Raport Komisji Europejskiej, stwierdzający, że polska gospodarka nie wykorzystuje swoich możliwości, ujawnił fakt od kilku lat wiadomy - powiedział PAP wiceprezes Centrum im. Adama Smitha, Andrzej Sadowski.
Jego zdaniem czynniki, które Komisja Europejska wymieniła jako główne problemy Polski - niedostatek infrastruktury, zbyt sztywne zasady obowiązujące na rynku pracy, brak konkurencji w sektorze finansowym i wadliwa legislacja - mają różną wagę.
"Brak infrastruktury wynika ze złego systemu regulacyjnego w naszym kraju, który doprowadza do tego, że budowa czegokolwiek - nie tylko infrastruktury, ale i domu czy fabryki - jest przedsięwzięciem czasochłonnym i karkołomnym. Za resztę odpowiedzialne są wady systemu i złe rządzenie" - powiedział PAP Sadowski.
Jednak, według Sadowskiego, niski stopień wykorzystania potencjału gospodarczego Polski można dość prosto zmienić.
"Polska na początku lat 90. rozwijała się w tempie 7 proc. rocznie - a nawet 10 proc., jeśli doliczymy szarą strefę. Wtedy nie mieliśmy infrastruktury, kapitału i tylu roczników dobrze wykształconej młodzieży. Ale osiągnęliśmy sukces z racji wolności gospodarczej, której w tej chwili nie ma" - zauważył.
Zdaniem Sadowskiego, wykorzystanie potencjału gospodarczego Polski zależy "od klasy politycznej, która może postawić na rozwój kraju, zmieniając i upraszczając warunki prowadzenia działalności gospodarczej, co może zapewnić Polsce rozwój podobny, jaki stał się udziałem Irlandii".
Jednak, według Sadowskiego, jeśli polska klasa polityczna niczego w regulacjach gospodarczych nie zmieni, Polsce może grozić powolny rozwój i stagnacja.
W środowym raporcie KE, autorzy diagnozują, jakie są główne problemy polskiej gospodarki: niedostatek infrastruktury, zbyt sztywne zasady obowiązujące na rynku pracy, brak konkurencji w sektorze finansowym i wadliwa legislacja.
Z raportu wynika, że w handlu zagranicznym Polska nie wykorzystała swej przewagi. Czechy i Węgry wyprzedzają Polskę jeśli chodzi o inwestycje w zaawansowane technologicznie branże, które mają największy potencjał rozwoju.
W raporcie odnotowano szereg osiągnięć Polski, ale podkreślono, że rezultaty nie przekładają się na trwały wzrost. Co prawda PKB na głowę mieszkańca wzrósł przez 12 lat z 38 do 48 proc. (w 2005 roku) średniej unijnej, ale inne kraje nie pozostawały w tyle. W rezultacie spośród 25 krajów członkowskich Polska ma najniższy PKB na głowę mieszkańca.
(PAP)