Wielka afera w spółkach IT

Mariusz Zielke
opublikowano: 2008-10-31 00:50

Giełdowe spółki informatyczne trafiły pod lupę CBŚ za fikcyjne zlecenia dla podejrzanych firm. Pieniądze mogły iść na łapówki.

Przy realizacji kontraktów dla administracji państwowej duże giełdowe spółki informatyczne podpisywały umowy podwykonawcze z tzw. firmami-krzakami, wyspecjalizowanymi w wystawianiu lewych faktur i oszustwach podatkowych. Wyprowadzone w ten sposób pieniądze w części wypłacano w gotówce i przekazywano "innym". Niewykluczone, że szły na haracze lub łapówki. Ofiarą procederu padły m.in. Komenda Główna Policji, Ministerstwo Edukacji Narodowej i Główny Urząd Statystyczny. Tracili wszyscy: budżet i giełdowe spółki.

 Wielka afera w spółkach ITWielka afera w spółkach IT

Śledztwo w tej sprawie wszczęło w 2005 r. Centralne Biuro Śledcze (CBŚ). Część wątków zakończyła się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu, stąd wiadomo, że w aferę na pewno zamieszane są Softbank i  Optimus za transakcje z lat 2000-01. Obie firmy należały wówczas do ścisłej czołówki rynku IT. Dziś pierwsza jest częścią  Asseco Poland, druga przeżywa poważny kryzys.

Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Według naszych informacji, śledczy mają też zeznania o innych przekrętach na znacznie większą skalę niż objęte aktem oskarżenia. Proceder fikcyjnych zleceń trwał latami i dotyczy też innych spółek, w tym — według zeznań świadków — Computerlandu (obecnie Sygnity).

— Nic nie wiem o tym, abypodobne praktyki miały u nas miejsce — mówi Michał Michalski, rzecznik  Sygnity.

Straty wskutek działalności nieuczciwych menedżerów mogły sięgnąć dziesiątek milionów złotych. "PB" prowadzi od miesięcy śledztwo w tej sprawie i będzie prezentować jego ustalenia w kolejnych artykułach.

Paliwowy podwykonawca
Afera jest wielowątkowa i była sprawdzana przez różne instytucje. Pod lupę wzięły ją urzędy kontroli skarbowej, kilka prokuratur i wydział wewnętrzny policji. Ten ostatni sporządził nawet raport o zawyżaniu kosztów informatyzacji administracji państwowej. Nikt jednak całej sprawy nie ujawnił.

Udowodnione już lewe zlecenia nadzorował znany na rynku IT menedżer — Adam Półgrabia, dziś wiceprezes JW Projan. To były członek zarządu Invar System, wiceprezes Optimusa, wiceprezes Softbanku, wiceprezes Bonair, dyrektor generalny sektora publicznego i prokurent w Computerlandzie i Sygnity, były członek prezydium Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.

We wszystkich firmach odpowiadał za sektor publiczny. W Optimusie m.in. brał udział w realizacji kontraktu na budowę systemu wspomagania dowodzenia policji i dostawach sprzętu dla szkół. Po przejściu do Softbanku kierowany przez niego zespół zdobył m.in. kontrakty na rozbudowę głównego systemu informatycznego w KGP, dostawę sprzętu dla MEN i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR). Miał rzekomo dobre kontakty w NATO, służbach specjalnych i mundurowych.

Gdy w 2003 r. przechodził do Computerlandu (CL), zarząd tej spółki bardzo liczył na zdobycie silnej pozycji w sektorze publicznym i przez kilka lat ślepo ufał dyrektorowi mimo pogarszających się wyników i kilku poważnych wpadek.

— Pamiętam, jak zarząd wysłał do pracowników list o Adamie, wychwalając go i informując, jakie to perspektywy w sektorze publicznym się przed nami otwierają — wspomina jeden z pracowników.

Za kadencji dyrektora m.in. ARiMR wypowiedziała CL umowę, oskarżając o fałszerstwa przy realizacji prac i nakładając wysokie kary finansowe, a IBM, największa firma IT na świecie, zerwała z polską spółką umowę partnerską z powodu zawyżania marż. Głośne w światku IT były wpadki z dostawami komputerów i sprzętu dla wojska (kary za nieterminowość w dostawach komputerów i wpadka ze złym podliczeniem oferty na sprzęt sieciowy). Następca CL — Sygnity — po analizie kontraktów w administracji na wiele z nich utworzył rezerwy, przyznając, że są nierentowne. Półgrabia odszedł ze spółki w końcu 2007 r., zostawiając ją z długami i stratami sięgającymi setek milionów złotych, do których częściowo przyczynił się kierowany przez niego dział administracji publicznej. Mimo to żegnany był bez pretensji.

