W 22-stronicowym dokumencie opublikowanym na stronie internetowej Kancelaria Premiera ujawnia nepotyzm, niegospodarność i liczne nadużycia w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR). 10 lutego Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości stwierdzonych w wyniku kontroli w ARiMR.

— Badana jest kwestia przekroczenia uprawnień przez pracowników ARiMR. Czynności w tej sprawie zostały powierzone CBA — mówi prokurator Przemysław Nowak. Kontrola to efekt ujawnienia przez „Puls Biznesu” w lipcu 2012 r. nagrania rozmowy Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych, z Władysławem Łukasikiem, byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego.
Dotyczyła ona licznych nadużyć w rządowych agencjach nadzorowanych przez Marka Sawickiego, ówczesnego ministra rolnictwa, który w wyniku tzw. afery taśmowej odszedł ze stanowiska. Były minister nie chce komentować ustaleń kontrolerów z Kancelarii Premiera.
— Nie znam treści tego dokumentu. Muszę się z nim zapoznać. Tam, gdzie są ludzie, dochodzi do błędów — jeśli świadomych, stosowana jest procedura karna — mówi Marek Sawicki.
Kontrolerzy stwierdzili, że stanowiska w ARiMR były obsadzane przez osoby powiązane rodzinnie. W latach 2000-12 w agencji pracowali krewni aż 23 z 81 członków jej kierownictwa. W centrali i dwóch oddziałach agencji — mazowieckim i lubelskim — powtarzały się nazwiska i adresy zameldowania.
W efekcie dochodziło do sytuacji, w których jeden z wiceprezesów ARiMR opiniował np. wnioski o nagrody dla męża siostry. Według kontrolerów najbardziej uprzywilejowane były osoby związane z Międzyrzecem Podlaskim (regionem Marka Sawickiego). Nie tylko otrzymywały wynagrodzenie bez obowiązku świadczenia pracy (zasiadały w zarządzie związku zawodowego), ale mogły też liczyć na wysokie nagrody — nawet o 176 proc. wyższe od wypłacanych średnio innym pracownikom.
Kontrolerzy stwierdzili, że szczególnie traktowany był m.in. Przemysław Litwiniuk, zatrudniony w agencji od 2002 r., były szef gabinetu ministra Sawickiego. Jak wynika z raportu, w latach 2008- -11 przepracował na rzecz ARiMR tylko 1,7 roku. Wcześniej przez trzy lata praktycznie nie przychodził do pracy — w tym czasie agencja refundowała mu koszty studiów doktoranckich. Przemysław Litwiniuk odszedł z ARiMR. Rozważa pozwanie do sądu Kancelarii Premiera.
— Przedstawione ustalenia są nierzetelne, a statystyki — zmanipulowane. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego kontrola 12 lat funkcjonowania agencji, zatrudniającej 13 tys. osób, sprowadziła się do oceny jedenastu pracowników z Międzyrzeca Podlaskiego. To absurd — mówił Litwiniuk na łamach „Rzeczpospolitej”.
Kontrolerzy ustalili również, że pieniądze płynęły szerokim strumieniem do innych organizacji, w których władzach zasiadali pracownicy agencji. Bialskopodlaska Lokalna Grupa Działania otrzymała 1,4 mln zł, a Integracyjne Centrum Edukacji i Kultury w Międzyrzecu Podlaskim — 150 tys. zł.
Za niecelowe uznano również sfinansowanie emisji spotów telewizyjnych z udziałem Marka Sawickiego (co kosztowało 1,8 mln zł). Były one emitowane w 2011 r. w okresie kampanii wyborczej do Sejmu i w 2012 r. w czasie EURO 2012. Kontrolerzy zwrócili też uwagę na wysoką kwotę odszkodowań wypłacanych przez ARiMR z powodu mobbingu. W latach 2009-12 było to ponad 0,5 mln zł.