Akcjonariat Allegro o niczym nie przesądza

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2020-09-23 22:00

Reguły dla IPO, w trakcie których akcje sprzedają fundusze private equity, nie ma, bo na GPW oferty raz kończyły się wielkim skandalem, a innym razem okazywały żyłą złota.

Z tego artykułu dowiesz się:

- które spółki w ostatnich latach wprowadzały na giełdę fundusze private equity,

- jakie były notowania tych spółek w krótszym i dłuższym terminie,

- jaka jest najlepsza, a jaka najgorsza spółka, wprowadzona przez fundusze PE na GPW.

1 mld zł na spłatę długów chce pozyskać Allegro z pierwszej oferty publicznej. Ale znacznie więcej niż akcji nowo emitowanych będzie sprzedawanych tych już istniejących, których właścicielami są obecnie fundusze private equity. Obiecują, że przez 180 dni od debiutu kolejnych akcji nie sprzedadzą, ale nie ma się co oszukiwać: nawis podażowy będzie istniał. Wprowadzanie spółek na giełdę to dla funduszy private equity jeden ze sposobów wychodzenia z inwestycji. Również na naszej giełdzie debiutów tak motywowanych nie brakowało. Postanowiliśmy przyjrzeć się 10 ostatnim takim przypadkom.

Te, które na warszawskiej giełdzie odcisnęły największe piętno, odbyły się w 2017 r. Najpierw — w kwietniu — zadebiutowało Dino Polska. Był to absolutny ewenement w historii polskiej giełdy. Popyt na akcje sieci marketów był tak duży, że instytucje zdecydowały się płacić więcej, niż wynosiła cena maksymalna, z jaką do oferty przystąpił fundusz Enterprise Investors. W efekcie drobni inwestorzy kupowali akcje taniej niż instytucje. Już po roku od debiutu rynek wyceniał te walory na 179 proc. więcej. Jeśli ktoś kupił akcje Dino w trakcie IPO i trzyma je do dziś, cieszy się 578-procentowym zyskiem.

Trzy miesiące po debiucie Dino na giełdę wszedł GetBack, z którego w ten sposób zaczął wychodzić Abris Capital Partners. Spółka nie doczekała nawet roku notowań, kiedy wybuchła afera z fałszowaniem sprawozdań finansowych. Poszkodowani zostali nie tylko nowi akcjonariusze, ale też obligatariusze, którzy z giełdą nie mieli nic wspólnego. Sama GPW musiała się pogodzić z tym, że aż do czasu decyzji Allegro — a więc przez 3 długie lata — nie odbyła się żadna oferta publiczna o wartości przekraczającej kilkadziesiąt milionów złotych. Ostatnie znana cena akcji GetBacku to 3,75 zł za sztukę, a więc 80 proc. mniej, niż trzeba było zapłacić w IPO. Wydaje się jednak, ze gdyby handel tymi papierami nie został wznowiony, ich wartość byłaby zerowa, gdyż nawet obligatariuszom spółka nie jest w stanie oddać wszystkich pieniędzy.

Pierwszy rok raczej na plusie…

Pozostałe osiem z dziesięciu ostatnich debiutów stymulowanych przez chęć wyjścia z inwestycji funduszy private equity nie wiązało się już z takimi emocjami. Nie daje też jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy warto kupować akcje sprzedawane przez fundusze private equity, często angażujące swoją wiedzę i czas w zarządzanie podmiotami, w które zainwestowały grube miliony.

Po roku od debiutu akcje Skarbca, AAT Holding, Griffin Premium RE (potem zmieniło się w Globalworth Poladn Real Estate) i Novaturasu były wyceniane od 5 do 20 proc. poniżej ceny z IPO. Jednak Alumetal, Polwax, Wirtualna Polska i Polski Bank Komórek Macierzystych (PBKM) w ciągu 12 miesięcy od debiutu przysporzyły nowym inwestorom od 7 do 66 proc. zysku. Można więc powiedzieć, że przynajmniej początkowo potencjał zarobku na spółkach wprowadzanych na giełdę przez fundusze private equity był większy niż ryzyko straty. Zwłaszcza że po pominięciu Polwaksu widełki zysków z walorów pozostałej trójki wzrastają do 26-66 proc. w pierwszym roku od debiutu.

Później jednak sytuacja wyglądała gorzej. Do dziś, jeśli nie liczyć Dino, jako dobrą inwestycję można ocenić jedynie akcje Wirtualnej Polski i PBKM. W przypadku pierwszej, jeśli ktoś wziął udział w ofercie publicznej i trzyma akcje do dziś, jest 109 proc. do przodu. Biorąc pod uwagę niewielkie bo niewielkie, ale jednak wypłacane dywidendy, nawet trochę więcej. Akcje PBKM to 60 proc. zysku, ale ta spółka również transferowała do właścicieli gotówkę.

