Alchemia walczy o opcje

Magdalena Graniszewska
opublikowano: 2009-04-29 10:30

Czyli ciąg dalszy serialu. Spółka, kierowana przez Karinę Wściubiak-Hankó, złożyła zażalenie na decyzję sądu, który odrzucił jej pozew przeciwko ING BSK.

Na początku kwietnia sąd uznał, że dla tej sprawy sądem właściwym jest sąd polubowny przy Związku Banków Polskich (ZBP), a nie sąd powszechny. Taki zapis znajduje się bowiem w umowie opcyjnej wiążącej Hutę Batory (spółkę z grupy Alchemii) z bankiem.

— Złożyliśmy zażalenie na decyzję sądu pierwszej instancji, który oddalił nasz pozew. Zależy nam na tym, aby sąd apelacyjny pozwolił spółce dochodzić swoich praw przed sądem powszechnym — mówi Karina Wściubiak-Hankó, prezes Alchemii.

Jej zdaniem, sąd polubowny przy Związku Banków Polskich to instytucja z definicji mogąca pozostawać pod wpływem bankowego lobby.

— Na 82 arbitrów sądu polubownego działającego przy ZBP, zdecydowaną większość stanowią osoby związane z bankami stosunkiem pracy, zlecenia lub członkostwem w radzie nadzorczej — argumentuje Karina Wściubiak-Hankó.

Uważa, że sprawa będzie mieć charakter precedensowy.

— Zdaję sobie sprawę, że uwzględnienie naszych racji może otworzyć puszkę Pandory. Dlatego też lobby bankowe zrobi wszystko, aby nie dopuścić do procesu na neutralnym gruncie sądu powszechnego — przewiduje Karina Wściubiak-Hankó.

Tak ostre słowa wynikają z bolesnego wpływu ujemnej wyceny opcji na finanse Alchemii. Umowy zawarte w zeszłym roku przez zależną Hutę Batory zmusiły bowiem grupę do utworzenia rezerwy na 95 mln zł. W efekcie jej zeszłoroczny zysk netto stopniał do zaledwie 37 mln zł.

Stoicki spokój zachowuje z kolei ING.

- Po pierwsze, wiążąca nas umowa została wynegocjowana i podpisana przez obie strony. Po drugie, skład sądu arbitrażowego nie jest z góry określony i decydują o nim również obie strony sporu – mówi Piotr Utrata, rzecznik ING.