Mają swojego papcia Chmiela i własnego Picassa. A dla nich Klatkę. Kulturalną w pomarańczowym korytarzu.
ielka przewaga Francji nad Anglią polega na tym, że we Francji każdy burżuj chce być artystą, podczas gdy w Anglii każdy artysta chce być burżujem. Parafrazując Oscara Wilde’a, podstawową przewagą grupy kreacji marketingowej Euro RSCG — na tle konkurencji — jest to, że jej pracownicy nie kreują się na artystów. Oni udowodnili, że artystami są. W korytarzach swoich kilku pięter przy Marynarskiej 11 do połowy września można podziwiać ich dzieła.
Rodziny widziały
Na zapytanie szefostwa Euro RSCG o owoce artystycznej aktywności napłynęło około setki prac z większości spółek grupy. Po krótkiej debacie menedżment wybrał prace Marioli Figury, Michała Wareckiego, Bartka Gotta, Darka Małkińskiego, Piotra Barańskiego, Piotra Małkiewicza, Macieja Biedronia, Sławka Figury, Łukasza Krzyżanowskiego i Przemka Kwiecińskiego. Na pomarańczowych ścianach korytarza w budynku Antares wiszą obrazy, fotografie, plakaty, komiksy, a nawet króciutkie fraszki. Jury honorowało każdą dziedzinę sztuki.
Klatkę Kulturalną w Euro RSCG (tak od miejsca, gdzie wystawione są prace, nazywa się wystawa) widzieli już najbardziej zainteresowani. Autorzy, pracownicy firmy oraz ich rodziny. Wernisaż zgromadził spory tłumek.
— Nie było łatwo zorganizować wystawę. We wszystkich naszych spółkach pracuje trzysta osób. Szczególnej kontroli wymagała ilość tlenu na klatce. Tam jest strasznie duszno — uśmiecha się Dorota Tuszyńska, menedżer komunikacji w grupie.
Wielki kreator
— Aż się zdziwiłem, gdy się okazało, że niewinny pomysł kierownictwa, którego jestem skromnym przedstawicielem, trafił na podatny grunt — zaczyna rozmowę z nami Jacek Szulecki, dyrektor kreatywny Euro RSCG Warsaw.
Gabinet Szuleckiego przypomina znane z hollywoodzkich produkcji o branży reklamowej. Jest w nim zjawiskowo nie tylko dlatego, że z dwunastego piętra rozpościera się wspaniały widok. W środku trafiamy na wielkie drewniane biurko, w które Szulecki z uporem maniaka wbija pineski. Po prawej ręce kreatywny ma — nie zabawkową — lecz pełnowartościową perkusję Yamahy, po lewej dwie ogromne pufy do tak zwanej burzy mózgów.
— Perkusję dostałem od kolegów z poprzedniej firmy, w której spędziłem kawał życia. Nie gram zawodowo. Po prostu wiedzieli, że w dzieciństwie bębniłem i że za tym tęsknię — dodaje Szulecki, który nieprzypadkowo był motorem artystycznych praktyk w Euro RSCG. Sam maluje obrazy. Choć w szranki z podwładnymi nie stanął.
— Zastanawiałem się. I nie potrafiłem się zdecydować. Raz myślałem, że jestem za mocny, raz, że za słaby. Poza tym byłem w komisji kwalifikującej prace — i głupio by wyszło, gdybyśmy oceniali też moje dzieła — opowiada Szulecki.
Jednocześnie zapewnia, że wernisaż pozwolił lepiej poznać się ludziom mającym jednego pracodawcę — de facto na co dzień pracującym w różnych firmach (Euro RSCG ma sześć spółek w Polsce).
— Wymyślamy w końcu — za całkiem dobre pieniądze — reklamy, nie pracujemy w banku. Dlatego uważamy, że powinniśmy dopingować i podtrzymywać w naszych ludziach niepokój i potrzebę ciągłego tworzenia. Że doceniamy i popieramy taką aktywność — dorzuca Jacek Szulecki.
Po godzinach komiks
Jednym z tych, do których adresowany był ów doping, jest Łukasz Krzyżanowski, dyrektor artystyczny agencji reklamowej Euro RSCG. Do konkursu o miejsce na ścianie złożył wydany niedawno komiks, którego jest autorem (żeby zawisł w firmowym korytarzu, musiał go skrócić do dziesięciu stron).
— W wystawie wziąłem udział dla przyjemności. Mało kto w firmie wiedział, że na rynek trafił narysowany przeze mnie komiks. Dziś już kilka osób o tym wie — uśmiecha się grafik.
Scenariusz do komiksu w stylu fantasy — kto czytał w dzieciństwie Thorgala, wie, o czym mowa — napisał mu przyjaciel.
— Nie ma reguły, według której da się przeliczyć, ile powstaje komiks. Jedną stronę rysujesz w dzień. Inną pieścisz przez kilka dni, bo potrzebna jest na niej szczególna dbałość o detale — tłumaczy Łukasz Krzyżanowski.
Od razu też przyznaje, że z rysowania komiksów żyć nie zamierza i nie zamierzał.
— To taka pasja. Z jej realizowania może się utrzymywać u nas jedynie papcio Chmiel — precyzuje.
Nie ostatni wyskok
Klatka Kulturalna to nie pierwsza nietypowa inicjatywa Euro RSCG. W ubiegłym roku do klientów firmy na Boże Narodzenie trafił album „Wesoły Świąd”. Na jego stronach znaleźli oni rysunki „jeża malusieńkiego”, „królów skan dali” czy „złej car my”.
Euro RSCG jest też znane z kilku ciekawych kampanii społecznych. Pamiętacie krowy poustawiane w stolicy dwa lata temu? Na CowParade Warsaw 2005 poszczególne z nich postanowiły sponsorować LOT, GE Capital, krowę kupiła nawet policja. Euro RSCG przeprowadziła również dla Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego kampanię „Ostatni wyskok. Bez pasów. Zapinaj pasy. Zawsze”. Drastyczny film do kampanii, gdzie kamera z samochodu rejestruje uczestników wypadku, zapamiętała większość Polaków. A gdyby tego było mało; w ubiegłym rok Euro RSCG pomogło namawiać do oszczędzania energii — w ramach kampanii „Zgaśmy zbędne światło. Zróbmy dobry klimat”.
Wracając do artystycznych zainteresowań załogi grupy — wygląda na to, że obecna wystawa to tylko początek promocji stworzonych przez pracowników dzieł.
— Sporo ludzi zajmuje się u nas także muzyką. Uwiedzieni poziomem prac wystawianych na Klatce Kulturalnej, mamy w planach wyjście z nimi poza mury Marynarskiej do jakiejś galerii i wtedy pewnie — podczas wernisażu — damy szansę wykazania się także naszym muzykom — obiecuje Dorota Tuszyńska.
Cóż. Kiedy rezultat okaże się podobny, nie mamy nic przeciwko. n
