Od bankructwa Hanjin w ubiegłym tygodniu na morzu jest kilkadziesiąt statków na pokładach których znajduje się ponad pół miliona kontenerów. Ogłoszenie niewypłacalności południowokoreańskiej spółki spowodowało, że odmówiono im wejścia do portów w związku z niewiadomą, kto zapłaci za portowe usługi. W środę Samsung informował, że jego towar wartości 38 mln USD utknął na morzu.

Amerykańscy detaliści nie obawiają się na razie problemów z dostawami, ale ostrzegają, że mogą się pojawić jeśli sytuacja będzie się przedłużać. Tymczasem choć Hanjin otrzymał sądową ochronę przed roszczeniami wierzycieli w Korei Południowej i USA, to jak twierdzi Lars Jensen, prezes SeaIntelligence Consulting w Kopenhadze, sytuacja jest wciąż bliska chaosu.
- W związku z tak dużą liczbą statków Hanjin, którym odmówiono wejścia do portów, ludzie zupełnie nie wiedzą kiedy ich towar zostanie rozładowany – powiedział.
Jensen poinformował, że 43 statki Hanjin są w drodze do portów, ale nie ma gwarancji otrzymania przez nie zgody na rozładunek. Kolejne 39 krążą w pobliżu portów lub zakotwiczyły w ich pobliżu. Osiem statków zostało już zajętych przez wierzycieli.
Problemy Hanjin odbiły się już na rynku przewozów. Sanne Manders, dyrektor operacyjny Flexport Inc. z Kalifornii wskazuje, że stawki za transport towaru między Azją i USA wzrosły od poniedziałku o 40-50 proc. na wszystkich połączeniach, nie tylko obsługiwanych przez Hanjin.
- To oznacza 600-700 USD na kontener – powiedział. – Uważamy, że okres wysokich cen utrzyma się przez 30 do 45 dni, aż do początku szczytu przewozów przed Świętem Dziękczynienia – dodał.