Alior do przejęcia

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-10-31 07:50

Bank chce sprzedać 6,3 mln akcji. To 10 razy więcej, niż pozbywali się jego menedżerowie w październiku i mieli problemy ze znalezieniem nabywcy. Wszystko jest kwestią ceny.

Historia zatoczyła koło. W ubiegłym roku o tej porze Alior zapinał na ostatni guzik przygotowania do IPO. 16 listopada nadzór zatwierdził prospekt emisyjny. W tym roku, 28 listopada, NWZA ma przegłosować emisję 6,3 mln akcji (prawie 10 proc. kapitału), bez prawa poboru.

Tym razem nastroje są zupełnie inne. Przed rokiem Alior szedł na giełdę w glorii najszybciej rosnącego banku na rynku. W tym roku jego reputacja doznała poważnego uszczerbku, po tym jak dwa tygodnie temu zarząd wyznał, że musi, zgodnie z zaleceniami KNF, zmienić zasady księgowania przychodów prowizyjnych z bancassurance, co obniży wynik w III kwartale i obniży współczynnik adekwatności kapitałowej.

— Emisja jest krokiem w dobrym kierunku. Bez niej bank spełnia minimalne wymogi kapitałowe, ale to nie wystarcza na rozwój biznesu — ocenia Wojciech Wasilewski, analityk Noble Securities.

Czy to się uda

Niedobór kapitału wynosi prawie 0,5 mld zł. Alior nie wyjaśnia dokładnie, od kogo chce zdobyć pieniądze. W komunikacie jest mowa o inwestorach profesjonalnych, ale bank zostawia sobie też otwartą furtkę na giełdę, zastrzegając, że emisja„może zostać, według uznania zarządu, przeprowadzona w drodze oferty publicznej”. Jakie szanse powodzenia ma emisja?

— Wszystko jest kwestią ceny. Nawet po znacznym spadku ceny akcji, jaki niedawno nastąpił, bank jest godziwie wyceniony. Cena docelowa z naszej ostatniej rekomendacji wynosi 77 zł. Zmiana zasad wobec ujawniana przychodów z bancassurance obniża wycenę banku — mówi Wojciech Wasilewski z Noble Securities.

Wczoraj cena wynosiła nieco ponad 79 zł. Kamil Stolarski, analityk Espirito Santo Investment Bank, zwraca uwagę, że w połowie września, kiedy minął lock out na akcje pracownicze, grupa byłych i obecnych menedżerów Aliora miała problem z uplasowaniem 680 tys. papierów. Nabywcę znaleźli dopiero, gdy zeszli z ceną. A działo się to przecież jeszcze przed wpadką zarządu.

— Sentyment do banku nie jest dobry, ale z drugiej strony otoczenie rynkowe sprzyja tego rodzaju emisjom, ponieważ do funduszy znowu napływa fala pieniędzy. Patrząc na Aliora, część inwestorów może stwierdzić, że cena po spadkach jest atrakcyjna, a ryzyko regulacyjne związane z dystrybucją ubezpieczeń jest już historią. Pojawiają się perspektywy na dobre zyski w kolejnych latach — mówi Kamil Stolarski.

Można przejąć cały bank

W tym roku, według jego prognoz, zysk wyniesie 255 mln zł, ale już w przyszłym 411 mln zł. W następnych latach bank będzie po raz drugi „przepuszczał” przez wynik prowizje z dystrybucji ubezpieczeń, które wyksięgowywał w drugim i trzecim kwartale. Na tej różowej perspektywie cieniem kładzie się niepewność związana z ryzykiem, że w szafie Aliora jest jeszcze jeden trup.

— Bank ma spory, szybko zbudowany portfel kredytowy. Są to głównie kredyt dla MSP i gotówkowe, udzielane średnio na 7 lat i kwotę 26 tys. zł. To może być bardziej ryzykowny profil niż przeciętna. Pokrycie rezerwami na poziomie 55- -57 proc. też może sugerować, że w przyszłości pojawią się odpisy — mówi Kamil Stolarski.

Emisja akcji Aliora może być potencjalnie sposobem na znalezienie inwestora dla banku. Zgodnie z zapisami w prospekcie emisyjnym Carlo Tassara, główny inwestor ma do końca roku pozbyć się 34 proc. akcji. Po rozwodnieniu będzie to około 30 proc. plus 10 proc. nowej emisji. Razem do wzięcia jest 40 proc. Aliora. To może być okazja dla PZU, który już w ubiegłym roku zastanawiał się nad inwestycją kapitałową w bank, a od kilku miesięcy, o czym pisaliśmy w „Pulsie Biznesu”, rozważał przejęcie pakietu Carlo Tassara.