Ameryka idzie pod młotek

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-03-22 00:00

Cały świat na wyścigi kupuje aktywa zza oceanu. Najgrubsze portfele mają nabywcy… z krajów rozwijających się

Stany Zjednoczone nie będą miały kłopotów ze sfinansowaniem swojego deficytu. Na ich obligacje znajdą się chętni niezależnie od tego, ile setek miliardów dolarów zabraknie w federalnej kasie.

Biedni pożyczają bogatym

Dwa tygodnie temu pisaliśmy, skąd w ogóle wziął się sięgający kilkunastu bilionów dolarów dług Ameryki. Oto odpowiedź. Parlamentarne biuro do spraw budżetu obliczyło, że za 59 proc. narosłego w ciągu 10 lat zadłużenia odpowiadają obniżki podatków i nowe wydatki wprowadzone przez administrację George’a W. Busha.

Nie mniej ciekawa jest druga strona tego medalu. Sprawdziliśmy, kto te ogromne kwoty Stanom Zjednoczonym pożycza. Ponad 60 proc. wszystkich papierów skarbowych znajdujących się w rynkowym obiegu należy do obcokrajowców.

Wartość obligacji USA w rękach inwestorów zagranicznych przekroczyła rekordowe 5 bln USD. To równowartość blisko dziesięcioletniego PKB Polski. Skalę inwestycji w rządowe papiery pokazuje fakt, że w ciągu trzech lat wartość tak zainwestowanych kapitałów wzrosła o 58 proc.

Szejkowie chcą inwestować

Kto stoi za tymi zakupami? Za największą ich część odpowiadają kraje eksportujące ropę naftową. To nie może zaskakiwać. Amerykanie na kupno ropy wydają ponad 500 mld USD rocznie.

To 3,5 proc. ich PKB. Ceny surowca, choć w ciągu 13 lat wzrosły ponaddziesięciokrotnie, wcale nie chcą spadać. W ciągu ostatnich trzech miesięcy poszły w górę o kolejne 20 proc. To oznacza codziennie 780 mln USD dodatkowych zysków zostawionych w kieszeni producentów surowca. A góra wolnej gotówki cały czas rośnie.

Tylko w tym roku kraje OPEC zarobią o 10 proc. więcej niż w zeszłym. Rok temu ich zyski rosły w tempie nawet 30 proc. Tych bajecznych kwot nie są oni jednak w stanie wydać w żaden sposób. Trzeba je więc zainwestować.

Bezpieczeństwo w cenie

— Na zainwestowanie w najbezpieczniejsze aktywa czekają ogromne ilości gotówki. Problem tylko w tym, że płynnych papierówo najwyższym ratingu AAA jest coraz mniej — twierdzi William O’Donnell, główny strateg rynku obligacji USA w banku RBS.

Obawy o gospodarkę strefy euro się utrzymują, kraje OPEC na potęgę kupują więc aktywa dolarowe. Naftowi szejkowie nie kupują w końcu byle czego.

Jeszcze niedawno zapowiadali, że poszukają alternatywy dla amerykańskiej waluty, jednak wszystko zmienił kryzys w strefie euro. Dlatego płynący od nich kapitał popularnie nazywa się petrodolarami, a pieniądze wydane na ropę bardzo szybko wracają do Ameryki. To ma ogromne skutki dla cen aktywów na całym świecie.

Stany budzą zaufanie

Wśród ulubionych lokat petroinwestorów znajdują się obligacje amerykańskiego skarbu i nieruchomości. To ułatwia Stanom Zjednoczonym dostęp do taniego kapitału (minus jest taki, że to zachęta, by Amerykanie dalej się zadłużali).

Mimo również pokaźnego garbu długu, to zabezpiecza USA przed wybuchem podobnego zamieszania, jakie w zeszłym roku przetoczyło się przez południe Europy. Popyt na amerykańskie aktywa nie ogranicza się bynajmniej tylko do obligacji.

Już od kilku lat na pniu rozchodzą się także inne aktywa najwyższej jakości. Dow Jones, indeks 30 największych (i najbardziej stabilnych) przedsiębiorstw nowojorskiej giełdy, jest już niespełna 7 proc. poniżej swoich historycznych szczytów z 2007 r. Mimo załamania na rynku nieruchomości prestiżowe apartamenty na Manhattanie są tylko 8 proc. tańsze niż w szczycie koniunktury sprzed kilku lat.

W tym czasie jednak bonusy ich głównych nabywców, bankierów z Wall Street, spadły aż o 37 proc. Kto zatem kupuje? Odpowiedź znów ta sama. Bogacze z gospodarek emerging markets, którzy dorobili się na trwającej tam od ponad 10 lat prosperity.