…potem zaczynają się schody

Debiut Wirtualnej Polski i PBKM dzielił niemal rok. Uwzględniając ten niuans, okazuje się, że średnioroczna stopa zwrotu z akcji Wirtualnej Polski wynosi 14,7 proc., a PBKM — 11,3 proc. (w obu przypadkach bez dywidendy, której Allegro wypłacać nie zamierza).

Na plusie względem ceny z oferty publicznej jest jeszcze Alumetal. Zysk z jego akcji to jednak symboliczny 1 proc. Z dywidendami rentowność inwestycji w papiery tej spółki wzrasta jednak do 43 proc., czyli średniorocznie do 5,9 proc. Sowite dywidendy płacił Skarbiec, ale jego akcje są obecnie 22 proc. tańsze niż w IPO. To i tak niewielka przecena w stosunku do papierów Polwaksu czy Novaturasu, które straciły po około 80 proc. wartości.

Ten ostatni to biuro podróży, ale nie należy przesadzać z wpływem pandemii na jego obecne notowania. Już w grudniu 2019 r. jego akcje były wyceniane 60 proc. poniżej ceny z IPO, a przecież debiutował ledwie w marcu 2018 r. Za dobry pomysł trudno też uznać udział w IPO Griffina Premium RE oraz AAT Holding. Obu już nie ma na rynku publicznym, bo znaleźli się tacy, którzy słabość notowań wykorzystali do zdjęcia spółek z giełdy. Ostatnim giełdowym akcjonariuszom płacili przy tym więcej, niż wynosiła cena w IPO.

OPINIE

Plusy i minusy

TOMASZ HOŃDO, starszy ekonomista Quercus TFI

Rynki akcji poddały się wyczekiwanej korekcie spadkowej, która swymi rozmiarami w przypadku amerykańskich indeksów przerosła poprzednie obsunięcie w czerwcu. Lider tegorocznej hossy, indeks Nasdaq-100, który wcześniej od punktu kulminacyjnego koronakrachu urósł o prawie 84 proc. (!), od szczytu skorygował się maksymalnie o 14 proc. (w cenach śródsesyjnych). Trudno przesądzić, czy na tym już koniec korekty, niemniej można zakładać, że schłodzenie powinno wyjść na dobre na dłuższą metę.

Zniknęło bardzo silne „wykupienie” sygnalizowane przez wskaźniki techniczne. O ile w szczycie Nasdaq był aż 33 proc. powyżej 200-sesyjnej średniej kroczącej, to w chwili pisania tego tekstu różnica ta zmalała prawie o połowę. Schłodzenie pozwala jednocześnie, by prognozy zysków spółek nadrobiły znaczne zaległości względem cen akcji (nawet w przypadku Nasdaq prognozy mimo poprawy pozostają na poziomach wyraźnie niższych niż przed krachem). Korekta korektą, a na naszym rodzimym podwórku nastroje rozgrzewa trwająca oferta publiczna akcji Allegro. Wszystko wskazuje na to, że oferowane walory rozejdą się niczym świeże bułeczki, i to po wysokiej cenie. Kapitalizacja krajowego lidera modnego sektora e-commerce przekroczy z łatwością 40 mld zł, dzięki czemu prześcignie on inną gwiazdę technologiczną — CD Projekt. Plusy debiutu?

Powiew świeżości na GPW, zainteresowanie globalnego kapitału, docelowo większy udział nowej ekonomii i spółek wzrostowych w WIG20, a zarazem mniejszy udział spółek kontrolowanych przez państwo, które według zachodnich i naszych badań przynoszą rozczarowujące stopy zwrotu na dłuższą metę. A minusy? Wskaźniki wyceny debiutanta przypominają te znane z amerykańskich gigantów technologicznych, np. Amazona. Współczynnik EV/EBITDA rzędu 23-24 (bazując na prognozach na 2021 r.), C/Z na kosmicznych poziomach. Dotychczasowi właściciele mają okazję, by zainkasować imponujące zyski ze sprzedaży walorów. Reasumując, wyczekiwana korekta pozwoliła częściowo schłodzić zbyt rozgrzane akcje spółek technologicznych w USA. To umiarkowane schłodzenie zdaje się nie przeszkadzać w spektakularnej ofercie Allegro na rodzimym rynku.