Podczas porannego handlu wycena kontraktów terminowych na amerykańską odmianę WTI zbliżyła się do progu 81 USD za baryłkę, podczas gdy europejskiego benchmarku Brent przebiła pułap 85 USD/b.
Wsparciem dla notowań okazało się niedzielne oświadczenie dwóch liderów aliansu OPEC+. Obydwa kraje stwierdziły, że w celu stabilizacji notowań surowca i by przeciwdziałać jego przecenie będą do końca roku ograniczać swoją produkcję. Nastąpiło to w reakcji na ostatnie spadki wyceny ropy, która w minionym tygodniu potaniała o ponad 6 proc., niwelując resztki premii jaką uzyskała po wybuchu konfliktu pomiędzy Izraelem a Hamasem z 7 października. Obawiano się początkowo, że dojdzie do eskalacji działań zbrojnych na szerszy obszar Bliskiego Wschodu co mogłoby zagrozić dostawom ropy.
Jak wskazują eksperci, choć nadal istnieje poważne ryzyko, że konflikt rozprzestrzeni się na cały region, głównym czynnikiem wpływającym na ceny ropy są obecnie słabnące perspektywy gospodarcze na świecie. Niespodziewany spadek chińskiego przemysłu w zeszłym miesiącu wzbudził obawy o ożywienie u największego na świecie importera ropy naftowej, podczas gdy zapasy surowca USA rosną. Nawet spadający dolar, który sprawia, że ropa staje się tańsza dla większości nabywców, nie wystarczył, aby zatrzymać tendencję spadkową.
W porannym handlu oparty o styczniowe kontrakty Brent drożał o około 0,3 proc. do 85,18 USD/b podczas gdy grudniowe futures na WTI o 0,5 proc. kształtując wycenę na poziomie 80,90 USD/b.