GieŁda Przedstawiciele AmRestu potwierdzili, że ich intencją jest przejęcie pełnej kontroli nad Sfinksem. Trochę to jednak potrwa.
Firma American Restaurants (AmRest), operator takich sieci gastronomicznych, jak Pizza Hut, KFC czy Burger King w Polsce i krajach sąsiednich, od dawna ostrzył sobie zęby na Sfinksa, branżowego konkurenta. Niedawno, po długich staraniach zwieńczonych nagłą decyzją o wycofaniu się z projektu, AmRest zdołał przekonać Tomasza Morawskiego, głównego akcjonariusza Sfinksa, do sprzedaży 9- -procentowego pakietu swoich akcji, po czym ogłosił wezwanie na 11,2 proc.
Strategiczna inwestycja
Firma od początku zapewniała, że traktuje inwestycję w Sfinksa strategicznie. Teraz jej przedstawiciele nie pozostawiają już co do tego żadnych złudzeń.
— Naszą intencją jest przejęcie pełnej kontroli nad tą spółką, co oznacza, że docelowo chcemy mieć 100 proc. jej akcji. Gdyby to tylko od nas zależało, to sprawa byłaby szybko załatwiona. W praktyce nie jest to jednak takie proste. Od dłuższego czasu namawiamy akcjonariuszy Sfinksa do sprzedaży akcji. Ogłoszone wezwanie jest krokiem do realizacji naszej strategii i jednym z wielu możliwych sposobów na akumulację akcji tej firmy — mówi Wojciech Mroczyński, członek zarządu AmRestu.
Różne scenariusze
Jest przekonany, że wezwanie, które ma się zakończyć w połowie września, uda się, dzięki czemu AmRest zdoła przekroczyć 25-procentowy udział w akcjonariacie Sfinksa. Podkreśla, że kilka domów maklerskich, m.in. ING Securities czy Unicredit, oceniło cenę zakupu akcji w wezwaniu po 19,41 zł jako atrakcyjną.
Wojciech Mroczyński nie ujawnia dalszych kroków, jakie AmRest podejmie w sprawie przejęcia Sfinksa. Jego zdaniem, możliwe są różne scenariusze. Pewne jest tylko to, że doprowadzenie sprawy do końca zajmie sporo czasu.