Nie jest to niestety powód do dumy, gdyż przede wszystkim wskazuje na niestabilność i poważny czynnik ryzyka dla prowadzonej działalności gospodarczej.

Jak wynika z szacunków firmy Grant Thornton opublikowanych w raporcie „Barometr otoczenia prawnego w polskiej gospodarce”, w 2015 r. w Polsce weszły w życie aż 2372 ustawy i rozporządzenia, które zapisane zostały na 29,8 tys. stron maszynopisu. To najwięcej przynajmniej od 1918 r. i o 16 proc. więcej niż w rekordowym roku 2014.
Na tle partnerów z Unii Europejskiej prezentujemy się jako państwo o niestabilnym, ciągle zmienianym prawie, co utrudnia jakąkolwiek działalność i życie. W latach 2012-2014 Polska wprowadziła w życie 56-krotnie więcej regulacji niż Szwecja, 43-krotnie więcej niż Belgia i 2-krotnie więcej niż Węgry. Nieznacznie (o 5 proc.) wyprzedziliśmy w produkcji prawa nawet słynące z rozbudowanej biurokracji Włochy.
Taka ilość nowych przepisów stanowi ogromny problem do ogarnięcia dla przedsiębiorców, którzy by być z nimi na bieżąco musieliby każdego dnia roboczego przeczytać 119 stron nowych aktów prawnych i poświęcić na to 3 godziny i 59 minut pracy. A przecież ten czas można by przeznaczyć na zupełnie inne sprawy i zadania. Co istotne, oczywiście nieznajomość prawa nastręcza groźne konsekwencje, w tym związane z ryzykiem jego łamania.
O ile wielkie korporacje mogą sobie na to pozwolić, o tyle drobni przedsiębiorcy nie są w stanie przebrnąć przez tak potężną masę nowych przepisów. Oznacza to, że większość polskich firm jest stale, systemowo narażonych na ryzyko łamania prawa, bo zwyczajnie nie są w stanie się z tym prawem zapoznać – ocenia Grzegorz Maślanko, Partner w Grant Thornton, Radca Prawny.
Jako swoistą ciekawostkę by zobrazować skalę problemu Grant Thornton podaje, że gdyby każdy z 4,02 mln osób prowadzących w Polsce działalność gospodarczą wydrukował przepisy, które weszły w życie w 2015 r., i gdyby wszyscy ci przedsiębiorcy ułożyli te dokumenty jeden na drugim, powstałaby z tego wieża o wysokości prawie 12 tys. km, a do wyprodukowania tak dużej ilości papieru trzeba by wyciąć 11 milionów drzew.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że prawo musi być zmieniane, bo świat wokół nas się zmienia i system prawny musi za tymi zmianami nadążyć. Poza tym, w przepisach jest mnóstwo błędów i luk, więc trzeba te braki naprawiać, produkując nowe ustawy. Dlatego rozumiemy starania legislatorów, by naprawiać polskie prawo i doceniamy ich dobre intencje. Jednak mamy przekonanie, że skala produkcji prawa w Polsce jest już zdecydowanie za duża i zwyczajnie wymknęła się polskiemu państwu spod kontroli – apeluje Tomasz Wróblewski, Partner Zarządzający Grant Thornton w Polsce.
Zdaniem przedstawicieli Grant Thorton jest sześć głównych przyczyn burzy legislacyjnej w Polsce:
- akcja ujednolicania tekstów aktów prawnych
- niska jakość stanowionego prawa
- zbyt częste korekty przepisów
- niska świadomość realiów biznesowych legislatorów
- nadmierna biurokracja
- członkostwo w Unii Europejskiej
TUTAJ można pobrać raport >>Barometr stabilnosci otoczenia prawnego - 2016.pdf