- Kilka lat temu zainwestowałem w fundusze inwestycyjne - jednakże według mnie 10 proc. zysku w skali roku to za mało. Większą część wycofałem i ulokowałem w nieruchomości. Małą część zostawiłem na edukację dzieci. Miałem zawsze dość konserwatywne podejście do inwestycji. Oprócz funduszy inwestycyjnych i nieruchomości, pieniądze trzymałem w banku, na roczny stały procent - w ramach tzw. money market accounts – wyjaśnia gazecie.
Kryzys potraktował boksera łagodniej niż Mike Tyson. Wszystko dlatego, że już dwa lata temu udało mu się wyjść z wielu inwestycji. Tylko na jednej nieruchomości kupionej w poprzedniej dekadzie zarobił kilka milionów dolarów. Opłaciło się też, z perspektywy czasu, inwestowanie za gotówkę, z zerowym udziałem kredytu.
Co teraz robi Pan Andrzej?
- Na razie patrzę i czekam. Tak naprawdę nikt nie wie, czy to dołek, czy nie
- mówi gazecie.