może być o wiele za mało, aby wrócić do poziomów z zeszłego roku. Tym bardziej że w dobie pogłębiającego się kryzysu stopy procentowe mogą w długiej perspektywie jeszcze mocnej spaść, co nie wróży dobrze na przyszłość — mówi Marcin Materna.

Kurs na cyfryzację

Banki przez wszystkie przypadki odmieniają słowo „digitalizacja”. Zapowiadają wzmożone inwestycje, które tłumaczą potrzebami klientów. Upatrują w tym trendzie jednak oszczędności.

— Będzie to konieczne, ponieważ aby zachować konkurencyjność, kluczowa jest szybka reakcja na to, czego oczekują klienci, a trudno to zrealizować w systemach monolitycznych, w których — w dużym uproszczeniu — zmiana jednej funkcjonalności pociąga za sobą konieczność dostosowywania całego systemu. Mikroserwisy, które charakteryzują się dużą skalowalnością oraz elastycznością, rozwiązują ten problem i wydają się jednym z właściwych kierunków rozwoju. Doświadczenia pandemii pokazały, że w skrajnych sytuacjach decydujący jest czas, świadomość technologiczna i umiejętność dostosowania się do okoliczności. Moim zdaniem to właśnie te czynniki, wspierane zaawansowaną technologią, zaważą na tym, które instytucje przetrwają i utrzymają status konkurencyjnych graczy na rynku — tłumaczy mówi Michał Mazur, senior business development manager z INCAT.