Acron szuka sensu w Azotach

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2014-06-12 00:00

Rosjanie mogą zwołać walne i żądać miejsca w radzie Azotów. Moskiewscy analitycy tego nie rozumieją. Czysta polityka

— Sensu w tym nie widzę — ocenia w rozmowie z „PB” Konstantin Juminow, analityk moskiewskiego biura Raiffeisen Banku, zajmujący się Acronem. — Można było się tego spodziewać — twierdzi Krystian Brymora, analityk polskiego Domu Maklerskiego BDM. Takie były reakcje na wczorajszy komunikat informujący, że Acron, rosyjski koncern chemiczny, ma już 20 proc. akcji Azotów, grupy nawozowej kontrolowanej przez polski skarb państwa.

Czekając na walne

Według oficjalnych rejestrów, Acron miał dotychczas około 15 proc. kapitału Azotów. W ostatnich tygodniach na akcjach polskiej spółki zawarto jednak kilka dużych transakcji, a analitycy zdecydowanie wskazywali na Rosjan jako nabywców. Po pierwsze — ze względu na wcześniejsze deklaracje Acronu, po drugie — ze względu na wysoką, zdaniem analityków, cenę w transakcjach, zwłaszcza w zestawieniu z rekomendacjami biur, zalecającymi w większości sprzedawanie akcji Azotów. Tylko Acron miał szanse być na tyle zdeterminowany, by kupować.

I mieli rację. Wczoraj Acron ujawnił się z powiększonym pakietem. Można przypuszczać, że spełni teraz kolejną z zapowiedzi, czyli zażąda zwołania walnego zgromadzenia, by wprowadzić przedstawicielado rady nadzorczej Azotów. Zgodnie z Kodeksem spółek handlowych, będzie mógł zażądać głosowania grupami (to rozwiązanie sprzyja akcjonariuszom z mniejszym pakietem). Nie można wykluczyć, że skarb państwa będzie chciał utrudnić zadanie Rosjanom. Uważa Acron za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, głównie ze względu na duże zużycie rosyjskiego gazu w Azotach. Dlatego w 2012 r. skarb nie sprzedał koncernowi Azotów w wezwaniu i zabezpieczył się zmianami w statucie Azotów. Dzięki nim nikt poza skarbem nie może mieć więcej niż 20 proc. głosów na walnym spółki, nawet jeśli ma więcej akcji. Na sprawie Azotów i Acronu najlepiej wyjdą prawnicy, którzy będą mieli pełne ręce roboty. W dyskusjach powraca obawa, że Rosjanie będą chcieli obalić statutowe ograniczenie głosów przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Nieoficjalnie mówi się, że polski skarb intensywnie to analizuje. Sam Acron nie odnosił się dotychczas do tych spekulacji, a uchwał walnego, które zmieniały statut, nie zaskarżył.

Korzyści i zagrożenia

Ruchów Acronu w Polsce nie rozumieją analitycy w Moskwie.

— Sądzę, że Acron chce po prostu pokazać polskiemu rządowi, że jest poważnym inwestorem. Biznesowego sensu w tych transakcjach nie widzę. Po pierwsze — Acron i tak nie może już mieć więcej głosów, po drugie — potrzebuje gotówki na trzy duże inwestycje w Rosji — komentuje Konstantin Juminow.

— Strategia Acronu stanowi prawdopodobnie część większej układanki, również politycznej — podpowiada Krystian Brymora.

Wypowiedź moskiewskiego analityka nie przystaje do opinii, które od wielu miesięcy dominują w dyskusjach w Polsce. Rodzimi eksperci uważają, że współpraca z Azotami może dać Acronowi wiele korzyści biznesowych. Od surowcowych — Azoty mogłyby odbierać potas i fosforyty pochodzące z kopalni Acronu, po czysto rynkowe — przejęcie Azotów dałoby Acronowi łatwiejszy dostęp do rynków unijnych. Sam Acron przekonuje, że korzyści byłyby wzajemne. „Liczymy na partnerstwo strategiczne pomiędzy Azotami a Acronem. Acron z sukcesem rozwija swoją bazę surowcową, czyli wydobycie potasu i fosforytów, i może zapewnić zakładom grupy Azoty stabilne dostawy tych surowców. Ponadto dostęp do międzynarodowej infrastruktury Acronu pomógłby Azotom wejść na nowe rynki i poprawiłby konkurencyjność ich oferty” — głosi wczorajszy komunikat Acronu. Polski skarb państwa tego entuzjazmu nie podziela.

„Grupa Azoty jest uznawana za strategiczną. MSP nie zamierza sprzedawać akcji grupy. Utrzymanie jej statusu jako strategicznej dla polskiej gospodarki gwarantują m.in. odpowiednie zapisy w statucie oraz stabilny, długoterminowy akcjonariat, który jest zainteresowany rozwojem grupy” — oświadczył wczoraj resort skarbu.