LONDYN (Reuters) - Kontrolowane reżimy kursowe nie pasują wprawdzie do modelu nowoczesnej gospodarki liberalnej, jednak cześć analityków uważa, że mogą być one właściwe dla państw z Europy Wschodniej przygotowujących się do członkostwa w Unii Europejskiej a później w strefie euro.
Argumentują oni, że kontrolowany system walutowy pozwoli ograniczyć wahania kursowe oraz powstrzymać tendencję do nadmiernej aprecjacji z powodu znacznego napływu inwestycji zagranicznych.
Wzrost kursu czeskiej korony, węgierskiego forinta czy polskiego złotego wywołał wśród polityków tych krajów obawy, że na aprecjacji ucierpi konkurencyjność ich gospodarek.
"Pewna forma aktywnego kierowanie kursem waluty jest logiczną reakcją na presje prowadzące do nadmiernej aprecjacji walut przed wejściem krajów do Unii Europejskiej" - powiedział Erik Nielsen, odpowiedzialny za analizę nowych rynków Europy w Goldman Sachs.
"Biorąc pod uwagę znaczny napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych i inwestycji portfelowych w pełni wolny kurs może prowadzić do przewartościowania, nadmiernych wahań, a w konsekwencji zagrozić konkurencyjności i procesowi pełnej konwergencji" - uważa Nielsen.
Banki centralne krajów kandydackich różnie reagowały na nadmierny wzrost rodzimych walut. Tylko w Polsce władze monetarne pozwoliły rynkowi w pełni swobodnie kształtować kurs waluty.
W Czechach bank centralny już kilkakrotnie w tym roku interweniował na rynku sprzedając koronę oraz obniżył stopy procentowe aby osłabić walutę.
Nowy węgierski rząd zobowiązał się w swoim programie przedwyborczym, że będzie starał się przeciwdziałać nadmiernemu umocnieniu forinta. Polski rząd również stara się przekonać NBP do interwencji na rynku walutowym.
ZMIANA REŻIMU W POLSCE?
W Czechach i na Węgrzech działają już systemy, które ograniczają nadmierne wahania walut. W przypadku Węgier wahania forinta zostały ograniczone do 15 procent powyżej i poniżej ustalonego parytetu wobec euro.
Ten zakres wahań odzwierciedla zasady działania systemu ERM-2, który każdy z obecnych krajów kandydackich będzie musiał stosować przez dwa lata przed wejściem do strefy euro, jak określa to Traktat z Maastricht.
Innymi słowy, prędzej czy później kraje kandydackie nie unikną przyjęcia kontrolowanego systemu kursowego.
Zdaniem Nielsena w przypadku Polski zmiana reżimu kursowego może być kwestią miesięcy.
"Spodziewam się, że Polska wprowadzi rozwiązania przypominające ERM-2, co będzie miało sporo sensu. W przypadku Węgier zakres wahań jest wprawdzie dość szeroki jednak system pozwolił właściwie pokierować rynkiem co okazało się pomocne" - uważa analityk Goldman Sachs.
Tego samego zdania jest Charles Robertson, analityk rynków Europy Wschodniej z ING.
"Polski rząd przedstawił propozycje bankowi centralnemu i wiele osób zakłada, że dotyczą one system wzorowanego na ERM-2. Może on zostać wprowadzony do końca roku, choć z technicznego punktu widzenia mogłoby to nastąpić w ciągu kilku dni" - powiedział Robertson.
Choć Robertson i Nielesen uważają, ze kontrolowane systemy kursowe nie są właściwe dla wszystkich rynków wschodzących to w przypadku kandydatów do Unii Europejskiej sytuacja jest inna.
Ich celem jest dostosowanie cyklów koniunkturalnych do europejskiego, a bardziej przewidywalny kurs waluty mógłby być w tym procesie pomocny. W przypadku małych otwartych gospodarek pomógł on już w przeszłości ograniczyć inflację.
PRZESZKODY DLA ZMIAN
Choć niektórzy uważają, że kontrolowanych systemów walutowych nie da się uniknąć istnieje też cała lista przekonywających argumentów ekonomicznych oraz przeszkód politycznych przemawiających za takim rozwiązaniem.
Dotychczas NBP zdecydowanie odrzucił naciski rządu, który chce osłabienia waluty, mówiąc, że nie widzi powodów by zmieniać obecny reżim kursowy.
Analitycy z JP Morgan uważają, że Polska nie zdecyduje się w najbliższej przyszłości na zmiany.
"Naszym zdaniem rząd blefuje, dlatego nie spodziewamy się zmian w perspektywie krótko- i średnioterminowej" - powiedziała Juliet Declercq, analityk walut rynków wschodzących z JP Morgan.
Jej zdaniem Polska nie boryka się z takimi samymi problemami jak Czechy czy Węgry, ponieważ poziom bezpośrednich inwestycji zagranicznych i wpływów z prywatyzacji jest inny.
Declercq uważa, że złoty zacznie słabnąć wraz ze spadkiem stóp procentowych. Regulowany kurs waluty może powstrzymać nadmierne umacnianie się waluty, ale ogranicza też deprecjację, która może pobudzić wzrost gospodarczy.
Dzięki elastycznemu reżimowi kursowemu wycena waluty staje się również zależna od sytuacji politycznej i gospodarczej w kraju. Przykładem jest słowacka korona, która ostatnio spadła do najniższego poziomu od 18 miesięcy, ponieważ rynek obawia się powrotu do władzy byłego autorytarnego premiera Vladimira Meciara.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))