Dziś okazuje się, że już w 2005 r. ówczesnemu dyrektorowi CL postawiono poważne zarzuty o nierzetelną rachunkowość i wydatki na usługi, których wykonanie nie zostało udokumentowane. Dotyczyły zleceń Softbanku przy kontraktach dla policji, Poczty Polskiej, GUS i MEN. Instalację i skomplikowane konfiguracje sprzętu w tych instytucjach Półgrabia zlecił jednoosobowej firmie Petroteck, która zajmowała się… handlem paliwami. Ta z kolei tworzyła łańcuszek podwykonawców (m. in. takich firm jak Fabian, Triumwirat, Kaszub), wystawiających kolejne fikcyjne faktury, żeby podwyższyć koszty i unikać płacenia podatków od wyprowadzonych z Softbanku pieniędzy.

— Informował, że tak musi być — mówi przedstawiciel jednej ze spółek IT, który przyznaje, że umowy i faktury były finansowane przy pełnej świadomości, że zlecenia są fikcyjne.

Po przedstawieniu zarzutów Półgrabia zdecydował się dobrowolnie poddać karze, płacąc 100 tys. zł grzywny i koszty sądowe. Niewielka kara zważywszy na fakt, że dzięki jego podpisom z Softbanku wypłynęło na lewe faktury co najmniej 1,5 mln zł. Softbank — według naszych informacji — przeanalizował straty i ocenił, że na lewychzleceniach stracił blisko 3 mln zł.

"Podejrzany nie kwestionował okoliczności objętych zarzutem i wpłacił karę grzywny" — argumentował prokurator w liście do sądu przychylającym się do wniosku o "samoukaranie".

Mimo zarzutów i kary wciąż był najważniejszym dyrektorem w Sygnity. Dlaczego?

— Nic nie wiedzieliśmy ani o śledztwie, ani o zarzutach — tłumaczy Michał Michalski.

Złote milczenie
Adam Półgrabia nie chce się wypowiadać na temat tego, czy lewe zlecenia były jego pomysłem, czy też dostawał polecenia ich wystawiania oraz czemu miały służyć zgromadzone w ten sposób fundusze.

— Poddałem się dobrowolnie karze. Jestem świadkiem w tej sprawie. Nie będę komentował — mówi Adam Półgrabia.

Nie udało nam się jeszcze uzyskać informacji, kto ostatecznie otrzymywał wyprowadzane pieniądze. Zapewne trwający proces i ewentualne następne pomogą wyjaśnić, czy zyski czerpali urzędnicy państwowi. Jeśli tak, będzie to jedna z większych afer łapówkarskich w Polsce.

"Przez rachunki (podejrzanych firm — red.) przechodziły bardzo duże kwoty. Na rachunku N. (jeden z oskarżonych współpracujący z Petroteckiem — red.) były przyjmowane pieniądze, a potem wypłacał je i komuś oddawał zatrzymując część. Z rachunku N. te pieniądze pobierały też inne osoby" — zeznawała w sądzie inspektor kontroli skarbowej.

Prezesi spółek zapewniają, że o procederze nie wiedzieli, a nieuczciwy menedżer działał na własną rękę.

W aktach śledztwa przewijają się nazwy innych dużych instytucji i firm. Jeden z oskarżonych stwierdził na przesłuchaniu, że Petroteckowi podzlecano umowy dla Microsoftu i NBP, ale potem wycofał się. Świadków pytano też o usługi realizowane dla  BRE Banku czy Katolickiej Agencji Informacyjnej, dla których podejrzane firmy miały wykonać opracowania dotyczące portali internetowych i intranetowych.

Zdumieni całą sprawą są przedstawiciele światowych korporacji: Oracle (największy na świecie dostawca oprogramowania bazodanowego) czy HP (jeden z największych światowych integratorów, dostawca zaawansowanych rozwiązań i producent sprzętu IT). Główni inżynierowie tych firm muszą teraz w sądzie zapewniać, że przy wdrożeniach systemów nie potrzebowali pomocy takich "gwiazd informatycznego rynku", jak Petroteck, Kaszub, Fabian, Abis, Eko-Jawa, Triumwirat czy A. A. A J (firmy, które wzajemnie podzlecały sobie usługi IT, kompletnie nieznane na rynku).

Śledztwo w tej sprawie wszczęło w 2005 r. Centralne Biuro Śledcze. Część wątków zakończyła się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu, stąd wiadomo, że w aferę na pewno zamieszane są Softbank i  Optimus za transakcje z lat 2000-01. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Według naszych informacji, śledczy mają też zeznania o innych przekrętach na znacznie większą skalę niż objęte aktem oskarżenia. Proceder fikcyjnych zleceń trwał latami i dotyczy też innych spółek, w tym — według zeznań świadków — Computerlandu (obecnie Sygnity).

Co na to Aleksander Lesz, Roman Kluska i Tomasz Sielicki, założyciel i wieloletni prezesi odpowiednio Softbanku, Optimusa i Computerlandu? Dowiesz się z piątkowego „Pulsu Biznesu”