Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada sprawę inwestycji w Walcownię Rur Jedność (WRJ). Nic dziwnego. Skarb Państwa i jego spółki zaangażowały w ten projekt około 500 mln zł. Tymczasem udziałowcy i kredytodawcy coraz częściej zadają sobie pytanie, czy inwestycję w ogóle warto kończyć. Na jej fiasku najwięcej straci budżet.
Coraz częściej tajne służby interesują się krajowym hutnictwem. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada już nie tylko sprawę upadłości Huty Ostrowiec, ale także inwestycje w Walcownię Rur Jedność.
— Przedwcześnie jest mówić o szczegółach kontroli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w WRJ. Obecną kontrolę nazwałbym jednak rutynową. W inwestycję zostały zaangażowane znacznie środki — w tym także Skarbu Państwa. Nie należy więc dziwić się, że kontrolowany jest ich przepływ. W spółce było już wiele kontroli, w tym Urzędu Kontroli Skarbowej oraz Najwyższej Izby Kontroli, i nie stwierdzono istotnych uchybień — mówi Jan Detko, prezes WRJ.
Faktem jednak jest, że śląska prokuratura bada sprawę firmy ENPOL (akcjonariusz i generalny wykonawca WRJ), dotyczącą transferu środków do innej firmy (chodzi m.in. o cesję 50 mln zł wierzytelności przysługujących Jedności).
Jakich kwestii dotyczy kontrola ABW — tego oficjalnie nie udało nam się dowiedzieć. Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o zbadania kwestii zaangażowania środków Skarbu Państwa w ten projekt. Można oszacować, że SP wespół ze swoimi spółkami zaangażował (w postaci kapitału oraz poręczeń kredytowych) około 500 mln zł.
— Coraz częściej pojawiają się opinie, że inwestycji nie warto kończyć. Jedni mówią, że zrealizowanie tak drogiego projektu może spowodować, że ceny wyrobów będą mało konkurencyjne i walcownia będzie musiała ogłosić upadłość. Z drugiej strony zaprzestanie realizacji i sprzedaż majątku obecnie może być jeszcze mniej opłacalna — mówi osoba zbliżona do projektu.
— Realizacja inwestycji jest zaawansowana rzeczowo w 95 proc. Ważne jest, by szybko uruchomić produkcję, bo z powodu przedłużania się realizacji projektu koszty rosną o 3,5-4 mln zł miesięcznie. Bez rychłego rozpoczęcia sprzedaży, wzrost kosztów może spowodować, że rentowność inwestycji stanie pod znakiem zapytania —ostrzega Jan Detko.
Wartość inwestycji (łącznie z kosztami finansowania) można oszacować na 650 mln zł. I pewne jest, że na fiasku projektu stracą wszyscy, ale najwięcej Skarb Państwa.
Jan Detko wierzy, że dla wszystkich najlepszym rozwiązaniem jest rychłe dokończenie inwestycji. Dodaje, że mimo spełnienia warunków stawianych przez banki, które mają udzielić 75 mln zł kredytu na dokończenie inwestycji (zgodnie z wcześniej podpisaną umową konsorcjalną), projekt nie jest kontynuowany.
— 30 kwietnia podpisaliśmy z bankami aneks do umowy kredytowej. Banki udzielenie kredytu warunkowały m.in. zwiększeniem gwarancji SP z 45 proc. kredytu do 55 proc. i wydłużeniem ich obowiązywania o 3 lata. Rada Ministrów zgodziła się na to w czerwcu. Banki domagały się także podpisania przez WRJ umowy z firmą, która zdecyduje się — podpisując kontrakt — sprzedawać rocznie minimum 50 tys. ton rur za granicę. Warunek był nierealny do spełnienia, bo skoro produkcja jeszcze nie ruszyła, to trudno oczekiwać, że znajdziemy takiego partnera. Banki zgodziły się jednak zmienić warunek z kontraktu na parafowanie umowy. W konsekwencji parafowaliśmy umowę ze szwajcarską firmą Duferco, która zgodziła się sprzedawać na eksport 55 tys. ton naszych wyrobów — dodaje prezes Detko.
Udzielone kredyty bankowe dla WRJ to obecnie około 260 mln zł. Środków na dokończenie nadal jednak nie ma. A czas realizacji tej inwestycji bije kolejne rekordy. W tym roku mija ćwierć wieku...