Rada Prezesów Europejskiego Banku Centralnego postanowiła w czwartek obniżyć trzy podstawowe stopy procentowe o 25 punktów bazowych. W wyniku tej decyzji stopa depozytowa została zmniejszona do 2,25 proc., stopa podstawowych operacji refinansujących spadła do 2,40 proc., a stopa kredytu w banku centralnym do 2,65 proc.
Głównym powodem decyzji o obniżce stóp procentowych jest wyraźny spadek inflacji w strefie euro. W marcu obniżyła się zarówno inflacja ogółem, jak i inflacja bazowa, a szczególnie istotne jest wyhamowanie wzrostu cen usług w ostatnich miesiącach. Marcowy wskaźnik HICP dla strefy euro spadł do 2,2 proc., czyli w pobliże celu inflacyjnego EBC 2 proc.
Zarówno w komunikacie, jak i w wypowiedziach Christine Lagarde, prezes banku, unikano jakichkolwiek jednoznacznych deklaracji co do dalszych kroków w polityce pieniężnej strefy euro. Jeszcze przed decyzją ekonomiści obstawiali, że na kwietniowej obniżce się nie skończy. I tak zapewne będzie, bo między wierszami oficjalnej komunikacji banku centralnego można wyłapać gołębią nutę, zwłaszcza we fragmentach dotyczących ryzyka związanego z eskalacją wojen handlowych. Ale szefowa EBC konsekwentnie unikała podawania rynkowi wyraźnych sygnałów.
- Perspektywy gospodarcze są przesłonięte wyjątkową niepewnością – mówiła, dodając, że bank centralny strefy euro będzie musiał być gotów na coraz większą nieprzewidywalność wydarzeń w gospodarce.
Większe ryzyko dla gospodarki
EBC zauważa, że choć gospodarka strefy euro jest dziś bardziej odporna na globalne szoki, to jednak perspektywy dla wzrostu gospodarczego pogorszyły się z powodu nasilających się napięć handlowych.
- Napięcia i związana z nimi niepewność prawdopodobnie obniżą wzrost w strefie euro poprzez osłabienie eksportu (...). Pogarszające się nastroje na rynkach finansowych mogą prowadzić do zaostrzenia warunków finansowania, zwiększonej awersji do ryzyka oraz mniejszej skłonności firm i gospodarstw domowych do inwestowania i konsumpcji - mówiła Christine Lagarde po posiedzeniu EBC.
Według prezes EBC wzrost wydatków na obronność, do jakiego przymierzają się kraje UE, mógłby co prawda wspierać wzrost gospodarczy, ale raczej nie powodowałby podwyższenia inflacji. Inflacja może dalej maleć ze względu na spadające globalne ceny energii oraz umocnienie euro.
- Efekt ten mógłby zostać wzmocniony przez niższy popyt na eksport ze strefy euro z powodu wyższych ceł oraz przekierowanie eksportu do strefy euro z krajów z nadmiernym potencjałem produkcyjnym. Niekorzystne reakcje rynków finansowych na napięcia handlowe mogłyby obciążyć popyt wewnętrzny, a tym samym również obniżyć inflację - mówiła prezes EBC.
Mgła niepewności utrudnia decyzje
EBC w oficjalnym komunikacie podkreśla, że dalsze decyzje będzie podejmował na podstawie napływających danych z gospodarki. A prezes Lagarde dodaje, że bank centralny nie zobowiązuje się do jakiejś określonej ścieżki dla stóp procentowych.
- Jesteśmy gotowi dostosować wszystkie nasze instrumenty w ramach naszego mandatu, aby zapewnić stabilizację inflacji na naszym średnioterminowym celu oraz zachować sprawne funkcjonowanie transmisji polityki pieniężnej - mówiła na konferencji prasowej.
Ale jednocześnie z komunikatu wypadło stwierdzenie oceniające poziom restrykcyjności polityki pieniężnej, co analitycy od razu odnotowali. Zwrot traktowano do tej pory jako potwierdzenie łagodnego nastawienia EBC w polityce pieniężnej. Według prezes Lagarde stał się on nieadekwatny przy narastającej niepewności w gospodarce światowej.
Decyzja EBC okazała się zgodna z oczekiwaniami rynku i wedle słów prezes banku zapadła jednogłośnie. Większość ekonomistów prognozowała właśnie obniżkę stóp o 25 punktów bazowych. Eksperci jeszcze przed posiedzeniem EBC zwracali uwagę, że mocnym argumentem za cięciem jest silny wzrost niepewności gospodarczej, w tym negatywny wpływ wyższych ceł na europejskie towary eksportowane do USA. Średnie cła na towary ze strefy euro wzrosły z około 3 proc. do około 13 proc., co, jak mówiła prezes EBC, już wpływa na gospodarkę.