Obecnie tampony i podpaski higieniczne są sprzedawane z 10 proc. stawką podatku od towarów i usług (GST), ponieważ są sklasyfikowane jako artykuły „inne niż istotne”.

Kobiety argumentowały, że jest to nieuczciwa klasyfikacja, podkreślając, że przedmioty takie jak prezerwatywy czy filtry przeciwsłoneczne są zwolnione z podatku. W końcu presja środowisk kobiecych przyniosła skutek i w środę zarówno federalny, jak i stanowe rządy zgodziły się na zniesienie tej opłaty.
Powszechnie znana jako "podatek od tamponów" opłata pobierana za produkty sanitarne wywołała protesty od czasu wprowadzenia GST w 2000 r.
W 2015 r. petycję przeciwko podatkowi podpisało ponad 90 tys. osób. Prowadzący kampanię wyprodukowali nawet specjalne wideo w konwencji piosenki rapowej.
Szacuje się, że zniesienie kontrowersyjnego podatku uszczupli kasę rządu i stanów o około 30 mln AUD (21 mln USD).
Wcześniej premier Scott Morrison mówił, że produkty sanitarne nie powinny były być uwzględniane przy wprowadzaniu podatku GST.
W lipcu br. na podobny krok zdecydowały się Indie, znosząc 12 –proc. stawkę podatku od produktów sanitarnych. Z kolei Wielka Brytania nadal zachowuje podatek w wysokości 5 proc., chociaż aktywiści wezwali do jego usunięcia.